Artykuły

Lektura w dezabilu

Stanisław Brejdygant, reżyser "Balladyny" w Teatrze Ziemi Mazowieckiej, postanowił przystosować dramat Słowackiego do potrzeb sceny objazdowej. Rozegrał całą sztukę na pustej prawie scenie, na której ustawiony został zaprojektowany przez Teresę Ponińską przyrząd gimnastyczny, skonstruowany z metalowych rur. Sceneria Balladyny była więc całkowicie umowna, zmianę miejsca akcji sygnalizowały tylko taśmy brunatnej lub purpurowej tkaniny, zawieszane przez Skierkę i Chochlika na metalowych rurach. Do tego ograniczała się zresztą rola tych baśniowych postaci w nowej inscenizacji "Balladyny".

Można i tak oczywiście potraktować romantyczny dramat Słowackiego. Wiele zawdzięcza ta inscenizacja pomysłom Petera Brooka. Są nawet huśtawki, które weszły w modę w polskim teatrze po występach gościnnych Teatru Szekspirowskiego.

Brejdygant zauważył słusznie, że "Balladyna" to "studia Szekspira". Rzeczywiście ten dramat Słowackiego zawdzięcza może najwięcej mistrzowi ze Stratfordu spośród wszystkich utworów autora Kordiana. Ale skutkiem odarcia Balladyny z jej balladowo-słowiańskiej scenerii, szekspirowski szkielet stał się nadto widoczny. Brakło natomiast tego, co jest siłą dzieła Słowackiego: jego prapolskiego kolorytu i szczerej poezji. Poznajemy starych znajomych: sceny żywcem wzięte z "Makbeta", z "Króla Leara", ze "Snu nocy letniej".

Przedstawienie miało kilka ładnie skomponowanych scen. Należała do nich uczta na dworze Kirkora, w której huśtawka odgrywała rolę biesiadnego stołu, rozmowy z Pustelnikiem oraz końcowa scena sądu, w której oglądać można było, jak zawsze z przyjemnością, wytrawne aktorstwo Aleksandra Sewruka w niewielkiej, ale ważnej roli Kanclerza.

Aktorsko przedstawienie było bardzo nierówne. Najlepiej prezentował się Andrzej Prus - jako Kirkor. Zabawną postać Grabca zarysował Bronisław Surmiak. Anna Łopatowska nie sprostała wielkiej, pełnej dramatycznego napięcia roli Balladyny. Z nieefektownej roli Goplany wywiązała się lepiej Ewa Kania. Krzysztof Kumor opracował dobrze postać Fon Kostryna w ruchu i geście. Niestety coś niedobrego dzieje się z dykcją tego aktora. Daniela Makulska (Goplana) została tak fatalnie rozebrana, że nawet jej rzetelne aktorstwo nie mogło tego zasłonić.

Nie wiem jak ocenią ten spektakl poloniści. Nie sądzę jednak, by edukację teatralną naszych dzieci należało zaczynać od takiej prezentacji cudownej poezji scenicznej Słowackiego. Cierpliwość młodych jest ograniczona. Nie należy narażać jej na zbyt ryzykowne próby.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji