Artykuły

Dress na scenie

"Faza delta" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Piotr Guszkowski w Metrze.

Trzech dresiarzy, atrakcyjna kelnerka i narkotyki, które ubarwiają nudną rzeczywistość małej mieściny. Jak zakończył się wieczór, który zapowiadał się na świetną zabawę? Odpowiedź przynosi nowy spektakl Teatru Powszechnego "Faza delta".

Misiek, Liszaj i Mastodont w każdą sobotę spotykają się w lokalnym pubie. Piją, rozmawiają o piłce, żartują, "zarzucają kwas w celu eksportowania się w inny wymiar przeżyć" -jak sami mówią. Lecz ta impreza jest inna niż wszystkie - kończy się tragicznie. Dochodzi do zbrodni. Nazajutrz nie mogą zrozumieć, co tak naprawdę się stało feralnej nocy. - Dla nich to po prostu była faza delta, inny stan świadomości - mówi autor tekstu Radosław Paczocha. - Każdy próbuje dociec tego, co się stało, próbuje trochę przekłamać rzeczywistość. Widzowie niejako rekonstruują te wydarzenia z nimi.

Bohaterowie "Fazy delta" używają wulgarnego języka ulicy. - Wybrałem środowisko dresiarskie, za tym poszedł także język - tłumaczy Paczocha, autor m.in. sztuki i scenariusza filmowego "Być jak Kazimierz Deyna". Młody dramaturg w naturalistyczny sposób, choć nie bez humoru i ironii, próbuje udowodnić, jak łatwo rzeczywistość może wymknąć się spod kontroli i że niewiele dzieli nas od zła. Wnika w świat ludzi pozbawionych wszelkich zasad, niezdolnych do refleksji czy moralnej oceny swoich czynów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji