Artykuły

Lublin. Premiera? Jak jest sponsor

Premiera? Tak jeśli znajdzie się sponsor. Remont siedziby? Na pewno nie w tym roku. Nowe kostiumy do spektaklu? Odświeży się te z magazynu. Zbliża się ciężki rok w kulturze podległej marszałkowi, bo pieniędzy będzie jeszcze mniej niż w mijającym roku.

Pod koniec przyszłego tygodnia radni sejmiku zdecydują, jak będą wyglądać przyszłoroczne finanse regionu. Jeśli przyjmą budżet w kształcie proponowanym przez zarząd województwa wydatki na kulturę spadną o 10 procent - z 41,2 milionów złotych zaplanowanych na ten rok do 37 milionów w przyszłym. Co to oznacza? Szefowie instytucji kultury, z którymi rozmawialiśmy, powtarzają: - Już 2012 rok zapowiadał się wyjątkowo oszczędnie i trudno szukać kolejnych cięć.

Na pensjach i podatkach się nie oszczędzi

Dyrektor Muzeum Lubelskiego Zygmunt Nasalski pociesza się tym, że muzeum jest finansowane nie tylko przez marszałka, ale też przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. - Wiadomo, że gdy pieniędzy będzie mniej, nie zrezygnujemy z wystaw stałych, ale będziemy rozważać mniejszą liczbę wystaw czasowych. Gorzej będą miały instytucje repertuarowe - zauważa.

Do takich należy Teatr im. Osterwy. Dla niego 10 procent mniej to ponad 600 tysięcy złotych. - To koszt trzech premier, a tyle mamy przecież rocznie w repertuarze - ocenia Ryszard Fijałkowski, zastępca dyrektora teatru. - Oczywiście, że nie możemy zrezygnować z nowych spektakli, bo odwróciliby się od nas widzowie, ale naprawdę trudno powiedzieć, gdzie możemy jeszcze szukać cięcia kosztów. Na wynagrodzeniach, podatkach i mediach raczej nie zaoszczędzimy. Może uda się taniej produkować kostiumy i scenografię do premier. Trzeba by wykorzystywać to, co już mamy w magazynach. Na pewno nie będzie żadnych ekstra wydatków administracyjnych. To trudne, bo mamy siedzibę w zabytkowym budynku i praktycznie ciągle musimy planować jakieś większe remonty. Chyba wystarczy nam co najwyżej na bardzo niewielkie prace.

Jak ratować premiery

Optymizmem nie wieje też od szefów Teatru Muzycznego i Filharmonii Lubelskiej. Obie instytucje na czas przebudowy wspólnego gmachu przy ul. Skłodowskiej musiały przenieść się, co pewnie też przełoży się ma spadek widzów.

Dyrektor operetki Krzysztof Kutarski tłumaczy, że nie ma wyjścia i musi dostosować się do planowanego budżetu. Nie jest to proste, bo teatr muzyczny nie oszacował jeszcze wszystkich kosztów swojej nowej siedziby w Parku Naukowo-Technologicznego na Felinie. - Na pewno bez wsparcia zewnętrznego, czyli pieniędzy z ministerstwa kultury, ratusza oraz od prywatnych sponsorów nie uda nam się zrobić w przyszłym roku ani jednej premiery. Zależy mi też, aby nikogo nie zwalniać, bo to rozbiłoby integralność zespołu, którym kieruję - mówi Kutarski. Operetka zatrudnia na etatach 173 osoby. W 2013 roku ma mieć budżet przykrojony o 300-400 tysięcy, mimo że już w tym roku ratowała repertuar (miała trzy premiery, w tym "Nabucco") funduszami z zewnątrz.

Gdy będzie "podbramkowo"

Filharmonia dostanie pół miliona mniej niż w 2012 roku. - A już i tak jesteśmy najsłabiej finansowaną filharmonią spośród wszystkich miast wojewódzkich. Filharmonia w znacznie mniejszym od Lublina Olsztynie ma roczny budżet półtora miliona złotych większy od nas. Nie wiem, jak się zabrać do oszczędności. Może zapytam władze województwa co skreślić? Nasza sytuacja jest tym gorsza, że nie możemy robić koncertów impresaryjnych, bo sami wynajmujemy teraz sale od Uniwersytetu Przyrodniczego i nie możemy ich podnajmować - wyjaśnia Jan Sęk, dyrektor naczelny filharmonii.

Mirosław Korbut, dyrektor departamentu kultury, edukacji i sportu u marszałka podkreśla: - Jeśli sytuacja będzie podbramkowa, w ciągu roku nie wykluczamy zmian w budżecie. Teraz nie sposób powiedzieć jaka to będzie skala pomocy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji