Artykuły

Heroiny w męskim sosie

W czasie antraktów widzowie nucili pod nosem songi ze sztuki Brechta. I taki był siłą rzeczy najważniejszy wkład "Opery za trzy grosze" w życie kulturalne Kalisza. Sama zaś sztuka, jaka była? Wystawiono ją po bożemu, nie odstępując od tradycji klasycznych interpretacji, a reżyser, Jan Buchwald przekazał nam za pośrednictwem aktorów uniwersalne przesłania, wpisane w pomnikową sztukę Brechta.

Jeśli scena aspiruje do wystawienia "Opery za trzy grosze", pytanie zasadnicze ogranicza się do tego, czy zespół aktorski udźwignie trud wykonania partii wokalnych, bo przecież w "Operze" nawet postacie drugiego planu śpiewają. Zespół Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu posiada, jak się okazało, wystarczającą liczbę aktorów, którzy potrafią, a nawet chyba lubią śpiewać na scenie. Dzięki choreografii Tadeusza Wiśniewskiego kilkunastoosobowe bractwo uwijało się po scenie i podestach nie tylko sprawnie, ale i z gracją. Wojciech Wysocki, gościnnie występujący w roli Macheatha, czyli Maekie Majchra grał swego bohatera lekko, w stylu Arsena Lupina, dżentelmena podrywacza, choć czasami wysuwał niczym sztylet ze swojej laseczki, nie najprzyjemniejsze ego prawdziwego, cynicznego króla londyńskiego podziemia. Dzielnie partnerowali mu kaliscy aktorzy, wcielający się w role jego łotrowskich asystentów. Jednak w rolach pierwszoplanowych zajaśniały w sobotni wieczór w kaliskim teatrze heroiny.

Jeśli nawet intencją Brechta nie było wysuwanie na plan pierwszy kobiet, to i tak dzięki nim, i przez nie "Opera" jest sztuką tak wartościową, a zarazem wyjątkową. Z prawdziwą przyjemnością obserwowało się, nie pozbawione pewnego podtekstu rywalizacji, partnerstwo czołowych gwiazd młodego pokolenia kaliskiej sceny - Agnieszki Dzięcielskiej (Polly Peachum) i Izabelli Szeli (Lucy Brown). Na ich tle Mackhealth, jaśniejący w towarzystwie mężczyzn na kształt komety bladł do poziomu wypalonego meteorytu. Trudno mu też było świecić w towarzystwie Moniki Szalaty (Jenny), która tylko z racji konwencji sztuki trzymała się w pół kroku za swymi koleżankami. Krystyna Horodyńska (Celia Peachum) górowała nie tylko wzrostem nad swoim scenicznym małżonkiem. Jednym słowem - kaliska inscenizacja "Opery za trzy grosze" okazała się popisem heroin, zaprawionych w męskim sosie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji