Artykuły

Jakub Wojciechowski

"ŻYCIORYS WŁASNY RO­BOTNIKA" JAKUBA WOJ­CIECHOWSKIEGO, nagrodzony na konkursie pamiętnikarskim w ro­ku 1923, ogłoszony drukiem w roku 1930 stał się jedną z sensa­cji międzywojennego życia literac­kiego. Robotnik-emigrant, przez dwadzieścia lat pracujący w Niemczech, po powrocie do Polski spisał dzieje swego życia. Auten­tyzm tego pamiętnika, przebijają­cy się też w nieporadności i zgrzebności stylu, zyskał mu du­ży rozgłos. Zainteresował się nim Boy i przez siedem lat prowadził ożywioną korespondencję z auto­rem, starając się dla niego o po­moc finansową i o Złoty Waw­rzyn Akademii Literatury. Poza tym nakłaniał Wojciechowskiego do dalszego pisania, czego wyni­kiem był zbiór opowiadań "Raz kiedyś a obecnie". Zbiór ten nie miał już charakteru dokumentu z życia proletariuszy, obracał się głównie wokół tematyki erotycz­no-obyczajowej, zapewne nie bez wpływu Boya, który w tym okre­sie interesował się tymi sprawa­mi w swych kampaniach praso­wych. Już po wojnie Wojciechow­ski zabrał się do spisywania dal­szego ciągu pamiętnika, dotyczą­cego okresu międzywojennego.

Ta właśnie część stała się głów­nym przedmiotem przeróbki dra­maturgicznej, dokonanej przez S. DROZDOWSKIEGO i J. PERZA w Teatrze im. A. Fredry w Gnie­źnie i pokazanej z Poznania w ramach telewizyjnego festiwalu te­atrów dramatycznych (adaptacja TV: J. MAŃKOWSKI, reżyseria: J. PERZ). W przedstawieniu tym najlepiej udały się dzieje karie­ry Wojciechowskiego jako litera­ta, wsparte korespondencją Boya. Natomiast pokazanie ich na szerszym jakoby dokumentalnym tle społeczno-politycznym zupełnie zawiodło.

Wojciechowski pisał tę część swego pamiętnika z perspektywy powojennej i zamknął ją w sze­regu obiegowych, uproszczonych formułek, których banał i naiw­ność w adaptacji telewizyjnej wyszły z pełną jaskrawością. Tym bardziej, że wykonanie aktorskie pozostawiało wiele do życzenia. Wprawdzie JÓZEF CHROBAK za­grał Jakuba Wojciechowskiego prosto i prawdziwie, ale reszta postaci - od policjantów do hra­biów i ministrów - wypadła jak z szopki. Oczywiście, szopki mi­mowolnej. Do tego w toku akcji ukazała się nagle i niespodziewa­nie plansza z napisem: "Telewizja Szczecin", co nadało przedstawieniu w pewnym momencie charakter zgoła surrealistyczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji