Artykuły

List do aktora

Wiesz, że sto sześćdziesiąt stworzonych postaci odpowiada liczbie pasażerów siedzących w przedziałach dwóch wagonów kolejowych plus ci, co stoją na korytarzach? Jak Ty wykreowałeś taki tłum ludzi? Młodych, starych, brzydkich, pięknych, trefnisiów i salonowych lwów, mędrców, błaznów, bohaterów, zaprzańców, lichoty jakieś i mądrze panujących, tych pogodzonych i walczących z wiatrakami, uległych i krzyczących o prawdę - pisze w liście do Bernarda Krawczyka Ingmar Villqist na łamach Gazety Wyborczej - Katowice.

Kochany Beniu,

Piszę ten list bez żadnej okazji, żeby Ci powiedzieć, że chociaż, jak wiesz, często nadużywam wielkich słów, uważam, że jesteś wspaniałym aktorem i wielkim rozdziałem historii śląskiego i polskiego powojennego teatru. Wiesz, że to historia, przede wszystkim, Teatru Śląskiego w Katowicach. Grałeś też dziesięć lat, z sukcesami wielkimi, w Teatrze Zagłębie w Sosnowcu, ale wszyscy, którzy żyją teatrem, wiedzą, że Bernard Krawczyk to Teatr Śląski. Nieraz opowiadałeś mi o swojej przyjaźni z Gustawem Holoubkiem. Często nazywasz tego swojego pierwszego nauczyciela, dyrektora, mistrza i przyjaciela, mianem aktora psychologicznego. Powtarzasz, że miał ogromny wpływ na Twoje aktorstwo, rozumienie tej dyscypliny sztuki, jej specyfiki kreacyjnej i ważnej wówczas funkcji społecznej. To prawda, wiele was łączy. Twoje aktorstwo określiłbym również, niepopularnym w kontekście sztuki aktorskiej, mianem - intelektualnego. To, co kreujesz na scenie, zawiera w sobie elementy łączące precyzyjną diagnozę psychologiczną stwarzanej postaci i rzadką już dziś świadomość warsztatu twórczego, w niespotykany sposób uwiarygodniającego ostateczny obraz scenicznej postaci.

Wymądrzam się, tak? Pewnie tak, ale powiem Ci jeszcze, że Ty wzbogacasz to wszystko o dawno już porosłe mchem takie wartości, jak Twoja najprawdziwsza miłość do teatru (co za patos!!!), wiara w jego znaczenie i oddziaływanie, szacunek do tradycji, sceny, koleżanek, kolegów, wszystkich, poczucie misji i humanistyczny wyraz relacji aktor-widz. Przyznasz, że to archeologia. I naftalina. Ale sam mówisz, że w to wierzysz. A kto jeszcze uwierzy? Dziś, kiedy płytkie i szybkie "aktorstwo" wylewa się z ekranów telewizorów z niepoliczalnych odcinków seriali dłuższych już niż Chiński Mur, a teatr zmierza nieubłaganie ku rafom celebryckiego katharsis na zamówienie. I teatr się zmienia, jak wszystko wkoło. Martwisz się tym.

Jesteś na scenie, grasz już ponad sześćdziesiąt lat. Sześćdziesiąt lat! To o siedem lat dłużej, niż mnie ziemia nosi. Powiedz mi, proszę, jak to jest grać w teatrze sześć dekad. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Na pewno wiesz wszystko o teatrze. Prawda? Wszystkiego, co tylko możliwe, w nim doświadczyłeś. Nie uwierzę, byś przez ten czas choć raz się nie pokaleczył, nie zwątpił, poczuł niedoceniony. Więc powiedz mi, proszę - skąd ten spokój w Tobie? Dlaczego jesteś zawsze pogodny, cierpliwy, zaciekawia Cię wszystko. Co myślą, co czują, a przede wszystkim, jak grają młodsi od Ciebie. Cieszysz się ich powodzeniem. Sam nie chwalisz się swoimi sukcesami, nagrodami, zaszczytami. Dlaczego? Wszyscy się dziś chwalą. Tak trzeba. Opowiadasz cudowne anegdoty bez których teatr nie może istnieć. Ale nigdy nikogo nie krytykujesz, nie jesteś złośliwy. Dlaczego? Skąd bierze się ten Twój uśmiech, którego nie potrafię rozgryźć? Czy doświadczyłeś w teatrze czegoś szczególnego, najważniejszego? Czy zdarzyło się to wiele razy, a może tylko raz? Czy było to może spotkanie z widzem, kiedy Ty na scenie miałeś poczucie, że ten oglądający i słuchający Cię anonimowy człowiek staje się kimś najbliższym, najważniejszym, bo zgodził się, byś zabrał go na wyprawę w świat jego uczuć i wyobraźni, i spotkaliście się tam razem? Miałeś wtedy poczucie spełnienia, sensu trwania w teatrze mimo wszystko? Bo to przecież nie oklaski sprawiają i głupkowate recenzje. Chodzi o to poczucie? Powiedz. Tak było? Pewnie nie powiesz.

Ale wyjaśnij mi, proszę jak to jest zagrać sto sześćdziesiąt ról na scenie przez te lata. Czy to się pamięta? Każdą? To przecież niemożliwe. Te najważniejsze? Jedną? Tylko główne role, te wymarzone, czy też te mniejsze, może jakiś epizod? Wiesz, że sto sześćdziesiąt stworzonych postaci odpowiada liczbie pasażerów siedzących w przedziałach dwóch wagonów kolejowych plus ci, co stoją na korytarzach? Jak Ty wykreowałeś taki tłum ludzi? Młodych, starych, brzydkich, pięknych, trefnisiów i salonowych lwów, mędrców, błaznów, bohaterów, zaprzańców, lichoty jakieś i mądrze panujących, tych pogodzonych i walczących z wiatrakami, uległych i krzyczących o prawdę. A każdy inny, z odmienną historią, wyglądem, uczuciami, marzeniami. Jak to możliwe? Przecież żeby ci bohaterowie urodzili się z Ciebie na premierach, musiałeś przeczytać, co tam przeczytać, przegryźć się przez kilkadziesiąt tysięcy stron dramatów, wielkich jak Shakespeare i lichych jak byle kto, by wyszarpać z pomiędzy mrowia dialogów, mądrych i głupich, Twoją o nich prawdę. To Twoja tajemnica czy ciążący balast? Andrzej Linert napisał piękną książkę o Tobie: "Bernard Krawczyk i jego teatry". Wszystko tam jest zapisane. Twoje życie, praca, daty, fakty, anegdoty, recenzje, nagrody, fotografie. Kto ciekaw, to się dowie.

Wiesz, jak bardzo Cię lubię i szanuję, ale czasem, wybacz, nie rozumiem. Wytłumacz mi, dlaczego, nie tak dawno, uparłeś się, żeby grać w moim spektaklu kilka godzin po złamaniu nogi? Masz przecież 82 lata. Widzieliśmy, jak Cię boli. O lasce, ledwo, ledwo wszedłeś na scenę i grałeś. Pięknie, jak zawsze. Nie musiałeś. Przecież nie chodziło o honorarium za spektakl. Bardzo dużo grasz, koncertujesz, występujesz. To o co? Obowiązek? Spektakl to tylko spektakl. Mogliśmy odwołać. Co, Beniu? Uśmiechasz się? To nie tylko spektakl, tak? Kręcisz głową? To znaczy, żeby być zawsze razem, tak? Na scenie, w teatrze, w życiu, w tej popieprzonej rodzinie naiwnych, pożal się Boże, artystów? Bo jak wszyscy nas mają w dupie, to my musimy się trzymać razem? I ktoś w to uwierzy? No i co się tak znowu uśmiechasz? Kończę już, Beniu, bo i tak się z Tobą nie dogadam. Ściskam Cię mocno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji