Artykuły

Przekleństwo literatury

"Ten mały, rudy, blady", czyli Stanisław Wyspiański, który zjawił się na bronowic­kim weselu Lucjana Rydla, by potem uwiecznić gości w swoim dramacie, zapewne nie podejrzewał, że zrujnuje ży­cie karczmarza, Hirsza Singe­ra. Poczciwy arendarz przed­stawiony jako sknera, który zalega z czynszem, nie tylko stracił kupiecki honor i cór­kę, która zaczęła zadawać się z artystami, ale także imię, ponieważ od czasu premiery stał się po prostu Żydem z "Wesela". Opowieść, spisaną przez Romana Brandstaette­ra, możemy oglądać na Małej Scenie Starego Teatru.

W wyreżyserowanym przez Tadeusza Malaka spektaklu "Ja jestem Żyd z Wesela", w postać Hirsza Singera wcie­la się Jerzy Nowak. Aktor najbardziej odpowiedni do tej roli, jako że równocześnie gra Żyda w wystawianej na Dużej Scenie inscenizacji "Wesela" Andrzeja Wajdy. Kameralne przedstawienie wypełnia przejmująco smutny, choć nie pozbawiony elementów ko­micznych, monolog starego Żyda, który zjawia się w biu­rze adwokackim, by przepro­wadzić rozwód. W historię wprowadza nas prawnik Fi­lip Waschutz, który przed la­ty, jako koncypient adwokac­ki, wysłuchał zwierzeń Hirsza Singera. Jego wyznania spięte zostały klamrą. Na wstępie dowiadujemy się o skandalu, jaki wywołał w 1901 roku wy­stawiony "po sześciu całych próbach" dramat Wyspiań­skiego portretujący krakowsko-bronowickie towarzy­stwo. Opowieść wieńczy dość zaskakująca prawniczo-sądowa puenta.

Jerzy Nowak, przywołując postać starego Żyda, oparł się pokusie zabawnej charakte­rystyczności, "nie żydłaczy", a z każdego słowa kreowanej przez niego postaci przebija rezygnacja, cierpienie i ogromne poczucie godności. Taktownie usuwając się w cień partneruje mu Tadeusz Malak. Wyczarowaniu świa­ta, który odszedł na zawsze, pomaga nostalgiczna wiązan­ka dawnych, żydowskich i gojowskich melodii, grana przez Lesława Lica. Świata, w któ­rym "porządny Żyd nie ma nic do robienia w literatu­rze", a jedynym wyjściem dla skompromitowanego Singera, którego córka Pepka nazywa siebie Rachelą i zamierza się przechrzcić, okazuje się starozakonny przytułek na Kazi­mierzu...

Wzruszający obrazek z po­czątku naszego wieku niesie pytanie o prawo do prywat­ności, o granice pisarskiego żerowania na życiu zwykłych ludzi. - Biedny Żyd, gdyby wiedział, że znowu trafił do literatury... - wzdycha w kolejce do szatni wzruszony widz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji