Artykuły

Pytania z... "Historii konia"

Dlaczego reżyser spektaklu - Mark Rozowski - uważa, że wrocławska publiczność lubi przedstawienia, które swoim kształtem estetycznym wymuszają niejako tzw. huragan braw? Efekt taki uzyska się bowiem zawsze, gdy na scenę wprowadzony zostanie grający "na żywo" zespół muzyczny, a w jego instrumentarium będą przede wszystkim: harmonia i gitara; i kiedy każe się grupie młodych ludzi obojga płci, w obcisłych kostiumach, wymachiwać nogami na proscenium oraz śpiewać bezpośrednio do widza.

Dlaczego zapomniano, że klaskanie nie powinno zastępować myślenia?

Dlaczego w prostej, rzekłbym - estradowej konstrukcji przedstawienia (gwiazda-koń + tabun klaczy i ogierów) nie pomyślano o dramaturgii, jaką mógł wnieść w spektakl tabun? O zróżnicowaniu sylwetek i charakterów, o pewnych elementach indywidualnych zadań choreograficznych? Przecież zespół to nie znaczy: unifikacja i bezpłciowość.

Dlaczego nie wiadomo, z kogo składa się tabun: czy to konie grające konie, czy aktorzy udający konie, czy konie pozujące na aktorów? Pytanie zasadnicze z punktu widzenia pracy nad rolą.

Dlaczego autorzy choreografii kazali być tabunowi koni czystej krwi grupą chłopczyków i dziewczątek o miękkich, tanecznych ruchach?

Dlaczego wielki i wspaniały Igor Przegrodzkl, o którym można powiedzieć - parafrazując to, co napisano o Tołstoju - "srokaty i w życiu, i w teatrze", nie zdecydował się do końca, co jest istotą tworzonej przez niego roli? Czy demonstracja techniki i witalności (opanowanie głosu, bieganie, podskakiwanie, zgoda na fizyczne pomiatanie przez Innych), czy - wynikające z prawa wieku - po trosze patetyczne rezonerstwo na temat życia, czy z tegoż prawa wynikający zwrot ku latom minionym, przypomnienie Arkadii dzieciństwa, lirycznie bezwstydne - przez to wzruszające - bycie niemowlakiem, czy tylko - i niestety - rzemieślnicze wykonanie tego, co polecono? W roli jest wszystko, w trudnych do zrozumienia proporcjach i rozmaitym wykonaniu, ą przecież wiadomo, na jakie mistrzostwo stać Przegrodzklego.

Dlaczego niektórzy aktorzy po raz kolejny przekonują nas, że nie robią nic, by doskonalić swój warsztat i sceniczną wyobraźnię? I bez względu na to, czy to Wojtyszko, czy Bunsch, czy Rozowski tak samo się krzywią i powłóczą nogami, wypinają torsy i szczerzą zęby, bez względu na pana - tak samo służą, tak samo się wdzięczą, etc. etc.

Dlaczego scenograf utrudnił tabunowi - jak mógł - życie sceniczne? Znaczną ilość czasu tabun spędza na dwóch olbrzymich podestach z surowych desek, o około 30-procentowym nachyleniu wobec poziomu sceny. Ostrożność i asekuracja, z jaką aktorzy poruszają się po śliskich deskach nie sprzyja wybuchom nieokiełznanej końskiej ekspresji. A ponadto każdy z nich trzyma w ręce ogon, który musi sobie przykładać w stosowne miejsce. W jakim celu to uczyniono?

Dlaczego napisałem, co napisałem? Po pierwsze, bo uważam, że teatralny grajdół skończy się wtedy, gdy o rzetelnym nie będziemy mówić "wydarzenie", a o słabym - "mogło być gorzej", a po wtóre, by swojej piętnastoletniej córce - admiratorce Pana Igora pokazać, że żywot aktora w teatrze jakże często w przeważającej mierze nie od niego zależy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji