Artykuły

Grunt to playback!

"Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej"

i w zasadzie "nie o to chodzi, jak co komu wychodzi", o ile rzecz

nie dzieje się w teatrze. Trudno zrozumieć, jaka siła fatalna pcha

aktorów Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki

w Białymstoku do przedstawień muzycznych?

"Kubuś Puchatek" w reżyserii An­drzeja Marii Marczewskiego jest to widowisko, które bez wątpienia muzy­ką (naprawdę świetną, autorstwa Ta­deusza Woźniaka), tekstami (Bogdana Chorążuka, w większości ciekawymi) i ich wykonaniami, czyli krótko mówiąc piosenką stoi. Pewnym pro­blemem są wykonania, bo zamiast ak­torów, słyszymy tylko ich głosy od­twarzane z taśmy. Przypomina to sytu­ację, w której przybyłym na koncert rockowy fanom, puszczono by płytę z nagraniem koncertu ich ulubionego zespołu. Skoro idziemy do teatru, to chciałoby się tam spotkać z żywym człowiekiem w całej jego krasie i brzydocie.

Idąc tropem realizatorów "Kubusia Puchatka" warto się zastanowić, czy oprócz wykonań piosenek na żywo, nie dałoby się wykastrować przedsta­wienia również z udziału żywych ak­torów. Może by tak jakiś telebim plus nagranie wideo i nie tylko gardła, ale i nogi, twarze, ręce i co tam jeszcze sza­nownych aktorów przestały być nadwerężane i wystawiane na próbę publicznej oceny w każdym przedsta­wieniu. Albo od razu siup w rzeczywi­stość wirtualną? To by dopiero była radocha - nikt nie grał, a premiera się odbyła.

Zejdźmy jednak na ziemię, na której to trafia nas obuchem w łeb dyktatura efektu końcowego. Skoro cel uświęca środki, to uznać należy niewątpliwe zalety playbacku w "Ku­busiu Puchatku" (i wielu innych pro­dukcjach muzycznych w Dramatycz­nym). Dzieciaki i rodzice cieszą się czystymi, wyraźnymi głosami, miast wyławiać pojedyncze zrozumiałe sło­wa z posapywań i dramatycznych pi­sków przeciążonych nad wszelką mia­rę strun głosowych. Po co szarpać uszy i paczyć gusta najmłodszych, skoro może być pięknie, gładko i przy­jemnie? Tym bardziej, że pozostałe elementy przedstawienia wydają się dość ciekawe.

Scenografia Edwarda Lutczyna może nie rewelacyjna, ale oczu nie drażni. Gdyby jeszcze wszystkich bo­haterów dało się z miejsca po wyglą­dzie (a nie po imionach) rozpoznać, to już byłaby pełnia szczęścia. Co do re­żyserii, to można kilka zastrzeżeń zgłosić, lecz ich źródło tkwi po części w konstrukcji scenografii i projektach kostiumów. Wystarczy wspomnieć wszystkim doskonale znaną scenę za­klinowania Puchatka w drzwiach nor­ki Królika. Pyszna komediowa scen­ka, wypadła w omawianej inscenizacji dość blado i koślawie. Choć Robert Ninkiewicz grający Puchatka gabary­ty (misiowatość idealna) ma jak naj­bardziej odpowiednie, a i talent aktor­ski nie wątły, to wpuszczony w kanał, czyli okno wielkie jak stodoła, ponosi klęskę. Mimo wszelkich wysiłków, nie przekonał chyba nikogo, że rze­czywiście zaklinował się w tej dziu­rze. W ogóle w tym przedstawieniu zaznacza się jakaś dziwna przewaga gadania, nad pokazywaniem. Prawi­dłowość ta nie dotyczy na szczęście zabiegów choreografa, które znajduje się bardzo ciekawymi. Na zakończe­nie tematu reżysersko-aktorskiego wspomnieć wypada o Prosiaczku w wydaniu Tomasza Rynkowskiego. Jest to bez wątpienia najlepsze w tym przedstawieniu zgranie fizyczności i osobowości aktora z kreowaną posta­cią. Rzecz to niezwykle ważna, bo ro­biąc "Kubusia Puchatka" nie tworzy się własnych postaci, lecz odwołuje do skrystalizowanych wcześniej wyo­brażeń widza. Inaczej trudno nawią­zać kontakt z widownią, szczególnie z widownią młodą, doskonale obznajomioną z kreskówkami o przygodach Kubusia Puchatka. A z tym jest w bia­łostockim "Kubusiu" nie najlepiej. Doskwiera też trochę brak Tygryska, ale... licentia poetica.

Koniec końców "Kubusia Puchat­ka" uznać wypada za widowisko cie­kawe i warte polecenia. Muzyka Wo­źniaka i dobrodziejstwa playbacku po­zwalają mu przepłynąć gładko przez najgroźniejsze porohy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji