Droga do świętego lasu
"HOLLYWOOD ejcz ou el el łaj dablju ou ou di to znaczy święty las jaki tam święty, jaki tam las". Te słowa padają w Rekwizytorni Teatru Współczesnego podczas spektaklu "HOLLYWOOD znaczy święty las''. Wypowiada je główna bohaterka przedstawienia - młoda aktorka polska, która postanowiła zrobić wielką karierą właśnie w tej amerykańskiej fabryce snów. Rzeczywistość za oceanem, okazała się brutalna. Sprzątając pokoje hotelowe pod przybranym imieniem, na cudzą security można wiec tylko jedynie marzyć. W psychice zawodowej aktorki z dyplomem zderzają się ze sobą jak gdyby dwa mity. Symbolem pierwszego z nich jest kostium Panny Młodej z "Wesela", którą, to rolę kiedyś w Polsce grała. Drugi wpisany jest w "wielki biały napis zasadzony na pochyłości wielkie białe litery Hollywood".
Odtwórczynią głównej roli jest Halina Rasiakówna. Kreuje ona przed oczami widzów coś na kształt monodramu. Partneruje jej wprawdzie reżyser - Andrzej Mrozek, lecz jest to partner niemy, obecny jedynie poprzez mimikę i gesty. Podstawowymi elementami spektaklu są wiec sytuacje, nastroje i zdarzenia budowane przez Rasiakównę. Przez półtorej godziny ona sama skupia na sobie uwagę widzów. Kreśli przed nami zarówno obraz świata w jakim (z wyboru?)żyje, jak też i wizje, które pozwalają jej to życie znosić. Arsenał środków aktorskich zaprezentowanych przez tę aktorkę jest niezwykle szeroki. Oglądamy więc pełne napięcia dramatycznego monologi i wirtuozerskie wręcz etiudy. Raz widzimy kobietę zdecydowaną, w pełni zdającą sobie sprawę z tego co i po co robi, innym razem zagubioną młodą dziewczynę miotaną rozpaczą bądź też owładniętą nierealnymi tęsknotami.
Sztuka Jerzego Bolmina jest spektaklem wielowarstwowym. Trudno ją jednoznacznie interpretować. Zakres poruszonych w niej problemów jest bardzo szeroki. Mówi się zarówno o emigracji, jak też i dramatycznej sytuacji bohaterki, ale równocześnie o przyczynach, obydwu tych zjawisk. Odsyłacze są przy tym dość wyraźne. Nad tym wszystkim góruje jednak, moim zdaniem, sprawa polskiej specyfiki narodowej, owego krakowskiego gorsetu Panny Młodej z "Wesela" i kolorowej spódnicy i bucików czerwonych trochę ciasnych.