Odkrywanie smaku życia
MAŁGORZATA MATUSZEWSKA: Reżyseruje Pan kameralną sztukę w młodej obsadzie. Czy to przedstawienie będzie adresowane do młodej publiczności?
ANDRZEJ MAJCZAK: To dwuosobowa sztuka, wystąpią w niej Katarzyna Strączek i gościnnie tegoroczny absolwent krakowskiej szkoły Marcin Tyrol, a ich młodość i energia powinny być atutem sztuki. Na pewno to przedstawienie jest przede wszystkim dla młodych, ale wolałbym nie mówić, że tylko dla nich. Tekst Szwajcara Igora Bauersimy jest o dwojgu młodych ludziach, którzy poznają się przez internet i postanawiają popełnić samobójstwo, lecz uproszczeniem byłoby powiedzieć, że to sztuka "profilaktyczna" mająca za zadanie przestrzegać przed taką decyzją.
MM: Co Pan ciekawego w niej znalazł?
AM: Dla mnie ciekawe jest to, że ten tekst pokazuje proces odkrywania smaku życia. W pierwszym odruchu ci młodzi ludzie ze sztuki mają dość rodziny, dość miałkości relacji z rówieśnikami, przeżywają pierwszy odruch buntu. Ciekawe jest, co będzie dalej, jaką mają potrzebę przeżycia czegoś wyjątkowego w życiu. Podczas jednej nocy spędzonej na fiordzie ta dwójka przeżywa bardzo wiele, ciekawe jest co i jak się między nimi zdarza. Jest tu potrzeba miłości,
przyjaźni, ale i zrozumienia samych siebie.
MM: To Pana pierwsze zetknięcie z Bauersimą?
AM: Tak, nie był jeszcze wystawiany w Polsce. Nie znam go też osobiście, odwiedzałem jego strony w internecie.
MM: Dużo czasu spędza Pan na internetowych czatach?
AM: Teraz częściej odwiedzam internet. Ostatnio trochę mnie wciągnęło czatowanie - ciekawe jest, jak z bełkotu można wyłowić prawdziwe wołanie o pomoc. Niedawno ktoś mi na czacie powiedział, że pod maskami, które nosi na co dzień, kryje się wołanie o pomoc. Dramat Bauersimy pokazuje coś z tego zjawiska.
MM: To Pana pierwsza praca reżyserska?
AM: Nie, debiutowałem spektaklem "Dwadzieścia minut z aniołem" Wampiłowa w łódzkim Teatrze im. Jaracza. Ważne jest dla mnie, że będąc jeszcze w szkole, mogę już pracować w teatrze.
Ten spektakl ma mieć dojrzalszą formę niż poprzedni. Bardzo trudna jest praca tylko z dwójką aktorów, bo cały czas muszą się angażować na 100 procent. Próbuje się więc bardzo intensywnie.
MM: Dialogi są bardzo długie...
AM: Tak. Ponieważ to polska prapremiera, a tłumaczenie napisała specjalnie dla Teatru Polskiego Monika Muskała, więc chcę tekst zaprezentować widzom w całości.
MM: Premiera będzie na Świebodzkim...
AM: Tak. To dla mnie ważne, bo czuję się związany z tym miejscem jako widz sprzed lat, śledziłem jego narodziny jako miejsca teatralnego. Tu oglądałem piękny spektakl "Kasia z Heilbronnu". To duża satysfakcja pracować na tej scenie.