Artykuły

A to Polska właśnie!?

GRAĆ Nowaczyńskiego w 1987 roku? A czemuż by nie? Odkurzo­ne bruliony, jeśli ciekawe, mo­gą być smacznym kąskiem dla teatru. Tym więcej, jeśli skrewił je Nowaczyński, znany ironista, co przewró­cił na nice literaturę, obyczaje, i mieszczańskie nawyki. Onże, nie kto inny, mieląc "Słowa, słowa, słowa" kpił z Kordiana, króla Jana, pompy, z rzadka dla czegoś tam rezerwując pochwałę, co u niego brzmiało "di primo cartello". .

Otóż spektakl krakowski jest "di primo cartello". Z wielu powodów "Komedia historyczna", jak ją zwie autor, mająca za tło zryw powstańczy Krakowa z 1848 roku, jest w istocie gorzką rozprawą z narodową hucpą, fałszywym Polaka portretem własnym, tromtadracją, bezwolnością i głupotą. Z "gębą", jak by to nazwał Gombrowicz. Nic dziwnego, że Kra­ków zmilczał triumf tej sztuki, na­desłanej pod pseudonimem na konkurs, prapremierę dała Warszawa, Poznań - i tyle.

Tadeusz Bradecki, który po ów "obrazoburczy" tekst sięgnął dziś, przy­znaje, że i po wojnie budził on emo­cje. Oto profesor w szkole teatralnej ocenił niedostatecznie zarówno Bra­deckiego - studenta jak i Nowaczyńskiego - pisarza. Szczęściem są jesz­cze inni profesorowie. A i czasy może inne. Dziś tekst Nowaczyńskiego jest lustrem przechadzającym się po polskim gościńcu. Wada na wadzie, przywarą pogania. Patrzmy - zdaje się mówić młody reżyser, a może nabierzemy rozumu.

Ironiczna terapia Nowaczyńskiego w wydaniu scenicznym jest nie tyl­ko lekcją, jest pyszną zabawą. Dow­cip ociera się o paradoks, trawestacja o groteskę. Bardzo trudny do za­grania, miejscami kiczowaty tekst, łudzi mieliznami prostactwa, a teatr nigdy się z nim nie spotyka. Ogromny zespół, niezwykle zdyscyplinowa­ny, na czele z Anną Polony (nowa Dulska Maman Liedermeyer), Tadeu­szem Hukiem (Baron Krieg) i Je­rzym Grałkiem (Nedostal) balansuje na cienkiej linie, oddzielającej dobry smak od podłej farsy. To bodaj naj­większa zasługa teatru, który gdzie indziej tak chętnie żywi się na mie­liznach...

Efektowną niezwykle pointą tych "Obrachunków krakowskich" jest scenografia stale współpracującej z Bradeckim Urszuli Kenar. Symboliczna rampa z jarmarcznych kwiatków ze strzelnicy, wielofunkcyjny kredens - ołtarz - trybuna - barykada, to jeszcze jeden wyborny pastisz tego co pastiszu warte.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji