Artykuły

Teatr prawdziwie współczesny

"Ciała obce" w reż. Kuby Kowalskiego z Teatru Wybrzeże w Gdańsku na XI Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

"Ciała obce" to przedstawienie o bardzo harmonijnej konstrukcji. Forma i treść idealnie się z sobą komponują.

Rzecz traktuje o dążeniu człowieka do wolności w dwóch sferach - politycznej i prywatnej. I o klęsce w obu wymiarach. Wielki działacz solidarnościowy Adam jest transseksualistą. Kiedy walczy o wyzwolenie spod komunistycznych rządów Polski, równolegle zmaga się z sobą, ze swoim wnętrzem. Pragnie dać upust swej prawdziwej naturze; stać się także fizycznie kobietą. Bo psychicznie jest nią od zawsze. Komuna zostaje obalona, Adam przechodzi operację zmiany płci. I co? I klęska na obu polach!

W kraju do władzy dochodzą nie ci, którzy najwięcej dla niego zrobili, ale ci, którzy dali się pozamykać w więzieniach i wykreowali na męczenników. Od Adama przeistoczonego w Ewę odsuwają się dawni przyjaciele, znajomi i co najbardziej bolesne, rodzina. Kobieta choruje i umiera w samotności. Pod koniec nieco wspierana tylko przez syna, (którego przez ojca? matkę?) porzuciła żona, dokonując też aborcji ich wspólnego dziecka w obawie przed dziedzicznością dewiacji teścia.

Marek Tynda w roli Adama/Ewy gra niezwykle wiarygodnie. W pierwszej części przedstawienia znakomicie oddaje sprzeczności targające postacią. Jako Adam jest silnym, twardym facetem, który nie daje się złamać esbekom, choć przychodzi mu za to zapłacić wysoką cenę - zdemaskowania i utraty rodziny; niemniej od czasu do czasu, prawie niedostrzegalnie dla otoczenia, pozwala jednak dojść do głosu swemu prawdziwemu "ja".

Jako Ewa przez cały czas samotnie walczy z próbującą zdominować bohaterkę goryczą, z bólem powodowanym chorobą nowotworową - efektem ubocznym leków hormonalnych. W scenach z synem aktor perfekcyjnie oddaje emocje towarzyszące zmaganiom się nadziei i zawodu, radości i smutku, szczerości i zażenowania.

Kreacja Tyndy znakomicie wspierana jest wspaniałą grą zespołową pozostałych aktorów, ruchem scenicznym, muzyką, wreszcie - rewelacyjną scenografią, która silnie uczestniczy w przedstawieniu. Oprawa plastyczna Katarzyny Stochalskiej to nie tylko bardzo znaczące, a zarazem oryginalne symbole wolnościowych treści spektaklu oraz fizjologicznej determinacji osoby bohatera. Wijący się na ukos przez scenę model DNA może być równocześnie falującą flagą narodową. To synteza przesłania sztuki; dekoracja, przez cały czas w bardzo oryginalny sposób ogrywana przez aktorów, co raz to zmienia swą funkcję.

Genialnym wręcz pomysłem jest nadanie tej narodowej i prywatnej tragedii, komediowo-kabaretowej konwencji. Łzy publiczności przerywane są salwami śmiechu. "Ciała obce" to ostra satyra na naszą współczesną, karykaturalną demokrację, ośmieszająca wszystkie właściwie dziedziny życia - służbę zdrowia, szkolnictwo, nieporadną, zakłamaną religijność, hipokryzję wiernych i duchownych. Tragedia marginalnej jednostki pokazana została tu na tle tragedii narodu, społeczeństwa; dzięki temu spektakl trafia do każdego widza. Każdy znajduje w nim coś dla siebie, coś o sobie.

Wysublimowana artystycznie forma dorównuje poziomem głębokim treściom. Wielki ukłon należy się Kubie Kowalskiemu za reżyserię tego przedstawienia.

"Ciała obce" są jak dotąd moim faworytem do GRAND PRIX festiwalu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji