Artykuły

Dolny Śląsk. Dyrektorzy teatrów bez konkursu zachowają swoje stanowiska

Dyrektorzy teatrów we Wrocławiu, Legnicy i Wałbrzychu pozostaną na stanowiskach jeszcze kilka lat. Bez konkursu. Taką decyzję podjął zarządu województwa dolnośląskiego.

Na swoich stanowiskach pozostaną Danuta Marosz (będzie pełnić funkcję dyrektora Teatru Dramatycznego im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu do końca sezonu artystycznego 2015/2016), Ewa Michnik (będzie szefować Operze Wrocławskiej także do końca sezonu 2015/2016), podobnie jak Zuzanna Dziedzic, dyrektor Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze.

Natomiast Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy poszefuje tej instytucji do końca sezonu 2016/2017.

Na razie jest to tzw. uchwała intencyjna. Procedura wygląda tak, że teraz trzeba odwołać dyrektorów z dotychczas zajmowanych stanowisk, po uzyskaniu opinii od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, związków zawodowych i stowarzyszeń zawodowych i twórczych.

Potem, za zgodą wyżej wymienionych podmiotów, trzeba będzie powołać dyrektorów na stanowiska na czas określony.

W przypadku szefa Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy niezbędne jest też uzyskanie zgody władz Legnicy. Wydaje się więc, że decyzja zarządu województwa dolnośląskiego jest tożsama z ostatecznym wycofaniem się wicemarszałka Radosława Mołonia z pomysłu zastąpienia dyrektorów instytucji kultury, podległych Urzędowi Marszałkowskiemu, menadżerami.

O sprawie głośno było osiem miesięcy temu, kiedy Mołoń ogłosił, że chce wprowadzić podział na dyrektorów artystycznych i finansowych w Operze Wrocławskiej, legnickim teatrze i wrocławskim Teatrze Polskim. A jeśli kierujący teraz teatrami dyrektorzy zechcą ubiegać się ponownie o to stanowisko, będą musieli wziąć udział w konkursach.

Wicemarszałkowi chodziło o to, żeby nowi dyrektorzy finansowi skupili się na zarządzaniu pieniędzmi placówek, których współwłaścicielem jest samorząd województwa.

Po protestach środowiska teatralnego, Mołoń powiedział nam wtedy, że "zawiesza wszelkie działania związane z tym pomysłem". Wśród wymienionych dyrektorów, którzy pozostaną na stanowiskach, nie ma Krzysztofa Mieszkowskiego. Czy to oznacza, że wicemarszałek chce mu podziękować za współpracę?

- Mam dwa miesiące na podjęcie decyzji. Po kontroli finansowej w Teatrze Polskim przyjrzą się sprawie radni województwa i minister kultury Bogdan Zdrojewski. Chciałem podkreślić, że jestem pełen dobrej woli i nigdy nie planowałem zwolnień w instytucjach kultury, chodziło mi jedynie o wprowadzenie dyrektora finansowego. Zrozumiał moje intencje Jacek Głomb, który zmienił szefa finansowego w swoim teatrze. Z propozycją zatrudnienia takiej osoby wyszedł też Krzysztof Mieszkowski, jesteśmy w trakcie rozmów na ten temat - mówi wicemarszałek Mołoń. I dodaje, że nie chciałby dopuścić w żadnym z teatrów do sytuacji, do której doszło we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Była dyrektorka teatru, Krystyna Meissner, zostawiła w nim ponadmilionowy dług.

Krzysztof Mieszkowski tak oto skomentował tę sprawę: - Uważam, że stosunki Teatru Polskiego z Urzędem Marszałkowskim są najlepsze w historii mojej dyrekcji. Jestem spokojny, trwają prace nad najbliższymi premierami. Za chwilę otwieramy Scenę im. Grzegorzewskiego, którą wyremontowaliśmy dzięki wspólnym staraniom. Ostro pracujemy, bieżący sezon jest dopięty, a kolejne są bardzo zaawansowane. W planach mamy kilka koprodukcji zagranicznych, w tym kolejną na prośbę teatru drezdeńskiego. W teatrze będą pracowali najwybitniejsi polscy reżyserzy m.in. Lupa, Klata, Kleczewska, Zadara. Nasi widzowie zobaczą tak wielki repertuar, jak "Dziady", "Faust" czy "Wesele". Sale są pełne, praca wre, jestem bardzo zadowolony z poziomu artystycznego, jaki udało się nam wypracować przez ostatnie lata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji