Szokujący Szkarłatny pył (fragm.)
A na wielkiej scenie Teatru Polskiego szokująca mieszanka poezji z groteską, wzniosłych idei z sex-paradą, naturalizmu z surrealizmem, satyry z baśniową igraszką, czyli SZKARŁATNY PYŁ Sean O'Caseya. O'Casey, patriota, walczący czynem i piórem o samodzielność Irlandii, mieszkający w znienawidzonej Anglii, autor "Cienia bohatera" i rewolucyjnych "Czerwonych róż dla mnie", stworzył w SZKARŁATNYM PYLE pełną paradoksów, przewrotną opowieść o zemście irlandzkiej przyrody i irlandzkich sił natury nad dwójką potwornie głupich angielskich snobów (znakomity w nadętej głupocie Igor Przegrodzki i przezabawny humorem Buster Keatona - Andrzej Mrozek), którzy zakupiwszy stary irlandzki zamek, starają się go zaadaptować do potrzeb swojego snobizmu.
Wspaniały, obrośnięty prawdziwym bluszczem, nastroszony galeryjkami, wieżyczkami, okapami kominka zamek - zbudowali na kolosalnej scenie Teatru Polskiego Lidia i Jerzy Skarżyńscy. W tej pompatycznej scenerii Piotr Paradowski poprowadził spektakl w zawrotnym tempie, kontrastując i splatając lirykę z groteską, patos z błazenadą, sceny wręcz naturalistyczne z konwencją operową (bardzo dobra muzyka Zbigniewa Piotrowskiego!). Co się tam nie dzieje. Na scenie pada rzęsisty deszcz... ulewa pluskająca prawie cały II i III akt, szumiąca po parasolach i ziemi, gigantyczny walec drogowy wtacza się do wnętrza zamku, wzniecając tumany pyłu i gruchocąc wszystko po drodze, robotnik naprawiający dach wypada z pułapu i prowadzi dialog wisząc głową na dół kilkanaście metrów nad ziemią, po scenie biegają żywe kury i "jak żywa" groteskowa krowa, piękne dziewczęta: (kochanki angielskich snobów) uciekają od swych opiekunów biegnąc półnago przez ulewę, wody rzeki przerwawszy tamę, niszczą cały zamek, a z rozpadającego się w gruzy potężnego kominka wyłazi gigantyczny skorupiak...