Jandy gra o wszystko
NAJPIERW JEST BUNT.
Pomysł, aby aktorka, nawet tak świetna, wcielała się w dziesięcioletnią dziewczynkę, wydaje się niestosowny. Co więcej, drażni, że aktorka naśladuje (przedrzeźnia?) chorą na raka autystyczną bohaterkę. Po co te nadruchy rąk, po co ząjąknienia, po co niespójne zachowania, biegnące swoim torem, niemal niezależnie od tekstu? Czy nie lepiej było opowiedzieć to wszystko "na biało", bez żadnej charakteryzacji i udawania?
Potem jest stan równowagi. Może rzeczywiście tędy droga. Teatr to nie radio. Ani film. Domaga się kreacji. Może właśnie ten "fałsz" jest prawdą? Może tylko tak można zbliżyć się do świata tak odrębnego, jak świat bohaterki sztuki Lee Hall "Mała Steinberg"?
A potem widz się poddaje. Ten tekst i ten sposób grania, właśnie taki, obarczony szalonym ryzykiem, z niebezpieczeństwem osunięcia się w strefę dwuznacznego udawania, okazuje się najlepszą metodą zbliżenia do prawdy. Cisza na widowni przytłacza, coraz trudniej oddychać, coś ściska za gardło, chce się uciekać i chce się nadal słuchać tej wstrząsającej opowieści o świecie pełnym obezwładniającej samotności, szczerości aż do bólu, ale i radości życia.
Krystyna Janda stworzyła wielki i ważny spektakl, który jest czymś więcej niż tylko zwykłym przedstawieniem. Jest rodzajem manifestu artystki, która chce zrozumieć i traktuje sztukę jako metodę zbliżenia się do zrozumienia innego człowieka. To spektakl o potrzebie tolerancji, o potrzebie wychodzenia naprzeciw wszystkim z pozoru "obcym", którzy inaczej, po swojemu, odczuwają świat.
Mówi o tym wszystkim sama Janda w teatralnym programie, w którym w 21 punktach opisała swój pogląd na tę sztukę. W punkcie pierwszym powiada: "Od dawna szukałam tekstu, który by mnie obchodził bardziej jako człowieka niż jako aktorkę". Widzów ten tekst obchodzi także bardziej niż teatr - bo jest wypowiedzią, bardzo osobistym przesłaniem. Nie to chciałem powiedzieć: widzów ten tekst obchodzi właśnie tak, jak teatr powinien obchodzić, kiedy nie jest sztuką zapatrzoną samą w siebie.
Można nie wiedzieć, że Krystyna Janda od lat wspiera tych wszystkich, którzy pomagają dzieciom autystycznym i ich rodzinom. Ale nie można nie zauważyć, że tym spektaklem aktorka otwiera przed nami pełen dramatu i pełen miłości świat autyzmu. I uczy pokory.