Artykuły

"Ślub" w Teatrze Narodowym, czyli Gombrowicz oswojony

Otwarcie sceny przy Wierzbowej, w nowej kameralnej sali Teatru Narodowego odbyło się w atmosferze gali, stosownej do okoliczności. Na spektakl inauguracyjny Jerzy Grzegorzewski wybrał "Ślub" Witolda Gombrowicza. Sztukę, którą po raz pierwszy reżyserował w Teatrze Polskim we Wrocławiu w roku 1975. Sądzić więc można, że w spektaklu, pokazywanym dziś w nowoczesnej sali sceny narodowej, zawarł Grzegorzewski swoje dwudziestoparoletnie doświadczenie człowieka i artysty. Tematem sztuki jest nomen omen niemożność przekroczenia pewnych barier.

Coraz dotkliwsze rozbicie osobowości na duszę i ciało objawia się w sztuce rozziewem między formą, a istotą człowieczeństwa. Czym większe pragnienie integracji, tym większy dramat tak zwanej "niemożności". Jeszcze chwila, a znajdziemy się w ciemnym labiryncie słów, podczas gdy rzeczywistość jest dużo prostsza.

Jedna z nieżyjących już wybitnych polskich aktorek, Ryszarda Hanin powiedziała mi przed laty: "Jesteśmy prawdziwi tylko na scenie". W życiu nieustannie gramy jakąś rolę, której oczekują od nas inni, albo którą narzucamy bezwiednie sami sobie. Jeśli więc przed tą grą istotnie nie ma ucieczki, w pełni czytelne wydają się słowa Gombrowicza odnoszące się do bohatera "Ślubu": "Chmury brzemienne Śmiesznością, Fałszem i Nieautentycznością gromadzą się nie tylko nad głową Henryka".

Problem w tym, że twórczość Gombrowicza wciąż interpretowana jest jako hermetyczny wywód intelektualisty oderwanego od rzeczywistości, a wszelkie do niej aluzje stanowią kamień obrazy dla guru współczesnej literatury. A jednak ów sceptyk i pyszałek wyznał w niepublikowanym dotąd wstępie do przedmowy argentyńskiego wydania "Ślubu", zamieszczonym w programie sztuki: "Dusza tego utworu przebywa gdzie indziej i jeśli chcecie ją znaleźć, szukajcie jej nie w teoriach, a w swoim własnym codziennym doświadczeniu".

Skazani na sztuczność próbujemy z nią walczyć albo ją ignorować, pogrążając się w coraz głębszym absurdzie. Każda rozmowa z szefem, mężem, czy przyjaciółmi przyprawia nas o dreszcz przerażenia, że w tej ogromnej potrzebie szczerości stajemy się kimś innym, kto za nas mówi, za nas robi miny, za nas wykonuje dziwne, zgoła nie nasze gesty. Osadzeni w zgrzebnej rzeczywistości odczuwamy iście konradowskie rozterki : "Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie"... Trywializuje? Być może, ale to trywialna rzeczywistość rozdziela przyjaciół, nacje, państwa.

Co więc robić? Można nauczyć się z tym żyć, ale można też, jak Gombrowicz, uczynić z tego idée fixe własnej twórczości, dramat życia pisarza świadomego, że jego "krzyk może zabrzmieć źle lub dobrze, głupio lub mądrze, przyczynić się do wywyższenia swego twórcy, lub przeciwnie"... I to niezależnie od jego woli.

Bohater "Ślubu" - Henryk, wraca z wojny. Wypielęgnowana tęsknotą wizja domu rodziców i ukochanej, nie przystaje w niczym do rzeczywistości. Gdy próbuje ten zrujnowany świat marzeń odbudować, okazuje się to niemożliwe, gdyż on sam nie jest już tym, kim był - kiedyś - jeśli kiedykolwiek był rzeczywiście kimś innym, a nie tylko wyobrażeniem siebie samego. "Na gruzach - jak pisze Gombrowicz - dawnego świata, odsłania się świat nowy, pełny zasadzek, pozbawiony Boga. Henryk upojony wszechwładzą ogłasza się królem, Bogiem, dyktatorem i chce za pomocą tej nowej mechaniki sprawić, aby odżyła w nim czysta miłość. Sam sobie da ślub, narzuci go innym, zmusi, aby to ratyfikowali". Ten ślub na scenie powinien stać się górą Synaj, "pełną mistycznych objawień chmurą brzemienną tysiącem znaczeń. Rozpędzoną pracą wyobraźni i intuicji".

A więc poetyką snu, w którym wszystko jest możliwe. Punkt wyjścia dla reżyserskiej inwencji, im bliższej autorowi, tym lepiej.

Jerzy Grzegorzewski idąc za ideą sztuki, przydał bohaterowi Sobowtóra, w którym ogląda siebie z surowością własnego sędziego.

Grzegorzewski wyczarował świat zgodnie z kanonami swojej estetyki, korzystając z przyzwolenia autora, iż "Sztuka może i powinna burzyć rzeczywistość [...] budować z niej nowe światy niedorzeczne". To niedorzeczność czyni senne majaki tak fascynujące.

Obecny w Polsce Mario Vargas Llosa przypomniał

jeszcze jedną prostą regułę, która powinna przyświecać eksperymentatorom teatru i literatury. Gdy nagle okazu-je się, że najważniejsza nie jest historia, lecz sposób jej opowiadania; gdy zacierają się postacie i idea, a zaczyna dominować formalna strona dzieła, wtedy traci ono swój sens.

To, co urzeka w spektaklu Grzegorzewskiego to perfekcyjne aktorstwo. Jan Peszek w roli Henryka pokazał dramat człowieka, który usiłuje bezskutecznie przywrócić utracony ład. Partneruje mu zdystansowany do bohatera Mariusz Benoit, jako Władek (może kolejne wcielenie Henryka?). Znakomici, w niekonwencjonalnie obsadzonych rolach rodziców bohatera, Zbigniew Zamachowski i Magdalena Warzecha, intrygująca w swojej aktorskiej kreacji Joanna Żółkowska jako Mania, Wojciech Malajkat z misternie poprowadzoną rolą Pijaka, to atuty przedstawienia, do których należy dodać scenografię Barbary Hanickiej i muzykę Jerzego Radwana.

Jeśli więc zamiast krzyczeć na dźwięk nazwiska Gombrowicza: "nic z tego nie rozumiem" posłużymy się kluczem, który w postaci własnego komentarza wręcza nam autor, ten "Strasznv Gombro" wyda się zupełnie swojskim bratem w poszukiwaniu sensu w bezsensie.

"Mimo bowiem współczesnej pogardy dla przedmiotów na nieszczęście sztuka nie tłumaczy się sama - pisze - wielu bowiem inteligentnych czytelników nie umie rozwiązać zagadki jak właściwie to trzeba czytać." Lepiej więc, by autor wyłożył to wprost, niż oddawał się bezbronny w ręce "znawców", którym nie przeszłoby przez gardło zdanie Gombrowicza warte, by je schować do kieszeni razem z tekstami autora "Ferdydurke" i traktować jak kompas w literackim gąszczu słów: "Dla mnie osobiście jest rzeczą niezmiernej wagi, ażeby czytelnik nie stracił z oczu związku mojej literatury z rzeczywistością, pomimo całej jej pozornej ekscentryczności".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji