Artykuły

"Klub hipochondryków" wciąż bawi

"Klub hipochondryków" w reż. Wojciecha Malajkata w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Michał Janusz w serwisie Teatr dla Was.

O sztuce "Klub hipochondryków", wystawianej od kilku sezonów w teatrze Syrena, śmiało można powiedzieć, że jest nie tylko błyskotliwa, lecz także wspaniale zrealizowana. Chociaż od premiery minęło już blisko dziesięć lat, komedia wyreżyserowana przez Wojciecha Malajkata nadal przyciąga rzesze widzów i serwuje im wspaniałą zabawę. Bez wątpienia najmocniejszymi stronami spektaklu są: sam temat napisanej przez Magdalenę Wołłejko (pod pseudonimem Meggie W. Wrightt) sztuki o mężczyznach zmagających się z zaburzeniami hipochondrycznymi oraz doskonałe kreacje aktorskie głównych postaci.

Czas akcji nie jest bliżej określony. Miejscem wydarzeń jest Londyn, schemat opowiedzianej historii sprawia jednak, że mogłaby dziać się w zasadzie wszędzie. Tematem przewodnim jest hipochondria, czyli choroba, której dominującą cechą jest stałe nieuzasadnione przekonanie o tym, że jest się chorym. Łączy głównych bohaterów - trzech z pozoru zupełnie różnych mężczyzn po czterdziestce, którzy mieszkają pod jednym dachem.

Różnią się między sobą i to bardzo: antykwariusz Leo (Zbigniew Zamachowski) to homoseksualista cierpiący z powodu opuszczenia przez partnera, jego brat Tom (Piotr Polk) obnosi się z przeszłością amanta i wciąż interesuje się młodymi kobietami, natomiast pesymistycznie nastawiony do świata Ken bardziej niż na własnej sprawie rozwodowej jest skupiony na swoich wyimaginowanych chorobach. Wspólnie spędzany czas upływa im głównie na prześciganiu się w wymyślaniu coraz to nowych dolegliwości. Trudno im ponadto pogodzić się z upływającym czasem. Aktorski tercet świetnie radzi sobie na scenie, ich żarty i zabawne sytuacje, w które wikłają się bohaterowie sprawiają, że widzowie doskonale się bawią. Ciekawą postać stwarza także sama autorka sztuki, Magdalena Wołłejko.

Spektakl został utrzymany w klimacie angielskiej farsy, dzięki znakomitej reżyserii odtwórcy jednej z głównych ról, Malajkata, oraz scenografii zbudowanej przez laureata Oscara - Allana Starskiego: meble, kanapa a nawet książki i drzwi angielskiego mieszkania, w którym rozgrywa się akcja, zostały przygotowane na tyle wiarygodnie i stylowo, że łatwo uwierzyć w to, że rzecz dzieje się w prawdziwym Londynie.

"Klub hipochondryków" to propozycja inna niż większość sztuk opartych na angielskim humorze. Tam komizm przejawia się głównie w dowcipie sytuacyjnym, tu ironiczne sytuacje są poparte rozbudowanymi, inteligentnymi dialogami. Te dwa czynniki idealnie się uzupełniają, a w połączeniu z profesjonalnym aktorstwem sprawiają, że historia słabości bohaterów dramatu spotka się z uznaniem także męskiej części widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji