Artykuły

Trudno być dekadentem

Rabenthal albo jak przyrządzić rybę fugu - to dekadentyzm z przymrużeniem oka, zgrabny sceniczny żarcik ze współcześnie przybieranych póz na znudzenie i zblazowanie ("wszystko już było, sztuka się skończyła..."), oprawiony w dźwiękową klamrę uwertury i finału wiedeńskiej operetki "Zemsta nietoperza".

Stwierdzam to na użytek tych potencjalnych widzów, których by mogły ewentualnie wystraszyć przedpremierowe sugestie bardzo serio co do pokrewieństw sztuki Jörga Grasera z Gombrowiczem czy Witkacym, zwłaszcza z "Szewcami" tego ostatniego wraz z wpisaną tam zapowiedzią Rewolucji, Zagłady i innych Bardzo Nieprzyjemnych Rzeczy dla ludzi kultury schyłkowej, dekadenckiej i przerafinowanej. Nie bójmy się. Nie te czasy. Czy można dziś o czymkolwiek - aż tak na poważnie? W dzisiejszych czasach kultury namiastek, erzatzów i substytutów?

Tytułowa ryba fugu, wyrafinowany przysmak japoński, może być śmiertelnie trująca, jeśli przyrządzi ją ktoś nie znający się na rzeczy. Dlatego właśnie jest tak poszukiwana przez wszystkich, którzy cenią sobie dreszcz emocji. Bohaterom sztuki Grasera podaje ją Boscik, kucharz z przypadku, były marynarz, były żołnierz Legii Cudzoziemskiej, samozwańczy specjalista od gotowania ryb "tak, by jeszcze żyły" i domorosły filozof, który ma swoje zdanie na temat życia i śmierci: "Bóg jest naszym kucharzem. Trzyma nas całe lata w niepewności. Ja załatwiam to w tri miga". Nim towarzystwo przystąpi do jedzenia, rozlega się Dies Irae z Requiem Mozarta. A potem jest jeszcze śmieszniej.

I tu mój problem: żeby wyjaśnić więcej, musiałbym zdradzić pointę A to tak jakbym, rekomendując kryminał, walnął wprost: "teściowa zabiła". Więc dodam tylko, że w przedstawieniu olsztyńskim do końca nie wiadomo, czy oni tę rybę fugu naprawdę jedli, czy też była ona tylko zwidem po kokainie, trawce i haszu, a zatem: jeszcze jedną z namiastek zastępujących kontakt z rzeczywistym światem. Tomasz Dutkiewicz, twórca przedstawienia, nie dopowiedział tego; zresztą i wiele innych rzeczy świadomie pozostawił w sferze dwuznacznej i mglistej na pograniczu sennego majaku i jawy.

Rzecz dzieje się niby w Wiedniu anno 1990, lecz tę informację autora winniśmy przyjąć na słowo honoru. Sceniczną akcję podglądamy przez tiulową zasłonę, na której kładą się cienie ludzi, ogromnych pajęczyn, smugi mętnych oparów; postacie snują się jak widma wśród skośnych, zbiegających się linii ścian i drzwi, jak gdyby wypożyczonych z filmu "Gabinet doktora Caligari". Zresztą aluzji do niemieckiego ekspresjonizmu, do filmów Murnau'a czy Fritza Langa, znaleźć tu można więcej. Dopatrzyłem się m. in. cytatów plastycznych z "Nosferatu-wampira" i z Fausta". To także są elementy zabawy w stylizację, parodię, aluzje i cytaty, zabawy zaproponowanej przez autora sztuki a podjętej przez autora inscenizacji.

Główny bohater, Maksymilian Rabenthal, to bogaty i bezgranicznie znudzony handlarz dziełami sztuki, który zwątpił w sztukę współczesną, a swą kosztowną kolekcję wyrzucił na śmietnik ("tam to się powinno znajdować: na śmieciach"). Ten wzorcowy typ dekadenta, sypiący bon motami i paradoksami a la Oscar Wilde, zstępuje do śmierdzącej meliny w poszukiwaniu nowych, pobudzających i życiodajnych podniet. Tutaj, wśród brudu i kuchennych wyziewów ma się odbyć jego obiad weselny. Rabenthal w nieskazitelnym fraku, peroruje o sztuce i życiu; przyjmując prezent ślubny od żony, krzywi się: "Pierścień! Jakie to wulgarne". W innym momencie powiada jej: "Taka pełna jesteś życia, jakbyś już śmierć miała na karku". Albo: "Wymyśliłem coś bardzo szczególnego na naszą noc poślubną. Nie dotknę cię". To brzmi jak rozmowa wampirów.

Panią Rabenthal "dotyka" za to wspomniany wcześniej kucharz Boscik; chodząca parodia modernistycznych tęsknot do "zwierzęcej chuci" ("Alem co nieco zaoszczędził i myślę o budce z parówkami w niedalekiej przyszłości"). Jest jeszcze obskurny kelner, o którym Rabenthal mawia, iż "traktuje go jako dzieło sztuki".

Na finałową ucztę całe to nierzeczywiste towarzystwo schodzi się w domu Rabenthala, gdzie dołącza do nich osoba z innego świata: zaproszona tu przez pomyłkę stara hrabina Beaulac. O ile dotąd wszystkie role tej sztuki, obsadzone trafnie, brzmiały dobrze, o tyle o Wandzie Bajerównie, która wkracza teraz na scenę, można mówić tylko w samych superlatywach. Choć na co dzień już na emeryturze, dała się tym razem namówić i stworzyła postać kobiecą pełną tak wspaniałego humoru, jakby z najlepszych kart tradycji angielskiej wyjętą, od komedii wspomnianego tu Wilde'a po... rezolutne i energiczne ladies z kryminałów Agaty Christie. Wśród owej uczty upiorów ją jedyną przepełnia nieustanne zadziwienie nad światem połączone ze stoicką wyrozumiałością dla jego zaskakujących aberracji. "Jestem wprawdzie słabowita i stara, ale bardzo wytrzymała" - oświadczy zgromadzonym, i to jej ironicznie brzmiące stwierdzenie można odnieść do całej europejskiej tradycji. Oczywiście, to tylko jedna z możliwych interpretacji. Pointy spektaklu jednak nie zdradzę. Spektakl polecam, jest zabawny, zwłaszcza jeśli ktoś lubi ten rodzaj czarnego humoru; ładnie, muzykalnie poprowadzony, ma rytm, melodię oraz różne smaczki. Zaś przedpremierowa wieść, że Graser zwiastuje tu straszną rewolucję, zagładę i koniec świata wszystkim dekadentom i wyrafinowanym pięknoduchom - okazała się mocno przesadzona.

Jörg Graser - ur. w 1951 roku w Heidelbergu, z wykształcenia politolog i absolwent Monachijskiej Szkoły Filmowej. W roku 1980 odbyła się prapremiera jego pierwszej sztuki "Witwenverbrennung" w Düseldorfie i w Bonn. Następne sztuki to "Die buckelige Angelika", "Die Wende" i "Zahngold". Graser jest autorem scenariuszy filmowych, jak również reżyserem filmowym i telewizyjnym. Za film "Der Mond ist nur eine nackerte Kugel" otrzymał Federalną Nagrodę Filmową, a jego film "Abrahams Gold" został odznaczony Nagrodą Publiczności na Festiwalu Filmowym w Cannes w roku 1990. Za scenariusz do filmu X. Schwarzenbergera "Rausschmeisser" otrzymał Nagrodę Grimmego. Sztuka "Rabenthal" wydana została przez wydawnictwo Suhrkampf we Frankfurcie nad Menem w roku 1991. Premiera odbyła się w Monachium w 1992 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji