Artykuły

Rozkoszna wiejska nuda

"Mewa" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Włodzimierz Jurasz w Gazecie Krakowskiej.

Było tak cudownie anachronicznie. Nikt nie zdjął bielizny. Nikt nikogo nie zgwałcił i nie pobił (poza jednym policzkiem). Nawet główny bohater, postanawiając się zastrzelić, wyszedł za kulisy. Andrzej Domalik, wystawiając w krakowskim Teatrze im. J. Słowackiego "Mewę" Antoniego Czechowa z pełną premedytacją postanowił stworzyć spektakl całkowicie odległy od powszechnej dziś konwencji tzw. unowocześniania i uwspółcześniania klasyki. Jakże często w dzisiejszym teatrze wartością bywa nie to, co znajdzie się w przedstawieniu, ale to czego w nim nie ma. Brak golizny, brak brutalności, brak zabiegów inscenizacyjnych wyrywających klasyczny tekst z historycznych realiów. Za te wszystkie braki nie pochwalić reżysera nie można. - Rozkoszna wiejska nuda - tak mówi o rzeczywistości, w której rozgrywa się "Mewa", jedna z bohaterek dramatu. Nuda może być jednak rozkoszna, może też być nużąca.

Podobnie jak wadą i zaletą może stać się anachroniczność. Czechow to pisarz niewątpliwie trudny. Pisarz trwającego permanentnie końca jakiegoś świata. Pisarz nostalgii, smutku, przemijania. Pisarz owego nieuchwytnego nastroju, którego wydobywanie jest zadaniem dla inscenizatora i prowadzonych przezeń aktorów. A tego własnie czechowowskiego nastroju w przedstawieniu Domalika zabrakło. I tak rodzi się pytanie natury ogólniejszej. Pytanie o sens, o możliwość trwania takiej - anachronicznej - klasyki we współczesnej kulturze. Która jest kulturą tempa, działania, ruchu. Czyli tego wszystkiego, czego u Czechowa na szczęście - nie ma. Chcąc pomóc Czechowowi przetrwać, nie wystarczy wystawiać go przyzwoicie - rzetelnie, "po bożemu", bez inscenizacyjnych szaleństw. Trzeba za wszelką cenę wydobyć z tekstu ów nieuchwytny nastrój, by uwieść nim współczesnego widza, przywyczajonego do zupełnie innej konwencji. Trzeba dać mu coś w zamian. Zamiast działania, ruchu, bólu i efektów specjalnych - wzruszenie. Choćby po to, by udowodnić, że wiejska nuda może być rozkoszna. I to znacznie bardziej niż interesujące ponoć wszystkich pomysły teatralnych brutalistów. Ciekawe, czy ktoś jeszcze będzie wystawiał "Mewę" za 50 lat...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji