Artykuły

"Nie-Boska komedia"

Teatr Powszechny wystawił "Nieboską Komedię" Zygmunta Krasińskiego w reżyserii Lidii Zamkow, ze scenografią Andrzeja Sadowskiego, kostiumami Marka Dobrowolskiego, muzyką Stanisława Syrewicza.

"Nie-boska" nie ma szczęścia do naszych teatrów, ciągle są to przedstawienia urywkowe, cząstkowe, które nie ukazują w pełni tego, co chciał Krasiński wypowiedzieć przez swój utwór. Każdy teatr, który wystawiał "Nie-boską" zadowalał się tymi fragmentami, które w mniemaniu reżysera były zrozumiałe, łatwe do przetrawienia przez widzów.

Podobnie ma się sprawa z najnowszą inscenizacją w Teatrze Powszechnym. Lidia Zamkow ograniczyła "swój" spektakl tylko i wyłącznie do wątku rewolucyjnego. Dwa stojące naprzeciwko siebie wrogie obozy, plebejski i szlachecki, próby porozumienia przywódców obu obozów, walka i zwycięstwo rewolucjonistów. Dwa akty, a raczej dwa obrazy i dwa zupełnie inne światy. Obóz rewolucjonistów, życie w nim, reakcje ludzi, jarmarczna atmosfera, sceny okrucieństwa: bicie szlachcica i wieszanie go, zabawa i rozpusta, a także striptease zakonnicy (zdzieranie z siebie habitu wywołało oburzenie kilku pań siedzących za mną) - razi, to nie jest to, co czyta się w "Nie-boskiej".

Rzecz jasna, przejaskrawienia, jakie obserwujemy w obozie rewolucjonistów byłyby do "przetrawienia" (bo nie takie "rzeczy" ogląda się na scenach stołecznych), nie byłyby tak rażące, gdyby Lidia Zamków tylko 1 wyłącznie dała spektakl w pełni tego słowa rewolucyjny, ostry w wyrazie i... obrazie, konsekwentny do końca przedstawienia. A tu tymczasem pojawia się nagle słowo: "poezja" i "poeta", dyskusja filozoficzna pomiędzy Pankracym i Hrabią Henrykiem, dyskusja, której nie rozumiemy, nie wiemy bowiem, o co obu chodzi. Już prędzej rozumiemy Hrabiego, który odrzuca warunki Pankracego. I znów jarmarczna scena zdobycia szańców Hrabiego, rzeź szlachty, końcowy akord (najbardziej zresztą przejmujący) "widmowej" procesji.

Niewątpliwie jest coś w przedstawieniu, co pociąga, zaciekawia, oburza, a więc pewne wartości artystyczne, które wywołują reakcję wśród publiczności. Są piękne, chociaż zupełnie "nie propos" sceny z synem Hrabiego, Orciem, ale ta cząstkowa, znów niepełna "Nie-boska" - zasmuca. Wychodzimy z przedstawienia zaskoczeni niedosytem, rozczarowani, zawiedzeni.

Wśród ogromnego zespołu pląsających na scenie, na czoło wysuwają się przede wszystkim, przez cały zresztą ciąg przedstawienia dwaj główni bohaterowie: Pankracy - Leszek Herdegen i Hrabia Henryk - Edmund Fetting. Obaj przegrywają walkę, jaką toczyli ze sobą, obaj "przegrywają" także swoje role na scenie. Interesujące kreacje stworzyli m.in. Janusz Bukowski jako Leonard i Bronisław Pawlik jako Jakub.

W tym samym teatrze, tylko że na "Małej Scenie" możemy obejrzeć sztukę Romana Bratnego - "Trzech w linii prostej", w adaptacji i reżyserii Zygmunta Hübnera, ze scenografią Jana Banucha.

Otwarcie Małej Sceny w Teatrze Powszechnym było podyktowane potrzebą stworzenia sceny specjalnej, może nawet eksperymentalnej, na której można byłoby wystawiać "specjalny" repertuar, ale przede wszystkim o tematyce współczesnej. Ciekawa fabuła powieści, przeniesiona na scenę doje nam przekrój trzech pokoleń i ich reakcji na przeszłość, na lata trudne, pierwsze po wojnie.

"Trzej w linii prostej" to przede wszystkim sztuka, którą można byłoby określić "publicystyczną", ścieranie się bowiem poglądów trzech Jerzanów (Andrzej Szalawski, Leszek Herdegen i Maciej Szary), w toczonej dyskusji przy okazji nakręcania realistycznego filmu o pierwszych latach powojennych - jest niczym innym, jak właśnie pierwszorzędną publicystyką. I choć słowa czasem nużą, słucha się tej dyskusji z zainteresowaniem, przeszłość zaś ukazana w sztuce jest "odbrązowiona". I chociaż dyrektor wytwórni filmowej stara się stonować niektóre fragmenty filmu i jego treści - wiemy z góry, że tylko prawdziwe ukazanie przeżyć "tamtych czasów" pozwoli zrozumieć i nasze czasy, dzień dzisiejszy każdego Polaka.

Dużo Mi dobrych ról I ciekawej interpretacji aktorskiej tekstu Bratnego: Mieczysław Pawlikowski, Henryk Bąk, Monika Sołubianka, Andrzej Grąziewicz dali obok trzech świetnych Jerzmanów popis znakomitej gry aktorskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji