Artykuły

Mam zaszczyt donieść

"Do Władzy Wielkiej i Sprawiedliwej" Teatru Ósmego Dnia prezentowany na XXI Alternatywne Spotkania Teatralne Klamra w Toruniu. Pisze Karina Bonowicz w serwisie Teatr dla Was.

Masz drogi samochód? Prowadzisz firmę? A może jesteś fryzjerką i nie wydałaś paragonu? Jeśli tak, to uważaj - zdaje się mówić Teatr Ósmego Dnia.

O tyle przekonująco, że słowami autentycznych anonimowych donosów.

Nie dajcie się zwieść tytułowi. "Do władzy wielkiej i sprawiedliwej" nie ma nic wspólnego z panegirycznymi tekstami "ku czci". Chociaż właśnie o sprawiedliwość tu chodzi. Tyle tylko że pojmowaną co najmniej relatywnie. Żeby nam to pokazać, Ósemki sięgają po performatywne czytanie autentycznych doniesień, które obywatele - nazywający samych siebie "uczciwymi" czy "życzliwymi" - kierowali do urzędów skarbowych, ZUS-u, Państwowej Inspekcji Pracy, jak również tych, które odszukała Barbara Engelking i opublikowała w książce "Szanowny Panie Gistapo". Głównymi bohaterami stają się osoby, które nigdy nie pojawią się na scenie i których imienia pewnie nigdy nie poznamy. Dlatego właściwa akcja dzieje się poza sceną. Podczas czytania donosów przed oczami stają nam autentyczne sytuacje: sąsiad pracujący, chociaż jest na rencie, młody chłopak, który nie wiadomo skąd dorobił się luksusowego auta, kobieta mająca pseudohodowlę psów itd., itd. Waga przewinień bliźnich, które zostają przedstawione na kartach donosu, jest przeważnie niewielka (niektóre przewinienia wywołują uśmiech pobłażania na ustach widzów, a czasami wręcz gromki śmiech), ale to doskonale pokazuje, jak niewiele trzeba piszącemu ów donos, żeby poczuć te minimum władzy, którą daje anonimowa denuncjacja nielubianego sąsiada. Skąd bierze się potrzeba donoszenia? Z zawiści? Ze strachu? Frustracji? Chęci odegrania się? A może faktycznie tym, którzy "uprzejmie donoszą" do różnych instytucji, leży na sercu dobro państwa i szeroko pojęta sprawiedliwość? Czy wiedzą, co tak naprawdę robią? Zdają sobie sprawę z tego, że ich donos może kosztować kogoś więzienie? Oni nam nie odpowiedzą. Odpowiedzieć musimy sobie sami.

Aktorzy siedzący przy stolikach z numerami poszczególnych donosów czytają je w półmroku, przyświecając sobie lampką tekst. Podkreślają w ten sposób (a nawet odrobinę przerysowują) okoliczności, w jakich mogły powstawać te pisma: potajemnie, ukradkiem, może nawet w poczuciu wstydu. Płynnie przechodzą od czytania współczesnych donosów do doniesień odszukanych przez Barbara Engelking. Gdyby nie informacje o ukrywanych Żydach czy żołnierzach AK, moglibyśmy śmiało pomyśleć, że to ciąg dalszy doniesień do urzędu skarbowego. Teraz jednak robi się poważniej. O ile poprzednie donosy budziły uśmiech na twarzy, to te z okresu II wojny światowej sprawiają, że przechodzą nas dreszcze. O ile współczesne wydawały się nam błahe, tak te pisane prze Polaków do gestapo budzą większe obrzydzenie i przerażenie, bo kładły na szali ludzkie życie. Jednak czy faktycznie istnieje między nimi aż taka różnica? Mechanizm powstawania donosów pozostał ten sam, a donosicielami kierują podobne pobudki.

Teatr Ósmego Dnia w ascetycznej scenografii przejmująco odczytuje donos za donosem. Czytający wchodzą w rolę denuncjatora, pokazując jego emocje podczas pisania donosów, a my zaczynamy wierzyć, że na świecie istnieje jednak coś, co jest zupełnie bezinteresowne. Zawiść.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji