Artykuły

Lublin? Częste przyjazdy, niestety na krótko

- Rozważania Hanocha Levina, autora sztuki "Udręka życia" dotyczą wszystkich na świecie i stanowią utopijną próbę znalezienia odpowiedzi na fundamentalne pytania, które nurtują filozofów i zwykłych ludzi - mówi JANUSZ GAJOS.

Jarosław Cymerman: Przyjechał Pan do Lublina z "Udręką życia" Hanocha Levina. Akcja tej sztuki dzieje się w jednej z sypialni w "naszym mieście" (przynajmniej tak podpowiadają didaskalia). Czy to znaczy, że określenie to może dotyczyć również Lublina? Czy lublinianie będą mogli zobaczyć w tym spektaklu siebie?

Janusz Gajos: Jeśli potraktować wyrażenie "nasze miasto" jako świat, a nawet wszechświat, to w sposób oczywisty mieszczą się tam i Lublin, i lublinianie. Według mnie rozważania autora dotyczą wszystkich na świecie i stanowią utopijną próbę znalezienia odpowiedzi na fundamentalne pytania, które nurtują filozofów i zwykłych ludzi. Czy da się naprawić popełnione w życiu błędy, czy można "zawrócić" życie i jaka jest gwarancja, że uda nam się przeżyć je jeszcze raz według lepszego pomysłu. Jednym słowem - jest o czym myśleć.

Levin od kilku sezonów cieszy się sporą popularnością na polskich scenach. Z czego, pana zdaniem, ta popularność wynika?

- Z jego bezkompromisowości. Nie oszczędza nas jako bohaterów swoich sztuk. Mówi nam brutalnie, bez owijania w bawełnę, jacy jesteśmy. Nie daje żadnych rad, nie poucza, tylko uzmysławia nam nasze chęci, pragnienia i całą naszą niemoc.

Sztuki Levina trudno zamknąć w jednoznacznych ramach gatunkowych - "Udręka życia" bywa nazywana "komedią rodzinną", choć w gruncie rzeczy trudno się śmiać z tego, co się tam dzieje z i pomiędzy małżonkami. Czyżby wychodziło na to, że ten Levinowski komizm ma sprawić, że łatwiej nam będzie godzić się z tytułową "udręką"?

- "Udrękę życia" określa się jako komedię rodzinną z braku innego określenia. W pierwszej, powierzchownej warstwie, rzeczywiście dotyczy spraw małżeńskich, ale przecież związek dwojga ludzi jest częścią życia, zaś życie itd., itp.

Z tego, co mi wiadomo, ten spektakl to była pierwsza pana praca oparta na Levinie. Czym było dla pana, jako aktora, spotkanie z tym autorem?

- Tak. Pierwsza. Sadzę, że mimo dość dokładnie opisanych w didaskaliach zachowań bohaterów, jest w tej literaturze wiele przestrzeni na znalezienie swojej, niezależnej od sugestii autora formy.

I na koniec chciałbym jeszcze wrócić do Lublina. Z czym się panu kojarzy nasze miasto?

- Z niewielką odległością do pokonania samochodem, z bogatą historią, Starym Miastem, Zamkiem, ze znajomymi i przyjaciółmi, z bratankiem, który pracuje w Teatrze Andersena, z dość częstymi przyjazdami, niestety przeważnie jak po ogień. Cieszę się na ponowny przyjazd do urokliwego Lublina i żałuję, że znowu tylko na dwa dni.

***

Janusz Gajos 9 i 10 lutego w Teatrze im. Juliusza Osterwy grał w gościnnym spektaklu Teatru Narodowego w Warszawie opartym na dramacie Hanocha Levina "Udręka życia" w reż. Jana Englerta. Obecnie lubelski teatr pracuje nad innym tekstem Levina - "Pakujemy manatki", reżyseruje Artur Tyszkiewicz, premiera: 9 marca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji