Artykuły

Jaka niezależność?

Co we współczesnym teatrze oznacza być artystą niezależnym? Czy współczesną definicję takiej postawy wyznacza praca poza systemem teatrów repertuarowych? A może raczej chodzi o niezależność wobec rynku? - pyta Marta Keil na swoim blogu fraukeil.

Jak sobie ją jednak zapewnić w sytuacji, w której twórcy działający poza instytucjami repertuarowymi gromadzą środki na produkcje z rozmaitych źródeł - publicznych bądź prywatnych, zawsze pozostając w mniej lub bardziej widocznej zależności od grantodawców? Wszyscy znamy ten mechanizm: tworzę projekt edukacyjny, bo właśnie uruchomione zostały na to środki; pracuję z partnerami tureckimi, bo w tym kierunku zmierza polityka zagraniczna kraju itd. Wypełniając kolejne wnioski mierzymy naszą pracę miarą wydajności, efektywności, elastyczności, kreatywności, produktywności, sprawdzając, jak dobrze mieścimy się w wyznaczonych przez ekonomię ramach. Wchodzimy miękko w tryby modelowe dla późnego kapitalizmu, wpisując się w zaprojektowane w jego ramach warunki produkcji.

Bez względu na system finansowania niezależność może jednak przejawiać się także w postawie; w konsekwentnym podążaniu za własną intuicją, w świadomej decyzji pracy poza istniejącymi strukturami, w podważaniu warunków codziennego funkcjonowania, w twórczej krytyce społecznych, ekonomicznych, politycznych kontekstów pracy artystycznej. Tak, czy inaczej, postawa niezależnego artysty jest zatem deklaracją wyraźnie polityczną.

Na Węgrzech niezależność w teatrze rozumiana jest dzisiaj przede wszystkim jako wprost lub pośrednio wyrażony sprzeciw wobec rządzącej partii Fidesz. Tegoroczny Hungarian Theatre Showcase (http://www.hungarianshowcase.com) zorganizowany w większości dzięki środkom z instytucji zagranicznych, a zaprojektowany wbrew rządzącej partii i wyborom związanych z nią twórców (wśród których prym wiedzie Attila Vidnyánszky) okazał się właściwie manifestacją opozycji, stając się bardziej wyrazistą wypowiedzią polityczną części środowiska teatralnego niż festiwalem. W programie przygotowanym przez znakomitą badaczkę teatru Andreę Tompa i jej współpracowników, znaleźli się artyści nie związani z reżimem, pracujący zarówno w teatrach repertuarowych, jak i w ramach pozainstytucjonalnych kompanii teatralnych. Sytuacja polityczna kraju i ataki władz wobec zespołu prowadzącego showcase (wystosowano m.in. apel do uczestników wydarzenia z prośbą o nie sugerowanie się prezentowanym wyborem i przygotowano niemal identyczną stronę internetową showcase'u z alternatywnym programem) odsunęły na bok debatę o samym teatrze. Może dlatego, że na kilkanaście spektakli ledwie dwa pozostawały wyrazistą wypowiedzią polityczną. Teatr Krétakör, bardzo zaangażowany politycznie i społecznie (prowadzi m.in. znakomity program edukacyjny w węgierskich szkołach) nie pokazał żadnego spektaklu - za to zorganizował demonstrację na ulicach Budapesztu.

Ostatnie zmiany w konstytucji Węgier oraz nowe propozycje finansowania kultury, wprowadzane przez Fidesz, znacznie ograniczają możliwości finansowania tych kompanii teatralnych oraz artystów, którzy pragną pozostać wobec reżimu niezależni bądź krytyczni. Monopol instytucji państwowych i samorządowych, w większości zarządzanych przez ludzi przychylnych Fideszowi, oznacza zanik krytycznego teatru, uniemożliwienie swobodnych wypowiedzi artystów i ucieczkę najbardziej rozpoznawalnych twórców za granicę. Co oczywiście jest tylko pozornym rozwiązaniem: bo mianowicie gdzie mają uciekać? Mit tzw. Zachodu przesyconego dobrobytem i możliwościami dawno już roztrzaskał się o rzeczywistość. Z kolei na przetrwanie w międzynarodowym mainstreamie festiwalowym szansę mają tylko ci, którzy zdobyli już dobrą pozycję i zostali namaszczeni przez kuratorów (w tej chwili są to przede wszystkim: Béla Pintér, Viktor Bodó i Kornel Mundruczó). Co w tej sytuacji z młodymi twórcami, poszukującymi dopiero swojej drogi, potrzebującymi eksperymentu, prób, badań?

Skrajnie trudna dla twórców sytuacja w Budapeszcie wyostrza tylko zjawisko doskonale już widoczne w kontekście międzynarodowym. Na pytanie "Jak być niezależnym?" próbowano odpowiedzieć w Budapeszcie podczas debaty prowadzonej przez Thomasa Irmera. Co znaczące, wzięli w niej udział kuratorzy dwóch świetnych europejskich ośrodków sztuk performatywnych, György Szabó (Trafó w Budapeszcie) i Aenne Quinones (kuratorka Hebbel am Ufer w Berlinie), jeden z najgłośniejszych reżyserów węgierskich Béla Pintér oraz Anja Susa, kuratorka jednego z największych festiwali teatralnych w Europie Środkowej: BITEF w Belgradzie. Wszyscy rozmówcy Irmera byli zatem związani ze świetnie rozpoznawanymi instytucjami, działającymi o tyle niezależnie, że poza repertuarowym systemem teatralnym. Debata bardzo szybko uciekła w stronę międzynarodowych koprodukcji: Béla Pintér opowiedział się stanowczo przeciwko angażowaniu się w jakiekolwiek projekty międzynarodowe, a kuratorzy Hebbel, Trafó i BITEFu próbowali przybliżyć słuchaczom proces powstawania koprodukcji, kładąc nacisk (za pytaniami prowadzącego) na moment negocjacji warunków pracy, tematu, hierarchii. Bardzo ciekawe było pytanie Irmera o odpowiedzialność za projekt oraz o to, kto powinien brać odpowiedzialność za cały projekt: inicjator, kurator czy poszczególni artyści? Jak pisać wnioski, by nie zatracić sedna pomysłów w doskonałym ich przykrawaniu do wymogów grantodawców?

Jednak po dwugodzinnej niemal debacie pytanie o to, jak pozostać dziś niezależnym, pozostało nietknięte. Ucieczka w koprodukcje jest tylko częściowym rozwiązaniem: daje wolność od uwarunkowań lokalnych, ale wiąże z podporządkowaniem specyfice rynku festiwali. Międzynarodowa debata w Budapeszcie pokazała wyraźnie, że rozmowa na ten temat właściwie nie jest dzisiaj możliwa bez redefinicji pojęcia niezależności. Mitologia niezależnego artysty kruszy się w obecnym systemie społeczno-ekonomicznym - niezależnie od tego, jak skrajni w swych światopoglądach pozostają rządzący.

Marta Keil jest kuratorką teatru i tańca, obecnie realizuje projekty m.in. z Centrum Kultury w Lublinie, festiwalem Ruhrtriennale i Schauspielhaus w Bochum. Jest autorką i kuratorką projektu East European Performing Arts Platform (www.eepap.org). Pracowała m.in. w Instytucie Adama Mickiewicza i Krakowskich Reminiscencjach Teatralnych. Współpracuje z Instytutem Teatralnym, Instytutem Muzyki i Tańca oraz z festiwalem Konfrontacje w Lublinie. Współzałożycielka kolektywu kuratorskiego MicaMoca, prowadzącego od maja do września 2011 roku tymczasowe centrum sztuk performatywnych MicaMoca w Berlinie. Pisze doktorat o zjawisku kuratorstwa w sztukach performatywnych w Instytucie Sztuki PAN.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji