Artykuły

Warszawa. "Makbet" z Opola w Narodowym

W Teatrze Narodowym we wtorek (4 października) - "Makbet" [na zdjęciu scena z przedstawienia] w reżyserii Mai Kleczewskiej.

Po "Locie nad kukułczym gniazdem" publiczność Teatru Narodowego będzie mogła zobaczyć kolejną inscenizację Mai Kleczewskiej, jednej z najbardziej wyrazistych postaci młodego teatru. Będzie to "Makbet" z opolskiego Teatru im. Kochanowskiego.

W Opolu "Makbet" wywołał burzę: lokalna prasa domagała się po premierze zakazu wstępu dla młodzieży szkolnej. Sprowadzona na spektakl pani psycholog orzekła, że może on krzywdzić młodzież, gdyż pojawiają się w nim "wątki seksualne, które mogą sprzyjać, a nawet prowokować pewne niewłaściwe zachowania". Pod naciskiem prasy wprowadzono w kasie teatru obowiązek sprawdzania dowodów osobistych, aby uchronić opolską młodzież przed demoralizacją, ale młodzi ludzie okazali się sprytniejsi i aby sięgnąć po zakazany owoc, pożyczali dokumenty od starszych kolegów.

Skąd ta awantura? Stąd, że Kleczewska na serio potraktowała tragedię Szekspira, o której nie bez powodu mówi się, że to wielkie studium zła. Zamiast ubierać sztukę w kostium historycznej konwencji, zbliżyła ją maksymalnie do doświadczenia współczesnego widza. Akcję osadziła w środowisku mafii, gdzie trwa okrutna i bezlitosna walka o władzę. Jedną z inspiracji był dokumentalny serial telewizyjny "Alfabet mafii". Prawdziwe historie bandytów wykorzystano do zbudowania na scenie całej galerii złoczyńców. Wiedźmy reżyserka umieściła w kabarecie transwestytów, wyeksponowała sceny zbrodni i gwałtów, a całość zanurzyła w przebojach muzyki pop i cytatach ze współczesnego kina, które ze śmierci uczyniło rozrywkę.

Gdyby opolskim strażnikom publicznej moralności chciało się myśleć, dostrzegliby w przedstawieniu Kleczewskiej coś więcej niż obyczajową prowokację. To poruszający głos przeciwko przemocy, ostrzeżenie przed banalnością zła, które zainfekowało popkulturę i gorączkowa próba ratowania wartości, które jeszcze nie spłonęły. To wreszcie znakomita robota aktorska. Docenili to jurorzy tegorocznego festiwalu sztuki aktorskiej w Kaliszu, nagradzając odtwórców głównych ról - Michała Majnicza i Judytę Paradzińską. - Jeżeli w dramacie nie następuje zbrodnia, nie dotyka się natury człowieka. Nie ma sensu robić teatru, jeżeli człowiek nie rozprawia się ze złem - mówiła Kleczewska, odpierając zarzuty. O prawdziwości tych słów będzie można się przekonać już dzisiaj, w Narodowym.

PS Dowody nie będą sprawdzane.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji