Decyzja należy do Ciebie
Nowy spektakl Grzegorza Jarzyny rozgrywa się w trzech miejscach równocześnie. Widz trafi tylko do jednego z nich.
"Bash" Neila LaBute' a to kolejna premiera w ramach projektu "Teren Warszawa". Tym razem Teatr Rozmaitości (obecnie TR Warszawa) znalazł nietypową przestrzeń, naprzeciwko teatru przy Marszałkowskiej, w dawnej redakcji "Życia Warszawy".
Na parterze (sala b) w wielkiej hali po dawnej drukarni, nad przepaścią, przy której wystarczy stanąć, a już kręci się w głowie, ustawiono turkusową kanapę. To na niej, w świetle reflektorów, zasiądą kolejni uczestnicy programu telewizyjnego, który ma doprowadzić ludzi do publicznej spowiedzi.
W tym samym czasie na trzecim piętrze (w sali a) odbędzie się spotkanie grupy terapeutycznej . Natomiast tylko jeden widz podczas spektaklu trafi do (sali sh). Stanie twarzą w twarz z kolejnymi aktorami - wysłucha ich historii niczym więzienny psycholog.
Do wszystkich trzech miejsc trafią kolejno ci sami bohaterowie: biznesmen, para młodych i kobieta. Wszyscy opowiedzą swoje wstrząsające historie.
Widz, kupując bilet (25 zł - normalny, 15 zł - ulgowy), ma szansę wybrać salę, a tym samym konwencję spektaklu. Najwięcej miejsc jest w sali b, najtrudniej będzie dostać się do sali sh.
Potrzeba publicznej spowiedzi
DOROTA WYŻYŃSKA: "Bash" to zbiór jednoaktówek, monologów. Bohaterowie rozliczają się z mroczną przeszłością.
GRZEGORZ JARZYNA: Te ich monologi są jak spowiedź. Jest w tym coś mistycznego, nawet sakralnego. Bohaterowie powołują widzów na świadków. Mają potrzebę wyspowiadania się i oczyszczenia. Między aktorem a widzem tworzy się intymna przestrzeń.
Sięgałem po różne gatunki sceniczne, ale monologów nie robiłem. Teraz mam potrzebę zmierzenia się z tą formą. Tym bardziej że coraz częściej łapię się na tym, że nie tęsknię za wielkimi produkcjami teatralnymi, ale za bliskim kontaktem z widzem.
Jak go osiągnąć?
- Tekst pobudza do szukania nietypowych rozwiązań przestrzeni. Wy obraziłem sobie opuszczony kościół. Potrzebowałem miejsca, w którym można się wyspowiadać. Znalazłem je naprzeciwko naszego teatru - to dawna drukarnia. Budynek czeka na remont, a może właśnie na nasz spektakl.
"Bash" będzie się rozgrywać w trzech salach równocześnie.
- Widz słucha jednego monologu, ale wie, że obok rozgrywa się drugi spektakl. Jest w tym coś podniecającego, gdy w przestrzeni, w której nas nie ma, ale którą czujemy, też coś się dzieje. I znów mam skojarzenia z rytuałem kościelnym. Jako dziecko, a potem jako ministrant uwielbiałem uroczystości wielkopostne, które rozgrywały się równolegle przed kościołem i w kościele.
Co łączy bohaterów tej sztuki?
- Wszyscy są odpowiedzialni za śmierć. Próbują się z tego rozliczyć, a jednocześnie zatuszować swoje winy. Chciałbym, żeby to byli normalni ludzie, których widzimy na co dzień. Noszą w sobie problem, grzech. Wymyślają siebie, aby móc funkcjonować w społeczeństwie. Człowiek stwarza siebie w kontaktach z ludźmi. Nie żyję ze sobą, ale ze swoim wyobrażeniem siebie. To jest charakterystyczne dla współczesnych czasów, w których wciąż jesteśmy oglądani, kontrolowani, poddawani ocenie.
0 autorze sztuki
Neil LaBute to amerykański scenarzysta, reżyser i dramaturg. Rozgłos przyniosły mu filmy "Zmowa mężczyzn" i "Kochankowie z sąsiedztwa". W Polsce do tej pory największym wzięciem cieszyła się jego sztuka "Kształt rzeczy" grana na kilku scenach, m.in. w warszawskim Powszechnym. "Bash" to jego debiut dramaturgiczny.