Artykuły

"Pluskwa" w Kielcach

Wielkie to wydarzenie: polska prapremiera "Pluskwy". Nic dziwnego, że wielu gości z całego kraju jeździ teraz do Kielc, by obejrzeć inscenizację ambitnego teatru tego miasta. Jeszcze raz muszą się rumienić warszawskie kierownictwa, po raz drugi dały się ubiec w prapremierze Majakowskiego tzw. "prowincji".

Otóż właśnie to: prowincja, czy nie? Kiedy obejrzeliśmy przedstawienie "Łaźni" w Łodzi nie było żadnych wątpliwości: to był spektakl jak najbardziej stołeczny, co zresztą sprawdziło się w czasie występów gościnnych Teatru Nowego w Warszawie. A jak jest w Kielcach? Nie ma co ukrywać: jest znacznie gorzej. Nikt nie zamierza odmawiać wielkich ambicji repertuarowych miłemu zespołowi kieleckiemu i jego tak wartościowemu kierownictwu artystycznemu, małżonkom Byrskim, lecz trzeba zastanowić się nad tym, czy same szlachetne zamiary wystarczą. Mamy bowiem w wypadku "Pluskwy" do czynienia z typowym przykładem mierzenia sił na zamiary. Bardzo to piękne i wychowawcze dla kolektywu teatralnego i jego stałego wzrostu, ale czy dobre, jako założenie polityki repertuarowej jedynej sceny w wojewódzkim mieście?

A trzeba otwarcie powiedzieć, że przedstawienie "Pluskwy" w Kielcach nie jest udane. Zawinili tu przede wszystkim aktorzy, którzy grają często na poziomie amatorskim. Ale nie bez winy jest też reżyser. Majakowski pisał sam o głównym zadaniu "Pluskwy": "Problem polega na zdemaskowaniu dzisiejszego mieszczaństwa". Czy to, co było aktualne w Moskwie w roku 1928 jest mniej aktualne w Kielcach w r. 1956? Wcale nie. Dość jest jeszcze kołtunów w sławetnym Klerykowie i satyra skierowana wyraźnie pod ich adresem mogłaby odegrać tam wielką rolę polityczną. Nie miałbym nic przeciw temu, aby aktualizować sytuacje i powiedzonka (jak sobie tego zresztą Majakowski życzył), a nawet żeby ubrać bohaterów "Pluskwy" w stroje polskie z roku 1956. Inscenizatorzy pierwszej części kieleckiego przedstawienia poszli niestety w innym kierunku. Dali satyrę abstrakcyjną, nie umiejscowioną ani w czasie, ani w przestrzeni. Przez to oczywiście stępili jej ostrze, uczynili ją niezrozumiałą dla kieleckiego widza, który przecież nie musi znać komentarzy literackich do twórczości Majakowskiego.

Najmocniejszą częścią przedstawienia jest jego scenografia. Młodzi dekoratorzy L. Jankowska i A. Tośta zaprojektowali bardzo pomysłową i barwną oprawę sztuki i "użyli sobie" szczególnie w drugiej części, która przedstawia fantastyczny świat przyszłości z roku 1978. Lecz niestety także sukces scenografów nie wyszedł na zdrowie przedstawieniu. Wskutek efektowności obrazu świata przyszłości punkt ciężkości spektaklu przesunął się bowiem ku innym sprawom i problemom niż to zamierzył Majakowski. Nie wiem, czy stało się to za świadomą intencją reżysera, czy też dlatego, że nie potrafił on zapanować nad własną tendencją rozwojową spektaklu, ale z satyry demaskującej dzisiejsze mieszczaństwo, stała się "Pluskwa" w Kielcach satyrą na maszynizm i bezduszność "nowych czasów". Nieprzypadkiem nasunęły się jednemu z krytyków (który zresztą zachwycał się kieleckim przedstawieniem) skojarzenia z "Nowym wspaniałym światem" Huxleya. Można też dodać pokrewieństwo z filmem Chaplina "Nowe czasy". Dochodzi do tego, że wbrew ładnie wypowiedzianemu i dobrze zainscenizowanemu pozytywnemu

przemówieniu o wspaniałości naszych czasów w drugiej części spektaklu, w gruncie rzeczy najsympatyczniejszą i najbardziej ludzką postacią kieleckiej "Pluskwy" jest Prisypkin, ów wykolejony robotnik, który w świecie robotów reprezentuje jakieś ludzkie cechy: lubi wypić, kochać, pośmiać się itd. Nie wiem zaś, czy Majakowski zgodziłby się z takim sensem swej sztuki. Był jednak przewidujący, skoro napisał: "Siła oddziaływania komedii na widza może być udziesięciokrotniona (albo też unicestwiona) przez aktorów, inscenizatorów, pracowników technicznych sceny, muzyków itd.". Tym razem słowa Majakowskiego nie od noszą się tylko do pracowników technicznych sceny i do Stefana Kisielewskiego, który skomponował bardzo dobrą i utrafioną w stylu sztuki muzykę.

Napisałem o kieleckiej "Pluskwie" może zbyt ostro i w pewnym sensie krzywdząco. Bo to przecież był wielki wysiłek teatru i na pewno można też znaleźć w spektaklu pewme pozytywne elementy. Ale sprawa wymaga wyjaskrawienia, ponieważ sygnalizuje niebezpieczne zjawisko. W poszukiwaniu swego własnego stylu i oryginalnego repertuaru niektóre teatry zapominają trochę o tym dla kogo istnieją. Nie grają one przecież dla Widza przez duże "w", ani dla Warszawy, ale dla setek tysięcy obywateli swych miast. Nie znaczy to, aby musiały wlec się w ogonie drobnomieszczańskich gustów, ale też nie mogą odrywać się od swych odbiorców, gdyż wtedy tracą kontakt z publicznością, bez której nie może istnieć żaden teatr, nawet ten, który będzie miał najlepsze recenzje "krytyki warszawskiej". Zjawisko to istnieje nie tylko w Kielcach. Można je zaobserwować również w innych młodych, ambitnych i twórczych w zasadzie zespołach, które silą się na oryginalność, a zapominają np. zupełnie o polskich i zagranicznych sztukach współczesnych, które ludzi coraz bardziej interesują.

W teatrze kieleckim zjawisko to występuje szczególnie jaskrawo, skoro następną premierą po "Pluskwie" ma być pierwsza w Polsce inscenizacja trudnej, intelektualnej sztuki Giraudoux "Komentarz do podróży Coocka". Trzeba też pamiętać o starej prawdzie teatralnej, że repertuar musi być dostosowany do możliwości aktorskich zespołu. Nie wyobrażam sobie jak zespół kielecki potrafi podawać w sposób jasny i zrozumiały wyrafinowany dialog Giraudoux i jego puenty, nie gubiąc niczego z ich sensu i wdzięku. Niedobrze dzieje się w Polsce, kiedy teatr Axera gra "Huzarów" Breala, a teatr kielecki Giraudoux. Jest naszą cechą narodową, że popadamy z jednej skrajności w drugą. Naprzód teatry wojewódzkie powtarzały jak za panią matką to wszystko, co grała Warszawa. Teraz gonią za nowinkami za wszelką cenę. A może by tak trochę rozsądku i rozwagi przy wyborze repertuaru? Właśnie po to, aby zwrócić uwagę na ten problem napisałem tę recenzję, chyba nadmiernie surową wobec ambitnego teatru kieleckiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji