Zioło i jego sny
Rudolf Zioło realizuje na Dużej Scenie Teatru Polskiego "Sen nocy letniej" Szekspira. Poprzedni "Sen" oglądaliśmy we Wrocławiu w znakomitej interpretacji Jerzego Grzegorzewskiego przed 20 laty. Kilka tygodni temu filmowy "Sen" z Calistą Flockhart w roli Heleny mogliśmy oglądać w kinach - będzie okazja do porównań.
Zioło to jeden z najciekawszych reżyserów średniego pokolenia. Ma spory dorobek teatralny i telewizyjny, ale ponieważ nie znosi autorskich objaśnień swej pracy, jest skromny i nie bryluje w gazetach i talk-show. Nie komentuje własnych prac, nie szuka poklasku. - Istotny jest osobisty kontakt z dziełem - tłumaczy swą niechęć do publicznego, więc powierzchownego streszczania przedstawień i opowiastek o warsztacie artysty.
Na scenę Rudolf Zioło zawędrował po ukończeniu Leningradzkiego Instytutu Teatralnego. Przedtem studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z Rosji przywiózł szacunek dla obecności plastyki na scenie. Tak prowadzi najnowszy spektakl we wrocławskim Teatrze Polskim, że część realistyczna widowiska, z udziałem ateńskich rzemieślników, rozgrywa w przekładzie Stanisława Barańczaka, część magiczną w poetyckim tłumaczeniu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Maciej Wojtyszko - przed laty stale obecny we Wrocławiu - rozbawił warszawską publiczność przekładem Barańczaka do łez, ale miał w obsadzie m.in. Joannę Szczepkowską!
"Sen nocy letniej" to za każdym razem adaptacja komedii Szekspira. Tekst komedii powstał na dość specyficzne zamówienie, dziś powiedzielibyśmy - jako literatura biesiadna uświetniająca ceremonię weselną. Można zatem "Sen" czytać w tonacji pogodnej lub smętnej - w zależności od punktu widzenia. Wielki polski szekspirolog Jan Kott dostrzegał w tym tekście autora "Hamleta" senny koszmar i zwierzęcy erotyzm. Wiele inscenizacji, także te w Teatrze Polskim, pokazywały bohaterów okrytych właśnie "skórą" zwierzęcą, jak to w baśni.
Rzecz dzieje się w starożytnych Atenach. Szekspir przedstawia je dość umownie. Książę Tezeusz wydostał się dopiero co z kreteńskiego Labiryntu, jego narzeczona Hippolita jest królową Amazonek. To jedna para bohaterów. Jednak osią konfliktu jest miłość Hermii do Lizandra, bo ojciec młodej panny przymusza ją do małżeństwa z pogardzanym przez nią Demetriuszem, w którym z kolei kocha się nieszczęśliwa Helena. Spore zagmatwanie akcji i motywacji. Żeby było mało - wszystkiemu przygląda się królowa duszków Tytania, a zdarzenia i osoby miesza duszek Puk - to kolejna rola Mariusza Kiljana, po której możemy się wiele spodziewać.
Temat jest wieczny jak małżeństwo - jak zastosować prawo przymuszające Hermię do związku, który szykuje ojciec, choć dziewczę wybrało innego. W spektaklu z piękną scenografią Andrzeja Witkowskiego - tego, który zrealizował we Wrocławiu scenografię do "Płatonowa" - zobaczymy na scenie m.in. Jerzego Schejbala, Halinę Rasiakównę, Stanisława Melskiego i Ilonę Ostrowską.