Musical wart obejrzenia
"Grają naszą piosenkę" w reż. Bogdana Augustyniaka w Teatrze Na Woli w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Mistrzowski popis aktorski i wokalny - tak najkrócej można scharakteryzować ostatnią premierę na scenie Teatru Na Woli.
Rybotycką i Wodeckiego [oboje na zdjęciu] ogląda się z przyjemnością: ona śpiewa ze swobodą dyplomowanej wokalistki, on gra niczym wytrawny aktor.
Kameralny musical "Grają naszą piosenkę" Neila Simona, z muzyką Marvina Hamlischa, wyreżyserował Bogdan Augustyniak. Autor sztuki w Stanach Zjednoczonych jest uważany za rodzimy odpowiednik Moliera. I jakkolwiek z podobnymi deklaracjami warto poczekać, aż wypowiedzą je potomni, Neil Simon jest niewątpliwie bystrym obserwatorem amerykańskiej powszedniości. Jako jedyny spośród żyjących dramaturgów doczekał się teatru swego imienia na Broadwayu. Sam swoich scenariuszy wprawdzie nie reżyseruje, ale wymienia się go - obok Woody'ego Allena i Mela Brooksa - wśród odnowicieli komedii filmowej. Na polskie sceny Simona wprowadził w latach 70. Edward Dziewoński ("Para nie para", "Więzień drugiej alei", "Bożyszcze kobiet", "Słoneczni chłopcy").
Musicalowy pomysł spotkania dwóch silnych osobowości o skrajnie odmiennych upodobaniach itemperamentach, którym przyjdzie ze sobą współpracować - nie grzeszyłby może oryginalnością, gdyby nie wpisany w ów układ pomysł. Wzięty kompozytor pedant Vernon i początkująca, postrzelona autorka słów piosenek Sonia mogli się tylko pozabijać lub pokochać. Wyszło na to drugie, nie bez udziału nieobecnego fizycznie, lecz wciąż występującego w dyskusjach Leona - byłego (ponoć) narzeczonego Soni, do którego żywi ona nadal nadopiekuńcze inklinacje.
Takie postępowanie nie tylko wyprowadza z równowagi błyskotliwego muzyka, ale i mocno podkopuje jego czysto męskie ambicje. Nieobecny Leon skutecznie terroryzuje, ale i przybliża do siebie parę twórców, hołdujących dalece odmiennym stylom życia, co staje się dodatkowym źródłem słownych utarczek i przezabawnych sytuacji.
Jeśli do tego dodamy zestaw perfekcyjnie wykonanych romantycznych piosenek staje się jasne, że ten spektakl trzeba zobaczyć.