Artykuły

Nie oglądać, ale mieć

- Mam wielką i serdeczną życzliwość dla teraz tworzących ten kanał ludzi, mam absolutną pewność konieczności jego istnienia, ale żeby to istnienie było pełne i wyraziste, konieczne są ruchy odważniejsze - pisze Jerzy Pilch o TVP Kultura.

Bardzo rozsądnie i rzeczowo Roman Pawłowski w "Gazecie Wyborczej" (nr 188) referuje sytuację i problematykę kanału Kultura w TVP. Z rozpędu utrzymuje wprawdzie, że brałem udział w jakichś wysokich debatach przez ten kanał transmitowanych - czego nie pamiętam, ale jest to detal równie dla mnie zaszczytny, co ogólnie zabawny: oto Pawłowski pisząc o kanale, który oglądalność ma małą i jak najsłuszniej nad ową nikłą oglądalnością bolejąc, sam najwyraźniej też TVP Kultura nie ogląda i oglądalności nie zwiększa, jakby oglądał, to by mnie nie widział, bo w debatach żadnych mnie tam niestety nie było. Debat tych wprawdzie ja też nie oglądałem, ale wiem, że nie byłem, więc nie musiałem oglądać, żeby się upewniać, że mnie nie ma.

Oglądalność TVP Kultura ma niską, niższą - jak odnotowuje Pawłowski - niż TVN Meteo i od razu trzeba powiedzieć, że to jest dobre i naturalne. Biorąc pod uwagę podstawowy fakt, że pogodą interesują się wszyscy, nie jest przecież logicznie możliwe, by kulturę oglądało więcej ludzi niż pogodę, ponieważ więcej niż wszyscy nie ma. Musi być mniej.

W przejmującym tym aksjomacie zawarte jest sedno dramatu i TVP Kultura, i w ogóle wszelkich kanałów tematycznych. Otóż mordercza monograficzność, która jest ich istotą - bywa ich zgubą. Pogodę oglądają wszyscy, z tym że nie na kanale pogoda. Pogodę oglądają wszyscy, ale jako dodatek do wiadomości, faktów czy jak tam jeszcze nazywają się główne programy informacyjne. I też nie jako dodatek, a nieraz jako segment główny. Nie wiem, czy są takie badania, ale liczba widzów, którzy oglądają np. wiadomości tylko dla pogody, tylko po to, żeby do prognozy dojechać - musi być znaczna.

I nie jest to tylko atawizm z czasów Peerelu, kiedy powszechnie było wiadomo, że w dzienniku prawdę mówią tylko spikerzy od sportu i pogody, z tym że pogoda z powodu słabych aparatur pomiarowych i tak się nie zgadzała. I nie jest to tylko społeczna fascynacja zapowiadaczami pogody, w których naród widzi dalej element szamański, a jak szamaństwo wciela się dodatkowo w taneczną na przykład sylwetkę Katarzyny Trzaskalskiej - czar jest specjalnie mocny.

(Nawiasem mówiąc, król pogodowych szamanów działa w radiowej Jedynce, nazywa się Andrzej Zalewski i strategię swą opiera na sugerowaniu słuchaczom, że znajduje się w przestworzach ("Spoglądam w kierunku Tatr i widzę gromadzące się tam chmury burzowe") oraz na praktykowaniu - prawdopodobnie po raz pierwszy w dziejach - meteorologii rzymskokatolickiej: ze szczególną uwagą pochyla się ów szaman nad pogodą w święta kościelne oraz wszelkich starań dokłada, by np. nad trasami rozmaitych pielgrzymek świeciło słońce).

Słowem pogoda nie na kanale pogoda, kultura nie na kanale kultura, piłka nożna nie na kanale piłka. Co nie znaczy, że nie ma być kanałów: piłka, kultura, pogoda, ból głowy, kucie koni, wielkie bitwy. Mają być, rzecz jasna, tyle że ich istnienie bierne raczej jest i potencjalne. Bibliotekę nie po to mam w domu, by wszystkie z niej książki były sumiennie przeczytane, przeciwnie, większość ma być nieprzeczytana, ale mam mieć możność natychmiastowego sięgnięcia po książkę, po którą fanaberyjnie zechce mi się sięgnąć. Kultura TVP nie jest od wysokiej oglądalności, ale od możliwości oglądania, jak się zechce. Jakkolwiek to brzmi: nie muszę jej oglądać, ale muszę ją mieć.

Kanały tematyczne, jeśli w ogóle mają jakiś stały elektorat, to są to chyba - nikomu nie ubliżając - wąskie jakieś i maniakalne grupy. Ciekawi mnie np. piłka nożna, z powodu konieczności oglądania polskiej ligi zainstalowałem Canal+, ale to nie znaczy, że od rana przed tym Canal+ siedzę, że oglądalności mu przysparzam. Co więcej, obracając się trochę pomiędzy fanatykami futbolu, takich fanatyków, którzy dzień zaczynają od powtórki jakiegoś starego meczu na kanale tematycznym, znam bardzo niewielu. Nawet Stefan Szczepłek woli przy śniadaniu kantatę Bacha od klasycznego meczu Legii z Milanem.

Jacy dziwacy mieliby od świtu do nocy śledzić wydarzenia kulturalne na TYP Kultura? Jacy? Jak na dodatek wiadomo, że nawet najwrażliwszy człowiek najwyższej sztuki, wyłącznie na najwyższej sztuce władze poznawcze skupiwszy, jałowieje i głupieje? Jacy? Jak na dodatek wiadomo, że telewizyjne pośrednictwo sztukę akurat dewastuje? Co innego transmisja z meczu, co innego transmisja z koncertu, choć i jedno, i drugie mocniejsze na żywo. Kogo ciekawi literatura - czyta, nie ogląda TVP Kultura. To samo z plastyką, muzyką, teatrem, a nawet kinem.

Z kolei jak udałoby się wyprodukować jakąś telewizyjną swoistość dla funkcjonowania kultury w kulturalnym kanale - byłoby to zabójcze. W tym znaczeniu, że wartości powstałe jedynie w obrębie kanału i poza ten kanał nie wychodzące - nie miałyby znaczenia. Niech Pan Bóg broni przed utworami czy wydarzeniami artystycznymi kwitowanymi wyłącznie w TVP Kultura.

Czy z kolei program ten ma taki potencjał, by mieć moce opiniotwórcze, porządkujące, promujące? Na razie nie. Mam wielką i serdeczną życzliwość dla teraz tworzących ten kanał ludzi, mam absolutną pewność konieczności jego istnienia, ale żeby to istnienie było pełne i wyraziste, konieczne są ruchy odważniejsze. Szansa jest paradoksalnie we wzorcu istniejących i przeważnie autorsko dobrze wypracowanych audycji politycznych. Wyrazisty, zdecydowany, rozumnie bezstronny lub brawurowo i przekonująco stronniczy krytyk literacki albo nawet dziennikarz o pewnym zacięciu literackim (koniecznie niestety nie może to być debil) ma szansę stworzyć literacki talk-show - w którym, dajmy na to, co tydzień pójdą ostre spory, który kreował będzie hierarchie, przypominał klasykę i był w istocie prawdziwym przeglądem nowin literackich.

Tak otóż jak bez Moniki Olejnik, Tomasza Lisa, Kamila Durczoka czy duetu Morozowski-Sekielski niewyczuwalny i niewiadomy byłby puls i obraz polskiego życia politycznego (bez względu jak nikczemny jest to obraz) - tak bez analogicznych indywidualności zajmujących się literaturą, teatrem czy muzyką nieznany i niewiadomy będzie puls i obraz polskiego życia kulturalnego (bez względu jak to życie jest wybitne). Taka jest powinność telewizji, taka jest możliwość telewizji, taka jest jedyna, w tej materii, szansa na żywość telewizji.

Niska obecna oglądalność TVP Kultura bierze się z jego powszechnej niedostępności - jest to emitowane wyłącznie przez cyfrę, satelitę czy właśnie Canal+, słowem, kto interesuje się piłką nożną i poczynił technologiczne kroki, ma w zasięgu Kulturę TVP. (Mam kanał Kultura dzięki Cracovii).

Ograniczenie to jest fundamentalne, ale nie jest decydujące. "Nawet gdyby w kanale kulturalnym na okrągło śpiewali Luciano Pavarotti z Marią Callas, grał sir Laurence Olivier i dyskutował Leszek Kołakowski, to bez łatwego dostępu do programu będzie to wysiłek (zdobywania widzów -jp) daremny" - powiada Romek Pawłowski i jest to w zasadzie słuszne. Choć można też powiedzieć, że nawet jakby dostęp do kanału Kultura był łatwiejszy niż do TV publicznej i radia razem wziętych - to póki nie będzie tam wybitnych osobowości szykujących wyraziste mocne i dynamiczne programy - nic z tej dostępności. Kasety z Pavarottim, Callas, Olivierem oraz pogadankami Kołakowskiego mogą bowiem puszczać - niczego nie ujmując - nawet zatrudnieni na Woronicza ochroniarze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji