Artykuły

Chaos w kosmosie

Lata 20. XIX wieku, Hesja. Wojskowy morduje swoją kochankę. Napytanie, dlaczego to zrobił, nie ma jasnej odpowiedzi. Grażyna Kania, która wystawia tekst Buechnera na wrocławskiej Scenie na Świebodzkim, nie próbuje jej szukać. Ważniejsze jest dla niej przeznaczenie człowieka.

Wrocławski "Woyzeck" będzie miał podwójną premierę - pierwszy raz publiczność zobaczy go jutro, drugi - w sobotę, kiedy spektakl Grażyny Kani otworzy EuroDramę.

Tekst Buechnera należy do najczęściej wystawianych dramatów. Zachwycił nie tylko twórców teatralnych - na ekran przenieśli go m.in. Werner Herzog (tytułowego bohatera zagrał Klaus Kinsky) i Janosz Szasz. "Woyzeck" był także wystawiany na scenie wrocławskiego Teatru Polskiego - w 1983 r. sięgnął po tekst Buechnera Tadeusz Minc, a Stanisław Melski w roli tytułowej stworzył niezapomnianą kreację. Po 30 latach dramat wraca na wrocławską scenę, tym razem z Mariuszem Kiljanem w roli głównej, Kingą Preis a jako Marie i Melskim jako Kapitanem.

- Ta sztuka jest otwarta na interpretacje - opowiada Grażyna Kania, reżyserka. - Najbardziej interesuje mnie brak indywidualności opisanych postaci. Chciałabym, żeby pytanie: "po co jest człowiek?" zabrzmiało tu szczególnie mocno.

"Woyzeck" oparty jest na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w latach dwudziestych XIX wieku. Wojskowy fryzjer - Johann Christian Woyzeck - zamordował z zazdrości swoją kochankę. Ta kryminalna historia stała się punktem wyjścia dla dramatu o samotności, zniewoleniu, beznadziei, próbie znalezienia drogi wyjścia że świata manipulacji.

- Nie ilustrujemy XIX-wiecznej Hesji, jej drylu wojskowego - zaznacza Kania. - Skupiamy się na człowieku - groteskowym, śmiesznym, który w swoich zachowaniem często zbliża się do zwierzęcia. Pytamy, gdzie zaczyna się i gdzie kończy indywidualność.

Autor dramatu urodził się w 1813 r., był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli realizmu psychologicznego, także lekarzem. Pozostawił po sobie kilka sztuk, wśród nich dramat "Śmierć Dantona" oraz niedokończonego "Woyzecka".

Buechner zmarł w wieku 23 lat, pisząc "Woyzecka". Pozostawił cztery rękopisy, różne wersje zakończenia. Nie ma kolejności scen. Po jega śmierci pojawiły się liczne próby ich uporządkowania, ale tak naprawdę na podstawie zapisu można stworzyć dowolny porządek. Wiele scen nigdy nie zostało przetłumaczonych na język polski. Dlatego Grażyna Kania zdecydowała się na własny przekład.

- W moim tłumaczeniu zmienił się język, którym mówią bohaterowie - tłumaczy - Trzeba pamiętać, że Buechner był lekarzem, nie poetą cierpiącym na własne ego. Jego postaci mówią specyficznym dialektem ludu heskiego, a dotychczasowe przekłady były albo zbyt literackie, albo zinterpretowane zbyt dowolnie. W moim spektaklu nie ma muzyki, a własną listą scen chciałabym oddać niemożność okiełznania tego utworu - dodaje. - Bo świat Woyzecka to kosmos, a każde uporządkowanie mogłoby stworzyć straszny kicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji