Artykuły

Rodzina jest zawsze w mojej głowie

- Jeśli jakaś koleżanka dostaje rolę, myślę: "To fajnie". Kiedyś dopadała mnie frustracja: dlaczego nie ja? Czułam, że coś mi uciekło - mówi SYLWIA JUSZCZAK-ARNESEN.

JESTEŚMY MIESZANKĄ RÓŻNIC I PODOBIEŃSTW, OBOJE WRAŻLIWCY, tylko on inaczej to okazuje. Ja - wariatką on - wyważony. Ja lubię wokół siebie dużo ludzi, Magnus niekoniecznie. Jestem zorganizowana życiowo,

a on dyscyplinuje się przy mnie.

nie epatują tak złymi emocjami. Kiedy wybuchł dramat z Breivikiem, Norwedzy powiedzieli: "A my i tak będziemy szanować się i kochać". Oni w zdecydowanej większości się wspierają. Polacy toczą wojnę polsko-polską.

Miesiąc temu znów zamieszkali w Warszawie. - Teraz więcej pracy mam w Polsce, kręcę "Komisarza Aleksa", "Prawo Agaty", "Nad rozlewiskiem"... Tęskniłam też za przyjaciółmi. Zawsze lubiłam model "pełna chata". Norwedzy są mili, uśmiechnięci, ale zdystansowani i z zasady trzymają się "w rodzinie". Przyjaciele - tak, ale okazjonalnie. W Polsce ze znajomymi potrafimy się spotkać ot tak, bez okazji. Choć ja ze swoim charakterem, otwartością te bariery w Norwegii szybko przełamywałam.

Ich warszawskie mieszkanie urządziła w stylu skandynawskim: biel, szarości. Jasno. - Mieszkamy na osiedlu strzeżonym, bo zdaniem Magnusa tak w Polsce jest bezpieczniej. W Norwegii dzieci były przyzwyczajone do biegania z innymi naokoło domu. W Polsce zdziwiły się, że podwórko puste. Ta przeprowadzka była dla chłopców trudna. Gryzę się, że musieli zostawić norweskich przyjaciół, ale pocieszam się, że jeśli zatęsknią, wsiadamy i jedziemy. Podróż do Oslo zajmuje nam 5 godzin. Chciałabym, by chłopcy kontaktowali się z norweskimi dziećmi. Obaj wyrośli w Skandynawii, mówią płynnie po norweska Rozmawiam z nimi w obydwu językach. Oglądamy tylko norweską telewizję. Chcemy, by starszy syn skończył w Polsce podstawówkę, a potem zobaczymy. Wiemy, że zawsze możemy wrócić do Oslo.

Związek z Magnusem i dwa lata w Norwegii trochę ją zmieniły. Złapała zdrowy dystans. - Nie stresuję się już, patrzę pozytywnie. Życie jest krótkie, ważna jest rodzina, dzieci. Kiedy synek w Wigilię wylądował w szpitalu, bo spadł z sanek i stracił przytomność, pomyślałam: "To są prawdziwe problemy!". I tak jestem szczęściarą. Mam na chleb, mam pasję. Mam miłość! Jeśli jakaś koleżanka dostaje rolę, myślę: "To fajnie". Kiedyś dopadała mnie frustracja: dlaczego nie ja? Czułam, że coś mi uciekło. Od kiedy jestem z Magnusem, nie cisnę już. Wiem, że co ma przyjść, przyjdzie. Tak jak on! Z Norwegii został mi uśmiech na twarzy. Oby jak najdłużej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji