Artykuły

Sen o pełnym człowieku

Trzecim etapem rewolucyjnego cyklu, jaki zaprezentował w tym sezonie Teatr Wybrzeże ("Sprawa Dantona", "Sto rąk, sto sztyletów") jest "Kniaź Patiomkin" Tadeusza Micińskiego w reżyserii Macieja Prusa, ze scenografią Sławomira Dębosza i z muzyką Jerzego Satanowskiego.

Scena w sposób dość umowny przedstawia pokład okrętu. Szeroki podest (w zależności od miejsca akcji podnoszony lub opuszczany) otaczają dwa, także ruchome pomosty, połączone z pokładem schodami. Górną przestrzeń wypełnia olinowanie, przechodzące w pajęczynę, połączoną z pokładem sznurowaną drabinką. Wszystkim scenom od początku do końca towarzyszy tajemniczy mrok.

Kreowanie przedstawionego świata rozpoczyna się pod pokładem. Maszynownia i piece - ludzkie piekło - to miejsce (zaznaczone dodatkowo czerwonym światłem) narodzin buntu, który powstaje jakby w podziemiach, w podświadomości. Płaszczyzną działań realnych, miejscem dysput, a także zajść, starć i walki - jest pokład. Wreszcie górne partie pokładu oraz maszty to szczyt wyznaczający nadludzki horyzont. Przeciwstawienie góry i dołu ma tu charakter symboliczny i filozoficzny. Ruch "ku górze" i "w dół" pojawia się wraz z rozwojem dramatyzmu poszczególnych scen. Nadaje głębszy wymiar zdarzeniom. Teatralna ilustracja mitu o Prometeuszu i Lucyferze.

Przestrzeń miasta - słynne schody odeskie, na których rozpalają się niskie instynkty tłumu, udało się przywołać zmianą poziomu owego podestu, który wiedzie wprost ku morzu. Oto ludzkie płazy nad brzegiem morza, jakby właśnie opuściły wodę i dopiero wyszły na brzeg. Tu rozegra się dramat tych, których bezpośrednio dotknęła rewolucja. Na środek wtacza się wielki śmietnik. Dookoła rozentuzjazmowany tłum. Następuje przemówienie mieszkańca śmietnika - Prometeusza o twarzy szydercy i nędzarza (Leszek Ostrowski) na temat nieuchronności zagłady jako formy uczestnictwa w procesie wielkiej odnowy. Scena rodem z teatru Becketta.

Ciągła obecność wody, morza (okręt, port) nadaje całej sztuce wymiar transcendentalny (słońce, księżyc, przypływy, odpływy). Morze wzmacnia patos konfliktów dramatycznych i nadaje im rangę kosmiczną. Jest nieujawnionym żywiołem natury. Przeciwstawiony mu zostaje drugi żywioł - rewolucji. Nienowy to w sztuce motyw statku-ojczyzny. Jednakże tu wciąż opalizuje nowymi znaczeniami.

Kreowaniu przestrzeni towarzyszy i pomaga muzyka. Z początku cicha i szemrząca, stopniowo narasta, staje się coraz bardziej niespokojna, wręcz denerwująca, wprowadza w stan emocjonalnego napięcia, spotęgowanego w części II (Odessa) głosem dzwonów.

"Kniaź Patiomkin" podobnie jak większość dramatów Micińskiego podejmuje temat historyczny - bunt marynarzy na pancerniku Floty Czarnomorskiej "Kniaź Patiomkin Lawriczeskij", choć trudno by nazwać ten utwór dramatem historycznym; bardziej "dokumentalnym" dziełem jest już film Eisensteina. Miciński pozostaje w zgodzie z faktami i z chronologią, lecz wzbogaca wydarzenia siłą własnej, oryginalnej wyobraźni.

W inscenizacji Prusa z kolei sceny są dość luźno powiązane w obrębie trzech części, choć każda scena zachowuje wewnętrzny porządek. Łączy je przestrzeń, czas i obecność bohaterów. Kolejność zdarzeń nie oddaje porządku logicznego, lecz wskazuje na determinacje metafizyczne. Może nie należy w ogóle mówić o zdarzeniach, bo na scenie niewiele się dzieje. Najczęściej prezentuje się tylko sytuacje, które ukazują kolejne etapy powtarzalnego mitu. O jaki mit tutaj chodzi?

Odwieczne zmaganie się dobra i zła(manicheizm), ducha i materii, Boga i Szatana znajduje realne wyobrażenie w rewolucji. Jej lucyferyczna koncepcja zakłada krwawe zmagania, poprzez które dokonuje się postęp. Historia jest tu tylko pretekstem. Postacie nie stanowią żadnej rekonstrukcji historycznej. Miciński wyposażając swoich bohaterów w uczucia demoniczne prawie zupełnie rezygnuje z psychologizowania. Kontrastem buduje charakter postaci. Bohaterzy nie przestają być jednak poddawani przemianom. Kłębią się w nich uczucia sprzeczne, perwersyjne, sadystyczne. Przyjrzyjmy się im z bliska:

Dwaj protagoniści: Lejtnant Szmidt (Marian Dworakowski) i Wilhelm Ton (Henryk Bista) walczą w imię ponadhistorycznych racji - są abstrakcyjnym wcieleniem idei. Pierwszy z nich jest wcieleniem Chrystusa, który chce zbawić rewolucję od krwi, w nim to skupiają się wszystkie nadzieje zbuntowanego ludu. Jest on niepewny metod swego postępowania. Brak mu siły woli. W interpretacji Dworakowskiego stał się niezdecydowanym, wahającym się psychopatą. Miłość bliźniego i niechęć do przemocy uniemożliwia mu wszelki czyn. Jest szlachetny tylko zewnętrznie, wewnętrznie zaś słaby. Drugi jest żywym wcieleniem Lucyfera, ucieleśnieniem idei zła. To nadczłowiek żądający tragicznej, ale jedynie możliwej drogi rewolucji poprzez krew. Obdarzony nadzwyczajną energią, chłodny i powściągliwy staje na czele diabolicznych ról Henryka Bisty. Ascetyczny i dumny zwolennik buntu, gwałtu, przemocy i przelewu krwi aż do samozagłady, pragnie jedynie przezwyciężenia bólu i cierpienia.

Oto dwie antynomiczne drogi doskonalenia świata. Alter ego. Anodos i Katodos. Nie osiągną zamierzonego celu. Przegrają. Ale ich klęska nie jest ostateczna. Idee zostaną podjęte przez innych, którzy będą mogli dźwignąć więcej. Jest to zatem także sztuka o nadziei, co prawda tylko w sferze mistycznej, fantazji, a przede wszystkim o odnowie.

Ów dionizyjski mit przedstawia rozwój świata przez walkę, upadek i mistyczne odrodzenie. Prawie każda, bardziej znacząca postać przechodzi przemienienie, przeistoczenie. Staje się "kimś ponad". Owe przeobrażenia (Ton - Lucyfer, Szmidt - Chrystus, Tina -Śmierć, Ładna - Madonna Syfilityczna itp.) ujawniają głębszy sens postaci. Ów sens w rzeczy samej dotyczy wolności i niezależności człowieka. Błądzą jednak wszyscy. Jak w chocholim tańcu: niedoskonali, nieudolni, niegotowi do czynu...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji