Hiphopowa Klara
Spektakl Pawła Miśkiewicza pokazuje, że polski teatr nie musi być zaściankowy. Ze może otrzeć się o największych, nawet o Marthalera. Szkoda tylko, że kunsztowana forma przerosła w tej sztuce treść.
"Przypadek Klary" Dei Loher, jednej z najciekawszych europejskich dramatopisarek młodego pokolenia, opowiada historię trzydziestoparoletniej kobiety, która zaczyna rewolucję w swoim życiu. W roli głównej wystąpiła Kinga Preis.
- Szanowny kliencie. Lekkim żelazkiem firmy "Dobry Wybór" wyprasujesz bieliznę ku jej i swojemu zadowoleniu - tymi słowami zwraca się do publiki Klara, prowokując w ten sposób swoje zwolnienie z nudnej pracy (pisanie instrukcji obsługi urządzeń gospodarstwa domowego).
Kobieta próbuje odważnie zmierzyć się z rzeczywistością. Szuka dla siebie innego zajęcia, buntuje się przeciwko uładzonemu życiu swojej siostry, pragnie miłości i zrozumienia. - Być bezrobotną to wielka szansa - twierdzi Klara. - Wreszcie mam czas, żeby się zastanowić: kim jestem i co w ogóle robić?
Ale wszelkie jej wysiłki prowadzą do klęski. Klara nie potrafi uciec od schematów, w jakie wepchnęło ją mieszczańskie życie.
Spektakl Pawła Miśkiewicza jest świetnie zrealizowany. Pomysłowa scenografia, efekty multimedialne i niezła gra aktorska cieszą oko widza. Obrazy wideo, które oglądamy na potężnym telebimie, są niejako odbiciem świata psychicznego bohaterów, zagubionych w realiach popkultury. Blisko stąd do ironii, którą niedawno pokazał nam we Wrocławiu Marthaler w sztuce "Specjaliści".
Doskonałym pomysłem Pawła Miśkiewicza było też zaangażowanie do spektaklu hip-hopowego zespołu Grammatik, który niczym grecki chór na żywo komentuje akcję sztuki.