Artykuły

Teatr Dejmka był świątynią

Wiecznie poirytowany, spowity kłębami papierosowego dymu, bez cienia uśmiechu KAZIMIERZ DEJMEK nikogo nie chwalił.

Kazimierz Dejmek [na zdjęciu] w pracy był tyranem, a kobiety za nim szalały.

Teatr Dejmka był świątynią. Zwykłe przedstawienie miało być wydarzeniem równie wielkim, co premiera. Dlatego nic nigdy nie było dobrze. Wiecznie poirytowany, spowity kłębami papierosowego dymu, bez cienia uśmiechu Kazimierz Dejmek nikogo nie chwalił. Przeciwnie. "Pani powinna paść krowy, a nie grywać damy! A pan naprawdę ma dyplom szkoły teatralnej?!" - wykrzykiwał do najlepszych aktorów. Ale trzeba przyznać, że często słyszało się także: "Ja, Dejmek, też nigdy nie jestem wystarczająco dobry". Był po prostu tyranem. Błysk jego okularów w loży dyrektorskiej natychmiast podnosił poziom gry na scenie, a portier, który nie wiedział, czy Krafftówna przyjechała już na próbę, z miejsca tracił pracę.

Ale największe piękności i tak traciły dla niego głowy! - Trudno byłoby go nazwać mężczyzną atrakcyjnym - wspomina jedna z aktorek. - Niski, naburmuszony, wiecznie czerwony na twarzy, usta odęte i te świdrujące oczy, spoglądające zza grubych okularów! A jednak miał w sobie to "coś", co czyniło go szalenie męskim.

Pierwszą żonę odbił mu Krzysztof Chamiec.

Gdy podjął studia w szkole teatralnej na wydziale reżyserii, był już żonaty i miał córkę Basię. Jego żona, aktorka Irena Remiszewska, chociaż odznaczała się niezwykłą urodą, nigdy nie uporała się ze słabą dykcją i wielkiej kariery nie zrobiła. Wiedziała, jakie wrażenie wywiera na mężczyznach, ale, zapatrzona w męża, nie zwracała uwagi na pożądliwe spojrzenia. Do czasu. Gdy upatrzył ją sobie Krzysztof Chamiec, nie miała najmniejszych szans (ŻnG, nr 35). Wyprowadziła się z domu, zabrawszy córkę, której odtąd jej nowy partner przykładnie ojcował. Może gdy po kilku latach przekonała się, iż z pewnością nie jest on mężczyzną, u boku którego spędzi resztę życia, pożałowała swego kroku, lecz na powroty było już za późno. Kazimierza interesował rozwód, bo na horyzoncie pojawiła się inna piękna kobieta, z którą zamierzał się ożenić...

Świeżo upieczona absolwentka łódzkiej filmówki Danuta Mniewska zdążyła zaledwie zagrać w filmie Dwie brygady, a tuż potem została panią Dejmek nr 2. To zaszczytne miejsce u boku wybitnego człowieka teatru, reżysera, dyrektora, a w końcu ministra kultury dla jego kolejnych życiowych partnerek było na tyle absorbujące, że nie miały już ani czasu, ani ochoty zajmować się własną karierą. Pani Danuta też poświęciła się mężowi. Lecz jej szczęście nie trwało długo, a po rozwodzie przez wiele lat musiała dzielić z eks-małżonkiem ich dom na warszawskim Nowym Mieście. Ponoć razem z synem z tego związku,

Piotrem, do swojej części wchodziła garażem! A wkrótce dołączyła tam kolejna mieszkanka - pianistka z Łodzi, Anna Płoszaj.

Historia Kazimierza i Anny ma początek w latach ich wczesnej młodości. On był współtwórcą łódzkiego Teatru Nowego, w którym ona przepracowała niemal 20 lat. Podobno już wtedy była zafascynowana Dejmkiem. Po latach dla ukochanego rozwiodła się z mężem, skrzypkiem Zenonem Płoszajem. Żeby jak najprędzej odzyskać wolność, w cenie złomu sprzedawała kosztowną biżuterię. W końcu przeniosła się do stolicy, a Dejmek zatrudnił ją w swoim Teatrze Polskim.

Anna dbała o ukochanego, prała, prasowała i... czekała na niego całe wieczory, bowiem jego akurat wtedy znów opętało nieoczekiwane uczucie!

Wybaczyła mu przelotny romans. Piękną, choć też mało znaną aktorkę Hannę Balińską odbił aktorowi Józefowi Nalberczakowi, dla którego była bóstwem niemal! Wyczekiwał na nią w ich domu w Rembertowie a to z obiadem, a to z wykwintną kolacją. Wszystko na nic, ona wolała Dejmka. Do czasu, gdy na horyzoncie nie pojawił się przystojny warszawski lekarz. Po premierze Zaczarowanej królewny, gdzie grała tytułową rolę, dostała od niego bukiet czerwonych róż, a drugi, podobny od... tajemniczego wielbiciela, którym okazał się oczywiście Dejmek.

"Królewna" wybrała lekarza i wyjechała do Francji. Zaś Anna Płoszaj wybaczyła to "potknięcie" Dejmkowi. Była jego trzecią i ostatnią żoną. Może dlatego, że nie słuchała plotek o innych kobietach...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji