Artykuły

Piosenki podszyte historią

- Istotą nie jest samo odtwarzanie melodii czy słów, ale wspólnota przeżywania własnej historii, temperatura emocji, serdeczność - mówi KAZIMIERZE MADEJ z Lochu Camelot przed 16. "Lekcją śpiewania".

W piątek o godz. 19 poprowadzisz z Waldemarem Domańskim na krakowskim Rynku 16. już "lekcję śpiewania"; powiedz, czy i prowadzony przez Ciebie zespół kabaretu Loch Camelot, który od początku śpiewa podczas tych spotkań, dużo się nauczył?

- Tak naprawdę to nauka, jaka ma wynikać z tych lekcji, ma wiele aspektów. Istotą nie jest samo odtwarzanie melodii czy słów, ale wspólnota przeżywania własnej historii, temperatura emocji, serdeczność, entuzjazm; to on tworzy łączący się łańcuch serc. Na lekcjach ludzie stają się lepsi. I to jest sedno tych muzycznych spotkań. Rozmaite podziękowania, komentarze, korespondencje z gratulacjami, jakie do nas docierają, pokazują to dobitnie. Podobnie jak fakt, że przychodzi nieraz wiele tysięcy osób. Bywa, w czasie tych lekcji przypominamy jedynie piosenki o miłości, a przy okazji rozmaitych świąt i rocznic patriotycznych śpiewamy pieśni powstańcze lub wojskowe, które zagrzewały do walki albo takie, które ułatwiały życie na froncie...

A ja naprawdę pytam, czy członkowie założonego przez Ciebie kabaretu sami uczą się tych patriotycznych pieśni, wszak kolejnym pokoleniom są one coraz mniej znane.

- Oczywiście, że część zespołu odkrywa dopiero te pieśni i piosenki albo zna je jedynie fragmentarycznie, zwłaszcza że niektóre mają nieskończoną ilość wersji - aż nieraz trudno ustalić ów tekst "kanoniczny". Zatem jedni korzystają ze śpiewników, inni nie muszą, zwłaszcza przy takich utworach, jak np. "Marsz Polonia" czy "Pierwsza Brygada", ale też nie traktuję tego rygorystycznie. Naszą rolą jest niejako inicjowanie śpiewu, podanie tempa, tonacji, pociągnięcie za nami innych.

Taki patriotyczny repertuar śpiewa się inaczej?

- Oczywiście, że taki koncert - z okazji święta 3 Maja, 11 Listopada czy, jak jutro, rocznicy wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej - ma inny nastrój; i nawet żartobliwa piosenka o wszy w okopach podszyta jest historią. Tego się nie da zapomnieć, podobnie jak tego, że wiele z tych utworów opiewa konkretne postaci z naszych dziejów, albo jeśli anonimowych bohaterów, to walczących o Polskę. Nawet żurawiejki czy "Stoi ułan na widecie", mimo że są to piosenki śmieszne, mówią o rzeczywistości, która wymagała żelaznej wytrwałości. A często dawali jej dowód młodzi, którzy nierzadko nawet oszukiwali, podając datę urodzenia, byle tylko walczyć za ojczyznę. Wiem coś o tym, bo mój wujek Karol Ostrowski zgłosił się we Lwowie do legionów, mając 15 lat. I tym bardziej niedawny artykuł w tygodniku "Wprost" Dariusza Baliszewskiego, nazwanego tam historykiem, z ironicznym tytułem "Orlęta i sokolęta", podważający bohaterską ofiarność tej młodzieży (nawet dzieci), przyjąłem jako porażający i obrzydliwy. Wszechobecny i trendy ostatnio relatywizm, jest wirem, który wynosi to, co zwykle spoczywa na dnie. Znaczący jest tytuł wstępu do tego numeru (24) tygodnika: "MIERNOTA IDZIE!" i dalej: "Tylko miernota może sobie na wszystko pozwalać. I sobie pozwala".

To już nie mów wprost, co myślisz o tym autorze. Wróćmy do lekcji. Przychodzą na nie osoby starsze, ale i rodzice z dziećmi...

- I to mnie cieszy ogromnie, bo choć ze swoją pięćdziesiątką nie zaliczam się jeszcze do starszych, mam do tych piosenek stosunek szczególny - może dlatego, że jestem repatriantem. Ale nierzadko też, np. w czasie plenerów malarskich, gdy nucę te piosenki, słyszę: "A czemu się ich nie śpiewa, są takie piękne...". Zatem przechowujmy je w zbiorowej pamięci, również dla piękna ich melodii, prostoty, ale i poezji. I w tej intencji - z Waldkiem Domańskim ze Stowarzyszenia Przyjaciół Polskiej Piosenki - organizujemy te "koncerty na artystów i widownię". I faktycznie, widzę na Rynku rodziców młodszych ode mnie, którzy śpiewają z dziećmi, a potem nawet 3-4-letnie przychodzą do nas na scenę i wykonują np. "O mój rozmarynie...".

I oby to sprawiło, że ten repertuar za następne 30 lat nie zginie...

- Może nie jest tak źle; część z tych piosenek jest stale obecna w śpiewnikach rajdowych, obozowych, ogniskowych, choć pewnie kolejne pokolenia sięgają po nie coraz mniej. Zarazem sądząc po tych naszych lekcjach zapotrzebowanie na ten patriotyczny repertuar wciąż jest duże. Na początku towarzyszyło nam dużo gapiów, teraz stoi przed nami głównie śpiewający tłum. Ludzi, którzy wiedzą, po co przyszli. I zawsze rozchwytywane są przygotowane śpiewniki.

- Będą i podczas piątkowej 16. lekcji pod tytułem "Nie masz to jak Pierwsza, nie", której gościem będzie Ryszard Kaczorowski, ostatni, były prezydent Polski na uchodźstwie...

...jak i ułani z 8. Pułku Ułanów, którzy wyjdą na scenę i wykonają "Kalinę", piosenkę, która śpiewają najczęściej.

- Po piątkowej "Lekcji śpiewania", odbytej w przeddzień 91. rocznicy wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej, podążysz z Lochem Camelot, jak niegdyś ułani, do Kielc...

- Faktycznie, wystąpimy tam na zakończenie marszu, w następny piątek. Również tam zostanie wydany taki sam śpiewnik, a w przyszłości - kto wie, może i zafundują sobie podobne lekcje śpiewania. Skoro my wymarzyliśmy sobie rozśpiewany Kraków, to czemu nie miałaby być i rozśpiewana Polska...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji