Artykuły

"Makbet" naszych czasów

IX Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta w Gdańsku podsumowują Agata Kirol i Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Poziom artystyczny spektakli tegorocznego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta nie był imponujący. Pojawiło się jednak na imprezie kilka widowisk wybitnych, które z pewnością pozostaną na długo w pamięci widzów.

Tegoroczna Feta to przede wszystkim małe formy, niedługie widowiska z zaledwie kilkoma aktorami i bez kosztownych dekoracji; takie jak występy Dansk Rakkerpak z Danii czy Corpus z Kanady. Były to często spektakle improwizowane, w trakcie których artyści wciągali do wspólnej zabawy widzów. I dobrze, bo przecież po to jest świętowanie, a Feta, jak sama nazwa wskazuje, jest po to, żeby się bawić. Jednak w tych widowiskach niewiele jest prawdziwego teatru, ogląda się je z przyjemnością i uśmiechem, i natychmiast zapomina.

Nie do zapomnienia

Jednak kilka spektakli niewątpliwie pozostanie w pamięci widzów. Otwierająca festiwal "Carmen" [na zdjęciu] włoskiego teatru Oplas Teatro poczyniła na Targu Węglowym kilka niespodziewanych wybuchów fajerwerkowych, ale oprócz beztroskiej uciechy, pstrokacizny i tańca, artyści potrafili udowodnić, że mają nowy pomysł na inscenizację tej słynnej opery Bizeta. Według twórców przedstawienia Carmen może być również mężczyzną - tylko w kobiecym przebraniu. Najweselsze widowisko przygotował włoski clown Leo Bassi w swoim show błazna "jego wysokiej mości globalizmu". Bassi ponad godzinę manipulował widzami, pokazał prawdę o nas, ludziach uwodzonych przez współczesne media i polityków. Śmiałe show Bassiego wzbudziło wiele burzliwych emocji na "fetowej arenie" i stało się jedną z najbardziej znaczących prezentacji na festiwalu. Godny polecenia był także "Hiob" ukraińskiego teatru Voskresinnia - wysmakowane plastycznie przedstawienie na podstawie tekstów ze Starego Testamentu i poezji Karola Wojtyły.

"Makbet" naszych czasów

Jednak najlepszy spektakl imprezy przygotowało poznańskie Biuro Podróży. Pokazali oni tragedię o władzy i zbrodni "Kim jest ten człowiek we krwi?" na podstawie "Makbeta" Szekspira. Przedstawienie poruszało aktualne kwestie związane z terroryzmem i wojną, choć nie odwoływało się bezpośrednio do żadnych konkretnych wydarzeń. Trzy czarownice przepowiadające przyszłość głównego bohatera przywodziły na myśl islamskie terrorystki, a świta królewska odziana była w mundury przypominające stroje noszone przez niemieckie SS. Szczudła, wysokie platformy, ogień i hipnotyzujący terkot kołatek nie stanowiły atrakcji spektaklu, elementy te były środkiem do zbudowania scen istotnych interpretacyjnie i symbolicznych. W widowisku imponowała doskonała gra aktorska oraz - utrzymane przede wszystkim w czerni - dekoracje i stroje. Artyści z Poznania udowodnili, że dramat Szekspira o mechanizmach władzy i przemocy dziś ciągle jest niezwykle aktualny.

Najbardziej kontrowersyjną decyzją na tegorocznej Fecie było wprowadzenie biletów na spektakle na Targu Węglowym. Wydaje się jednak, że pomysł ten się sprawdził. 5 złotych nie było wygórowaną ceną, a specjalnie wybudowana trybuna umożliwiała komfortowe oglądanie widowisk pięciuset widzom. Tych ostatnich zresztą nie zabrakło - na każdym płatnym spektaklu był komplet publiczności.

Gdy zamykaliśmy to wydanie "Gazety" trwały jeszcze ostatnie spektakle tegorocznego festiwalu Feta: "Apokalipsa" Teatru A z Gliwic i "Pomiędzy niebem a ziemią" Kijowskiego Teatru Eksperymentalnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji