Artykuły

Psy wymowniejsze od ludzi

"Kotlina" w reż. Agnieszki Olsten we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

W scenie otwierającej "Kotlinę" światło powoli wydobywa z ciemności mamroczącą szamańskie zaklęcia kobietę i trzy psy, które bawią się wokół niej. Sekwencja trwa około kwadransa i ma w sobie hipnotyzującą magię. Potem jednak psy schodzą na dalszy plan i jest niestety tylko gorzej

Dlaczego spektakl, którego akcja toczy się na płaskowyżu, nosi tytuł "Kotlina"? Dlaczego bohaterka, Janina Duszejko, jest w nim Niemką, względnie Austriaczką? Kim jest Marysia? Czy telepatia może zastąpić broń biologiczną w walce z komarami? I dlaczego najżarliwszy sprzymierzeniec zwierząt strzela do własnego psa?

Podobnych pytań jest więcej i na żadne nie dostaniemy odpowiedzi od twórców "Kotliny", przedstawienia Teatru Współczesnego. Spektakl Agnieszki Olsten jest (bardzo) wolną adaptacją powieści Olgi Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych". I jak podkreślali jego twórcy przed premierą, ma być ważną wypowiedzią w sprawie miejsca zwierząt w społeczeństwie. Głośno było o nim zwłaszcza za sprawą trzech psów - Santosa, Kolo i Weny, które uczestniczyły w jego powstawaniu. Trudno powiedzieć, żeby ich obecność wniosła jakąś nową jakość do teatru, chociaż z pewnością są mocnym punktem spektaklu i w pierwszej jego części skupiają uwagę widowni. Jeśli jednak chodzi o zasadniczą sprawę, przekaz płynący z "Kotliny" bardziej jej szkodzi niż sprzyja.

Powieść Tokarczuk ma niezwykle precyzyjną, klarowną konstrukcję. I strukturę kryminału, z wpisaną w nią wizją świata, w którym hierarchia oddzielająca ludzi od zwierząt została zniesiona. Opowieść snuje tu Janina Duszejko, mieszkanka małej osady nieopodal Kłodzka. Miła, nieszkodliwa starsza pani, trochę dziwaczka, z każdą stroną skuteczniej przekonuje nas do swojej tezy, że zemsta zwierząt na ludziach jest możliwa. I kiedy czytelnik na dobre da się jej uwieść i uzna serię tajemniczych morderstw, do których dochodzi w okolicach, za manifestację tej zemsty, okaże się, że wpuszczono go w maliny. Ale ponieważ po drodze zdążył bohaterkę polubić i do jej racji się przekonać, nie odrzuci ich i wtedy, kiedy karty zostaną odkryte.

Nie przyszłoby mi do głowy domagać się od teatralnych twórców wiernego naśladownictwa literackiej konstrukcji - język współczesnej sceny bazuje na opowieściach rozbijanych w drobiazgi i sklejanych z tych odprysków w nową całość. Jednak te puzzle wydają się nadal w rozsypce, w dodatku brakuje tylu elementów, że opowieść staje się nieczytelna. Bez książki Tokarczuk trudno się będzie domyślić, kim jest istota, nazwana przez Duszejko (Renate Jett) i Matogę (Bogusław Kierc) Marysią. To samo dotyczy chłopca, który przynosi bohaterce czekoladę (Maciej Kowalczyk) albo nagiego mężczyzny (Tadeusz Ratuszniak) z rękami, kolanami i przyrodzeniem brudnym od gleby, co wskazywałoby na jakiś skrajny odłam ekologów, uprawiających kazirodczy seks z matką-ziemią. A nawet uważna lektura nie pomoże zrozumieć, kim jest kobieca postać snującej się po scenie z siatką wypełnioną nie wiadomo czym i dlaczego w finale bohaterka strzela do własnego psa. Bo - trochę jak w "Miłości" Hanekego - chce pozbawić cierpień, tu zupełnie innego rodzaju, ukochaną istotę? Wkrada się tu relatywizm, z którym trudno się pogodzić - dlaczego mamy uwierzyć, że polowanie na sarny i zabijanie obcych psów jest niemoralne, a strzelanie do własnych zwierząt w imię wyższych racji już tak?

Nie na tym jednak polega największa słabość spektaklu. To, co Tokarczuk przemyca w swojej książce subtelnie i niepostrzeżenie, a niezwykle skutecznie, tutaj zostaje wyłożone w serii łopatologicznych manifestów, częściowo tylko inspirowanych przez pisarkę. Wyrwane z kontekstu i uzupełnione przez Stokfiszewskiego i Olsten zamieniają się we własną karykaturę - nieprzekonanych do ekologii tylko rozśmieszą, jej stronników rozzłoszczą, bo nikt nie lubi jak się robi z niego idiotę. Jeden z nich dotyczy wrocławskich komarów - zabijając je, wpuszczamy do rzek i stawów truciznę. A przecież można - przekonuje bohaterka - porozumieć się z nimi telepatycznie.

Renate Jett, grająca Duszejko, mówi dość kaleką polszczyzną, a także po niemiecku i angielsku. Widz nie dowie się jednak, dlaczego bohaterka jest w nim Niemką bądź też, jak odtwórczyni tej roli, Austriaczką. Że z manifestowanymi przez nią poglądami musi czuć się obca w środowisku myśliwych i dręczycieli zwierząt, to jasne. Ale nie trzeba przyjeżdżać z aż tak odległego świata, żeby zauważyć ich cierpienie.

Spektakl Olsten ma dramaturgię, która jednak wyczerpuje się w ramach scen robiących wrażenie oderwanych od siebie etiud. Z których wiele z głównym tematem niewiele ma wspólnego. Mamy opowieść o spotkaniu starości i młodej, pewnej siebie buty w rozmowie Matogi (Kierc) z synem (Tomasz Orpiński). Mamy znakomity scatowany tren pogrzebowy w wykonaniu Matogi i Duszejko. Jest zderzenie biernego, dojrzałego oporu głównej bohaterki z pogardliwym tumiwisizmem młodej pisarki (Marta Malikowska). Jest świetna scena z balu grzybiarza, gdzie napięcie między prezesem (Orpiński) i jego żoną (Malikowska) sięga zenitu, żeby eksplodować w morderczym akcie.

"Kotlina" ma ciekawą scenografię Olafa Brzeskiego: jej autor zniósł barierę między sceną a widownią. Trafiamy wprost do wnętrza starej chaty, która przestała się już opierać siłom przyrody - spomiędzy wybrzuszonych desek podłogi przebija ziemia i błyszczy antracyt, a stary fotel na pierwszym planie bezwstydnie odkrywa przed nami bebechy. Jest świetna muzyka Kuby Suchara i - co warto podkreślić - znakomite aktorskie kreacje Jett, Malikowskiej, Orpińskiego, który pojawia się tu w potrójnej roli - jako syn Matogi, myśliwy i prezes, a także Ratuszniaka i Kierca. Chemia w zespole, której nie udało się wykrzesać przy okazji "Życie jest snem" w reżyserii Lecha Raczka, tutaj jak najbardziej istnieje. Żaden z aktorów nie gra tym razem do własnej, osobistej bramki - można wyraźnie odczuć, że to ich wspólna sztafeta. Szkoda tylko, że przy okazji nie udało im się skomunikować z widownią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji