Artykuły

Francuska księżniczka i hiszpański infant

"Don Carlos" Fryderyka Schillera w reż. Krzysztofa Babickiego to spektakl o na­miętności władzy i miłości, wyraźnie podkreślonej ciele­snym pożądaniem. Ale także o próbie przyjaźni i o tym, że kiedy kończą się idee, do głosu dochodzą ideologie. Schiller na deskach Teatru "Wybrzeże" zabrzmiał bar­dzo współcześnie.

Najsilniej w dramat Fryderyka Schille­ra wpisany jest problem uwikłania mło­dych ludzi w despotyczną machinę wła­dzy. Don Carlos i markiz Posa to przyja­ciele i idealiści, ale później tylko przyja­ciele, bo Carlos idee zaprzedaje prywa­cie.

Zakochany nieszczęśliwie w Elżbiecie, żonie swego okrutnego ojca - króla Fili­pa - właśnie dla tej miłości, nie dla Hi­szpanii jest w stanie zrobić wszystko. Miłością Posy jest hiszpańska prowincja Flandria. Obaj jednak stają się marionet­kami w rękach Filipa i jego wiernych, wiecznie intrygujących sług. Ale choć słynne schillerowskie zdanie: "Daj nam wolność myśli" kładzie się silnym ak­centem na spektakl w reż. Krzysztofa Babickiego - jest to zasługa Mirosława Baki, który stworzył postać niezwykle sugestywną, bo reżyser z "Don Carlosa" wydobywa przede wszystkim namięt­ności rządzące człowiekiem w ekstre­malnych sytuacjach. Namiętność w spektaklu Babickiego wyraźnie podkreślona jest nagością i pożądaniem, a wszyscy bohaterowie - poddani jakiejś próbie. Elżbieta - próbie wierności. Musi wybierać między Fili­pem a jego synem, którego była prze­cież kiedyś narzeczoną. Carlosem szar­pie wielka namiętność do Elżbiety i nie­nawiść do ojca. I obaj z markizem Posą są poddani próbie przyjaźni, Posa pozo­staje jej wierny, Carlos - zwątpił. Markiz musi także wybierać między miłością do Elżbiety a przyjaźnią do Carlosa. W tym gorącym tyglu wrze jeszcze namiętność władzy okrutnego króla i jego sług - Al­by oraz Domingo (Florian Staniewski). Walcząc o swoje pozycje, niszczą in­nych. K. Babicki stara się pokazywać prawdziwą twarz człowieka poddawa­nego takim właśnie wyborom, ale dzię­ki znakomitej grze trójki aktorów - Krzy­sztofa Gordona, Mirosława Baki i An­ny Kociarz ten dramat rozgrywa się przede wszystkim między nimi. Król Fi­lip w dramacie Schillera jest władcą okrutnym i szalonym - w kreacji Gordo­na to człowiek obarczony ciężkim brze­mieniem, posługujący się nawet racjo­nalnymi argumentami i mimo jego okrucieństwa, można nawet mu współ­czuć. Do zarysowania tej całej, skompli­kowanej gamy uczuć Krzysztof Gordon używa niezwykle oszczędnych środków aktorskich, skupiając jednocześnie na sobie absolutną uwagę widza.

Markiz Posa Mirosława Baki to ideali­sta i wierny przyjaciel, który potrafi poświęcić własną namiętność. Scena, w której tłumaczy Elżbiecie, że przyjaźń kończy się tam, gdzie zaczyna miłość! - to prawdziwa perełka. Podobnie jak ideowy spór Posy i Filipa. Anna Kociarz jako Elżbieta to z kolei królowa, która uwikłana między uczucie trzech męż­czyzn zachowuje godność i uczciwość. Nie jest jednak kryształowa i "papiero­wa", ale prawdziwa - rozdarta i bezrad­na. Świetną postać stworzył Piotr Jan­kowski jako tytułowy Don Carlos. Ale między trojgiem bohaterów jawi się bardziej jako współczesny buntownik, który nie potrafi poradzić sobie z wła­snymi namiętnościami niż młody infant walczący z ojcem o władzę i kobietę. To postać jakby wyjęta z innego wymiaru - bardzo współczesnego, co dodaje całe­mu spektaklowi bolesnej prawdy. Szko­da, że słabo swoją rolę zaznaczyła Mo­nika Chomicka jako księżniczka Eboli, która - postać w dramacie Schillera tak istotna - w spektaklu Babickiego pozostaje jakby na uboczu zdarzeń, choć powinna być także ich motorem.

Jerzy Kiszkis jako Alba przypomina w tym spektaklu postać generała, stoją­cego na czele wojskowej junty (wojsko­we buty i ciemne okulary). Mnie taka wizja tej postaci nie przekonuje. Podob­nie jak końcowa, nużąca scena rozmo­wy króla Filipa z Wielkim Inkwizytorem (w tej roli Halina Winiarska), która miast być błyskotliwym, ideologicznym sporem, staje się starciem dwóch ludzi zmęczonych życiem.

Marek Braun stworzył przestrzeń drzwi-luster, w których odbijają się światy i charaktery bohaterów. Deilikatnie podkreślił letniskowy charakter Aranhuez, w którym rozmowy toczą się "lżej" niż w królewskim pałacu w Hi­szpanii w drugiej części spektaklu. To przestrzeń i ascetyczna - sprawiają to m.in. zimne, ciemne kolory - i jednocze­śnie paradoksalnie bogata. To już efekt odbicia w lustrze i precyzyjnego opero­wania światłem (Mirosław Poznański). Duży krzyż zawieszony nad sceną cały czas przypomina, że rzecz rozgrywa się w katolickim despotycznym państwie. Muzyka Marka Kuczyskiego to mocny i wyrazisty - choć momentami także na­rzucający się - akcent spektaklu.

Wydaje się, że Krzysztof Babicki z dra­matu Schillera wydobył to, co dziś istot­ne i co brzmi współcześnie, prawdziwie.

A wpisane w historyczną opowieść o hi­szpańskim królu Filipie, który odebrał francuską księżniczkę swojemu synowi Don Carlosowi - jest ważną, i jednocze­śnie atrakcyjną propozycja dla widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji