Artykuły

Warszawa. Chrapkiewicz reżyseruje Levina w Dramatycznym

Czy mimo obrzęku cewki moczowej, ze zgagą w gardle i coraz gorszą pamięcią, miłosny trójkąt po siedemdziesiątce zdoła wyjść starości naprzeciw? W piątek w Teatrze Dramatycznym premiera "Romantyków" Hanocha Levina w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza.

"Romantycy" stanowią dla polskiej publiczności kolejną - chociażby po "Krumie" Krzysztofa Warlikowskiego czy "Sprzedawcach gumek" Artura Tyszkiewicza - szansę na spotkanie z twórczością Hanocha Levina. - To sztuka o starości, o samotności, o ludziach, którzy już niedługo odejdą - mówi Małgorzata Niemirska. W "Romantykach" aktorka, którą publiczność na zawsze zapamięta dzięki roli Lidki w serialu "Czterej pancerni i pies", wciela się w postać Pogorelki. Pewnego dnia do jej drzwi niespodziewanie zapukają dawno niewidziani Chajczik i Bonbonel, z którymi kobieta spędziła część swojego życia. Teraz obaj chcą zakończyć życie przy kobiecie.

- Pogorelka jest dla nich matką, czuje powinność utulenia i ukochania swoich mężczyzn - dodaje Niemirska. Na scenie partnerują jej Zdzisław Wardejn jako wieczny bon vivant Bonbonel oraz Władysław Kowalski, który tak opisuje swojego bohatera Chajczika: - To oderwana od rzeczywistości, trochę bujająca w obłokach postać mężczyzny, który w poszukiwaniu skrawka stabilności wraca do byłej żony po siedmiu latach, tak jakby chciał u jej boku skończyć swój żywot.

Podczas spotkania po latach, leżąc w łóżku pośrodku pokoju cała trójka licytuje się na wspomnienia, wymienia przypadłości i przepisane leki, odmawia kadisz oraz raczy się marmoladą. To znakomita okazja do bezpardonowego spojrzenia na starość, mimo wyczuwalnej ironii niepozbawionego jednak również pewnego ciepła i sympatii dla bohaterów. - Jak to u Hanocha Levina - nigdy nie jest jednoznacznie. Komedia nie jest do końca śmieszna i wulgarnie zabawna, a dramat nie jest głęboko dojmujący - zwraca uwagę Grzegorz Chrapkiewicz, który ostatnio w Teatrze Komedia wystawił "Klatkę wariatek" rozgrywającą się na scenie i za kulisami nocnego klubu z występami drag queens. - Uważam, że ten spektakl to afirmacja starości, mimo wszystko. Wszelkie bolączki i smutki pokazane są przez pryzmat zabawności i poczucia humoru tych ludzi na własny temat. Są momenty niezwykle zabawne, ale także miejsce na refleksję - mówi reżyser.

Chrapkiewicz przyznaje także, że tekst Levina jest mu szczególnie bliski. - Co tu ukrywać, sam znajduję się w przedpokoju odchodzenia: jestem w takim wieku, że coraz częściej przychodzi świadomość początku końca, zwłaszcza artystycznego - tłumaczy. - Teatr, który jest w tej chwili modny i dominuje w kulturze, mnie już nie dotyczy - ja go lubię oglądać, ale nie umiem go robić. W związku z tym, to jest też spektakl o moich pożegnaniach z teatrem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji