Futuryzm w stylu retro
Wystawiona przez Stanisława Różewicza "Stara kobieta wysiaduje" nie jest spektaklem tak wybitnym jak wcześniejsze inscenizacje dramatów jego brata - "Kartoteka" i "Na czworakach" - zrealizowane na dużej scenie Teatru Narodowego przez Kazimierza Kutza.
Stanisław Różewicz musiał czuć, że sztuka się zestarzała, bo wzmocnił ją motywami zaczerpniętymi z innych dramatów. Jednak niewystarczająco. Dlatego, gdy jeden z bohaterów czyta książkę o atakach gazowych sprzed stu lat, a drugi komentuje, że jej miejsce jest w antykwariacie - zrecenzował jednocześnie sporą część spektaklu.
Trudno mieć pretensję do dramaturga. Kiedy cztery dekady temu napisał historię o siedemdziesięcioletniej kobiecie, w której odzywa się spóźnione pragnienia dziecka - bezbłędnie przewidział szaleństwo inżynierii genetycznej i sztucznych zapłodnień. Ale reżyser dziś biorący tę sztukę na warsztat powinien przynajmniej zaznaczyć, że to, co kiedyś wydawało się niewinnym science fiction, przybrało zdecydowanie drastyczniejszą postać. Nie zrobił tego, a przecież nawet pokazanie w kostiumie Starej Kobiety transwestyty domagającego się prawa do adopcji dla homoseksualnych par nie wykraczałoby poza dramaturgię dzisiejszych zdarzeń.
Niedosyt pozostawia forma spektaklu. Tadeusz Różewicz stworzył bowiem postaci i wątki luźno ze sobą powiązane, co dobrze wyrażało jego główny zamysł, by pokazać śmietnik idei, mediów i mody. Wymaga to jednak od inscenizatora dużej inwencji i żelaznej dyscypliny - inaczej nie ma szans na pełnowartościowe widowisko. Znakomicie wypadł dialog u fryzjera z pyszną anegdotką Ignacego Gogolewskiego i Jerzego Łapińskiego. Rewelacyjnie gra kelnerskie etiudy Mariusz Bonaszewski. Świetna jest też Bożena Stachura w parodii idiotycznych podziękowań za niezwykle prestiżową nagrodę. Ale tytułowa rola Anny Chodakowskiej trąci dawną awangardą, drażni nadekspresją. Reszta przypomina aktorski brudnopis z prób.
Finał, gdy wyimaginowana wnuczka śpiewa samotnej kobiecie "Sto lat!", wzrusza, a jednocześnie pokazuje piekło bezdzietności na starość. Nas chyba jednak bardziej obchodzi kwestia, czy wnuczki będą miały, tak jak dotąd, po dwójce dziadków i babć czy też czterech dziadków lub cztery babcie.