Artykuły

Romeo Castellucci przyciąga i odpycha

"The Four Seansons Restaurant" w reż. Romea Castellucciego Societas Raffaello Sanzio na XXIII Malta Festival Poznań. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Dziś ostatni szansa, aby obejrzeć spektakl kuratora tegorocznej Malty. W Zamku o godzinie 21 Societas Raffaello Sanzio pokaże "The Four Seasons Restaurant". Spektakl, który przyciąga i odpycha.

Spektakl "The Four Seansons Restaurant" w Paryżu wywołał skandal. Trzeba było wzywać policję... W Poznaniu po na koniec zapadła długa cisza a po niej zwyczajne oklaski. Publiczność spokojnie opuściła Salę Wielką... Czy to oznacza, że jesteśmy mniej wrażliwi niż Francuzi? A może nie radzimy sobie z tego typu teatrem i na wszelki wypadek nie oburzamy się, by nie być posądzonym o prowincjonalizm albo nie wpadamy w euforie, by nie mówiono, że jesteśmy jak papugi?

Widziałem prezentowane w Poznaniu spektakle Societas Raffaelo Sanzio ("Genesi. From the museum of Sleep" i "Voyage au bout de la nuit" oraz autorską wersję "Le Sacre du Printemps" Claudii Castellucci zrealizowaną w Teatrze Wielkim w Poznaniu) i nie mogę powiedzieć, że należę do admiratorów twórczości rodziny Castellucci. Jednak spektakl "The Four Seansons Restaurant" Romeo Castelluciego nie jest mi obojętny. Jest w nim coś nieuchwytnego, coś, czego nie potrafię do końca nazwać, co mnie do niego przyciąga.

Nie robi na mnie wrażenia ani scena obcinana języków przez dziesięć kobiet ubranych w stroje Amiszów. Nie robi na mnie wrażenia pies, który zjada te odcięte kawałki czy kilkadziesiąt minut później martwa krowa w sterylnie białej przestrzeni sceny... Karabiny i pomalowany na złoto pistolet, ani początkowe informacje o dziurach w Drodze Mlecznej, współrzędnych astronomicznych czy klepany przez kobiety poemat Höldrelina "Śmierć Empodoklesa". Totalny eklektyzm, powrzucane do wora klisze, strzępy historii Nie bardzo czytam aluzje do deklarowanej przez Castellucciego inspiracji obrazami Marka Rothki, który zerwał kontrakt, kiedy się dowiedział, że mają one zdobić ściany ekskluzywnej restauracji w Nowym Jorku...

Ale, jeśli jednak uświadomimy sobie, że Empodokles - jak głosi jedna z legend - rzucił się do Etny, jeśli finałową scenę potraktujemy jak erupcję wulkanu, to ten eklektyzm i bałagan obrazów przypadkowo zlepionych, nie wydaje się już taki przypadkowy. I dziury w Drodze Mlecznej inaczej znaczą... Jeśli do tego dodamy, że Empedokles uważał, iż Wszechświat nie ma struktury stałej, ale zmienną, zależną od działania sił zewnętrznych: przyciągania (miłości) i odpychania (nienawiści) robi się jeszcze ciekawiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji