Stuhr - polska gwiazda we Włoszech
- Łatwiej wygrać festiwal jednym filmem niż dostać nagrodę, która jest ukoronowaniem żmudnej pracy przez wiele lat - podkreślił JERZY STUHR odbierając w Wenecji nagrodę im. Roberta Bressona.
Jerzy Stuhr, który na festiwalu filmowym w Wenecji otrzymał w środę [10 września] prestiżową katolicką nagrodę im. Roberta Bressona, powiedział PAP, że jest niezwykle usatysfakcjonowany tym, że jego wieloletnia praca aktorska i reżyserska została dostrzeżona i doceniona.
Polski artysta odebrał nagrodę, przyznawaną przez Papieską Radę Kultury pod patronatem prezydenta Włoch i włoskiego ministerstwa kultury, z rąk patriarchy Wenecji kardynała Angelo Scoli.
- Łatwiej wygrać festiwal jednym filmem niż dostać nagrodę, która jest ukoronowaniem żmudnej pracy przez wiele lat - podkreślił Jerzy Stuhr. Jak zapewnił, uroczystość jej wręczenia była ogromnym wydarzeniem na festiwalu w Wenecji, gdyż po raz pierwszy jego gościem był patriarcha tego miasta.
- Przybycie kardynała Scoli po raz pierwszy w historii imprezy przyćmiło moją nagrodę, ale ja to wykorzystałem, gdyż byłem drugą po kardynale najważniejszą tam osobą - żartował Stuhr.
Wyraził radość, że festiwalowa publiczność entuzjastycznie przyjęła biorący w tym roku udział w konkursie o nagrodę Złotego Lwa film "Persona non grata" Krzysztofa Zanussiego, w którym zagrał.
Artysta zauważył z humorem, że sam może zostać uznany za persona non grata w związku z tym, że zagrał w filmie "Kajman" znanego włoskiego reżysera Nenniego Morettiego, bardzo krytycznym wobec premiera Silnio Berlusconiego, którego reżyser jest zadeklarowanym przeciwnikiem.
- Śmiałem się w rozmowie z Nannim, że może następnym razem zatrzymają mnie na lotnisku. Ale on jako reżyser ma prawo do takich surowych ocen. Ja biorę za ten film odpowiedzialność artystyczną, a nie polityczną. Choć nie mogę jeszcze zdradzić szczegółów, mogę tylko powiedzieć, że mówię w tym filmie straszne rzeczy - dodał Stuhr.
Stuhr jest jednym z najbardziej znanych we Włoszech polskich twórców i częstym gościem w Wenecji. Jego pierwszy pobyt w Italii związany był z sesją naukową w Pizzie o Witkacym, z okazji której wyprodukowano inscenizację jednego z jego dramatów - "Oni". Premiera odbyła się w lutym 1981 roku, a spektakl bardzo spodobał się krytykom. Zespołowi zaproponowano tournee po Rzymie i w Mediolanie. Wiosną, gdy stworzono Ośrodek Teatralny w Formi pod Neapolem, Stuhr zagrał w "Rzeźni" Mrożka.
Po ogłoszeniu stanu wojennego Stuhr otrzymał propozycję prowadzenia kursu aktorskiego w ośrodku teatralnym Grotowskiego w Pontederze. Potem związał się ze Szkołą Teatralną w Bolonii, a także prowadził kursy na Festiwalu Aktorów we Florencji.
W 1982 roku wieki sukces na festiwalu w Spoleto odniósł spektakl "Mątwa" wg. sztuki Witkacego, gdzie Stuhr grał jedną z głównych ról. Po występie w Teatro di Roma z "Hamletem" Andrzeja Wajdy był już znany włoskim krytykom i otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora obcokrajowca na scenach włoskich w sezonie 1982.
W tym czasie Stuhr postanowił wtedy dzielić swój czas pomiędzy Włochy i Polskę. We Włoszech wykładał, grał w Teatro Stabile w Trieście. W 1986 roku Stuhr przetłumaczył wraz z przyjaciółmi "Kontrabasistę" Patricka Sueskinda i wyreżyserował na jego podstawie monodram. Przez kilka lat jeździł z tym spektaklem po całych Włoszech zbierając entuzjastyczne recenzje. Po tym, jak w 1997 roku na Festiwalu Filmowego w Wenecji pokazano "Historie miłosne", Stuhr zaczął być postrzegany także jako reżyser filmowy. W roku 1998 roku Stuhr dostał prestiżową nagrodę Narodowego Syndykatu Włoskich Dziennikarzy Filmowych.
Na zdjęciu: Patriarcha Wenecji kardynał Angelo Scola wręcza katolicką nagrodę im. Roberta Bessona Jerzemu Stuhrowi.