Artykuły

Przedstawienie z gazety

Trzy zakręty historyczne. Troje ludzi. Trzy relacje. Rok 1956 - Lechosław Goździk. Rok 1976 - Radom, sekretarz KW oblegany przez tłum. Rok 1980 - sierpień. Stocznia gdańska, Anna Walentyno­wicz.

*

Hanna Krall ma swój benefis dzi­siaj. Stricte dziennikarski dorobek owocuje w teatrze (vide spektakle, z dobrym telewizyjnym "Zdążyć przed Panem Bogiem"), bo teatr za wszel­ką ceną stara się znaleźć dla widza słowo aktualne, gorące.

W Teatrze Małym w kwietniu pre­miera szczególna: trzy dziennikar­skie reportaże - relacje Krallówny (o Goździku, o Annie Walentyno­wicz, o radomskim sekretarzu). Zofia Kucówna połączyła w trójmonodram sceniczny, sobie rezerwując słowo wiążące (dziennikarka w roz­mowie z Goździkiem) oraz tekst An­ny Walentynowicz. Henryk Machali­ca i Gustaw Kron (Goździk i sekre­tarz) dopełniają obsady.

Rzecz jest krótka (godzina i 20 minut), prosta, komunikatywna. Z napięć sali buduje się temperatura tych relacji. Z jej (sali) wiedzy o faktach, o których się tu mówi, z jej znajomości ludzi, którzy mówią, przygód tych ludzi. A są to przygo­dy jednostek na tak zwanych zakrę­tach historii. Albo wyniesionych jak Goździk i Walentynowicz na przy­wódców mas zbuntowanych przeciw­ko zaskorupiałości władzy deformu­jącej cele i metody osiągania jasnej przyszłości. Albo - zaplątanych w taki bunt po drugiej stronie nagle wzniesionych barykad. Uwikłanych we władzę i niczego już nie rozumie­jących jak radomski sekretarz, który przecież - relacjonując dzisiaj wy­padki sprzed pięciu lat - okazuje się, zrozumiał z tamtego cza­su wcale sporo.

Opowieści tych ludzi z gazet, lu­dzi konkretnych z biografią wpisaną w polski kalendarz obywatelskich protestów są - w czytaniu - za­trzymanym na chwilę kawałkiem życia. Kawałkiem prawdy utrwalo­nej w nagłym błysku syntetyzujące­go skrótu. Są po prostu, dobrą i efektowną publicystyką, która świadczy nam - natychmiast - o formacie moralnym portretowanych ludzi. Pozwala uwierzyć w to, co mówią lub każe wątpić. Przybliża, oddala, uwiarygodnia lub demasku­je. Subiektywne widzenie reporter­ki wyostrza jedynie kontury, prze­jaskrawienia, jak wiadomo, zawsze pozwalają łatwiej trafić w tak zwa­ne sedno sprawy. Słowem - relacje Krallówny czytane w "Polityce" i gdzie indziej są znakomitą robotą dziennikarską a czytelnik wie dosko­nale co ma robić z takim tekstem i do czego może mu on posłużyć.

Te same relacje w teatrze muszą, chcąc nie chcąc, nabrać innych zna­czeń. Jeżeli mają się obronić w dia­logu mówionym wprost do wi­dza siedzącego w ciemności, trzeba, by niosły nie tylko zastygły na chwi­lę moment prawdy o wydarzeniach i ludziach. Trzeba by prawdę tę da­wały głębiej, by portrety ludzi ujawniły mechanizmy takich a nie innych postaw, by - jednym słowem - bohaterowie w pełni z a i s t n i e 1 i. Bardziej niż w gazecie, ina­czej, na pewno intymniej.

Relacje Krallówny, opracowane przez Zofię Kucównę są w trzech czwartych ożywioną gazetą, a w jed­nej tylko (tekst o Annie Walentyno­wicz) obnażeniem wnętrza człowie­ka. Kucówna - aktorka jako Anna to postać, tak, postać, wstrzą­sająco powiedziałabym... stereotypo­wa. To bohaterka o wyraźnej linii rozwoju świadomości, kobieta aż do banału doświadczona przez życie, aż do banału fanatycznie dobra, ofiaro­wująca się cała dla innych ... Ku­cówna buduje tę postać z okruchów, i jest to portret przesmutny choć wzruszający, poprzez to zresztą, że tak niewyrafinowany, niewymyślony, zwyczajny ...Życiorys Anny, jej hi­storia, jej wiara, jej agresywność społeczna, jej kontakty z inteligenta­mi, którzy przyjechali pomagać ro­botnikom, jej prostolinijność, jej na­iwna żarliwość, jej wola, jej entu­zjazm ...

Niewiarygodnie to wszystko razem splecione, połączone karkołomnie, przecież jakoś prawdopodobne .. I nie ważne, że żyje prawdziwa Anna Walentynowicz i łatwo sprawdzić ja­ka jest, istotne jest to, że ta scenicz­na pozwala zrozumieć także tę praw­dziwą, konkretną, ale nade wszystko - szereg jej podobnych dookoła ... Że Anna Krallówny-Kucówny to już pewien model.

Goździk, bohater Października oraz sekretarz z Radomia (dramaty­czna relacja, świetny tekst) - to przede wszystkim ożywiona gazeta. Teatr faktu - jak kto woli. Krallówna odegrana. Czy lepsza niż prze­czytana? Ja wolę tekst, ale zdaję so­bie sprawę, że setki widzów usłyszą ten tekst po raz pierwszy. Głośno, w ciszy, w skupieniu.

I dobrze, że usłyszą. Zatem - teatr spełnia tu swoją rolę (bo i taką ma) gorącej gazety, szybkich porozumień z widzem, któremu nawet zwykła publicystyka w odpowiednim mo­mencie może być potrzebniejsza niż Szekspir ...

A swoją drogą: ileż było już tych zakrętów, ile doświadczeń, ile gory­czy i nadziei ...

"Relacje" w Teatrze Małym stano­wią - poza wszystkim innym - tak­że memento ...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji