Opole. Budżetowe zaciskanie pasa
Zadłużenie Opolszczyzny rośnie, maleją szanse na pozyskiwanie unijnych pieniędzy. Czy wszystko doprowadzi do likwidacji województwa? Na razie zapowiadają się wielkie oszczędności. Odczują to instytucje kultury, szpitale i opolskie drogi
Trudny ma być przyszły rok, ale 2014 według urzędników nie będzie łatwiejszy. - Podległe nam jednostki muszą się liczyć z tym, że budżety na 2013 rok będą jeszcze mniejsze niż tegoroczne. Ograniczymy wydatki bieżące i inwestycje. Dotyczy to także samego urzędu - mówi marszałek Józef Sebesta. - Niestety, wpływy z podatku CIT są mniejsze o prawie 25 proc. w stosunku do lat 2008-09. A to oznacza, że mamy mniej o blisko 30 mln zł. Wszystkie wpływy z podatków wynoszą około 80 mln - dodaje marszałek.
Dotychczas samorząd województwa swój deficyt, czyli różnicę między dochodami a wydatkami, pokrywał kredytami i obligacjami. Dzięki temu mógł sięgać po unijne fundusze, bo do tego potrzebny był wkład własny - minimum 15 proc. Niestety, kolejne lata deficytu powodowały, że dług województwa rósł. Możliwości zaciągania kolejnych kredytów właściwie się skończyły.
Jeśli Opolszczyzna nie będzie się rozwijać, czyli nie będzie nowych firm i miejsc pracy, a z tym większych wpływów do budżetu z podatków, to regionowi grozi stagnacja i w dalszej konsekwencji likwidacja województwa.
Już teraz Regionalna Izba Obrachunkowa zwraca uwagę na niepokojącą strukturę dochodów województwa opolskiego. Tylko 28 proc. w 2011 roku to były dochody własne, reszta to subwencje i dotacje z budżetu centralnego (patrz ramka). RIO zauważa, że to o ponad 15 proc. mniej od średniej krajowej dla innych województw.
Co gorsza, województwo może mieć olbrzymie kłopoty, by sięgać po kolejne unijne dofinansowanie, które Polska otrzyma w latach 2014-2020. Zwyczajnie może zabraknąć tych 15 proc. na wkład własny.
Jednak już w najbliższym czasie będziemy mieli kłopoty z utrzymaniem na obecnym poziomie teatrów, muzeów, filharmonii, wszystkich instytucji będących na garnuszku samorządu województwa. Szykują się cięcia w modernizacji dróg czy szpitali, a nawet w utrzymaniu ich funkcjonowania na obecnym poziomie. Nie wiadomo na razie, o ile dokładnie skurczą się budżety instytucji podległych samorządowi wojewódzkiemu.