Artykuły

Goło wesoło

Tuż przed rozpoczęciem sezonu ukazał się nowy numer "Notatnika Teatralnego" poświęcony w całości Krzysztofowi Warlikowskiemu. Nie wypada mi zachwalać tego wydawnictwa, bo sam wtrąciłem do niego swoje trzy grosze. Chciałbym jednak polecić państwa uwadze jeden tekst, niezwiązany bezpośrednio z postacią reżysera, ale raczej z jego publicznością. Autorka Agata Adamiecka-Sitek opisuje jedno z przedstawień "Hamleta" z zeszłego sezonu, podczas którego na widowni teatru Rozmaitości doszło do ekscesów. Żywiołowe reakcje w tym teatrze nie są niczym nowym, słyszeliśmy wcześniej o młodych ludziach piszczących i tupiących na "Magnetyzmie serca", jakby to był koncert rockowy, z kolei na jednym z przedstawień "Bachantek" jakaś kobieta z widowni weszła do znajdującego się na scenie basenu i przez dłuższy czas moczyła się w wodzie. Ale to, czego była świadkiem Adamiecka-Sitek, nawet jak na ten niezwykły teatr jest wydarzeniem. Wszystko zaczęło się od rozmowy Hamleta z Gertrudą, w której grający duńskiego księcia Jacek Poniedziałek występuje nago. Jak zwykle Poniedziałek wynurzył się z ciemności jak go pan Bóg stworzył i ukląkł przed Stanisławą Celińską, gdy nagle ciszę przerwał kobiecy głos z widowni: - Tego już za wiele. Proszę się ubrać i grać w ubraniu. Normalnie! Jak relacjonuje Adamiecka-Sitek, aktorzy zamarli i dopiero po długiej pauzie wrócili do gry. Kobieta nie dawała jednak za wygraną i nadal domagała się od aktora, aby się ubrał: - Czy pan mnie słyszał? Jak długo mamy jeszcze na to patrzeć? Pan nas obraża! Wtedy na sali podniosła się wrzawa, ktoś krzyknął: "Mów za siebie", ktoś inny zapytał: "Co, w teatrze pani nie była?", jakaś dziewczyna próbowała wytłumaczyć, że wszystko w spektaklu ma znaczenie. Przez hałas przebijał głos kobiety, która upierała się, że zapłaciła za bilet i ma prawo oglądać ubranych aktorów.

- Nie chodzę do teatru, żeby gołe tyłki oglądać - krzyczała.

- Nie masz ochoty, to wyjdź - zaproponował ktoś z pierwszego rzędu.

- Dlaczego ja mam wychodzić, niech on coś na siebie włoży - odparła przeciwniczka golizny, na co sala wybuchnęła śmiechem i zagłuszyła ją oklaskami. Kobieta w końcu wyszła z teatru, trzasnąwszy drzwiami.

To, co stało się w Rozmaitościach, odbieram jako pozytywne zjawisko. Ktoś w końcu musiał położyć tamę fali golizny, która zalewa nasze sceny, galerie i ulice. Ale goły Hamlet to przecież nie wszystko. Czekam teraz na interwencję w sprawie gołej baby, której pomnik stoi na samym środku Rynku Starego Miasta. Czy ktoś w końcu założy tej bezwstydnicy biustonosz?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji