Artykuły

Opole. Politycy bawili się w teatr

Marszałek z wojewodą bardzo przekonująco wypadli, kłócąc się na scenie, a radna z PiS, romansując z posłem SLD. Opolscy politycy wystawili na deskach Kochanowskiego "Zemstę", by pomóc niewidomym dzieciom.

- Politycy podeszli do tego przedsięwzięcia rzetelnie i bardzo ambitnie, więc nie było problemów z tym, że nie są zawodowymi aktorami - zapewnia Andrzej Czernik, reżyser spektaklu. Wątpliwości tuż przed występem było jednak sporo.

- Mówię cudzym tekstem, jestem za niego odpowiedzialny. Trochę się namordowałem przy tej roli, mieliśmy mało prób. Rozmawiałem z zawodowcami, którzy mówili mi, że zazwyczaj potrzeba około 60 prób! - opowiadał prof. Stanisław Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego związany z SLD.

Jemu przypadła rola Papkina i, jak podkreśla, jest to najlepsza rola, jaką Fredrze udało się stworzyć. A dla niego... czysta katastrofa. - Widziałem dziesiątki Papkinów. To jest mistrzostwo wielu aktorów, np. Peszka, Pokory czy Józefa Kondrata, jednocześnie najtrudniejsza rola, bo tu jest mnóstwo do zapamiętania. Dla amatora to jest katastrofa. Najtrudniejsze są momenty, kiedy są dialogi. Wtedy nie wiem, kiedy moja partnerka kończy i kiedy mam wejść. Natomiast bardzo dobrze czułem się w momentach, gdy mówiłem dłuższe sekwencje - opowiada.

Wielką tremę miał też marszałek Józef Sebesta, który wcielił się w rolę Cześnika. Za kulisami przyznawał się do tego, że tekstu nie zna na pamięć, ale przede wszystkim boi się, że na scenie potknie się o swoje długie szaty i się przewróci. W spektaklu wyglądał jednak na bardzo pewnego siebie, a braki znajomości tekstu nadrabiał wybujałą ekspresją.

Dobrze starał się wypaść także Ryszard Wilczynski, wojewoda opolski. Jemu przypadła w udziale rola Rejenta zwaśnionego z Cześnikiem i właśnie ten wątek nader mocno eksponował. Słynne "hej Gerwazy daj gwintówkę, niechaj strącę tę makówkę" zakrzyknął tak głośno, że można było odnieść wrażenie, iż do marszałka rzeczywiście sympatią nie pała.

Bardzo przekonująco wypadł natomiast romans Klary (Violetta Porowska z PiS) z Wacławem (Tomasz Garbowski z SLD), choć w te role wcielili się politycy partii, które - wedle wszelkich oficjalnych deklaracji - nic wspólnego ze sobą nie mają. Deklaracje po spektaklu zostały zresztą podtrzymane, bo Porowska pytana o sceny płomiennego romansu z posłem SLD podkreślała, że ze względów politycznych musi przyznać, że wcale jej się to nie podobało.

Na scenie można było zobaczyć także Danutę Jazłowiecką (PO) w roli Podstoliny, Ryszarda Gallę (MN) jako Dyndalskiego, Śmigalskiego zagrał Stanisław Rakoczy (PSL), a w role murarzy wcielili się Andrzej Balcerek, szef Górażdży i Krzysztof Kawałko, wiceprezydent Opola.

Dzięki przedstawieniu Lions Club Opole, który był inicjatorem całej akcji, zebrał ok. 35 tys. zł. Pieniądze trafią do opolskiego Ośrodka Rehabilitacji Niewidomych Dzieci "Integra". W pierwszej kolejności zostaną przeznaczone na zakup maszyn brajlowskich. Jedna kosztuje 2300 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji