Artykuły

Toruń. Fort niszczeje, artyści czekają

Toruń dał kosza artystom i odłożył plany budowy centrum sztuki w dawnym forcie. Mieszkańcom kazał wybierać między miejscem dla twórców a wyremontowaną przystanią na Bulwarze Filadelfijskim. W konsultacjach wzięła udział niezwykle reprezentatywna grupa torunian - składała się z pięciu osób.

Fort B66 położony przy dworcu PKS miał być następcą Kombinatu Artystycznego w Starym Browarze. Dziś ten atrakcyjny budynek w sąsiedztwie Starówki straszy pustkami. Zapewne nigdy nie powstanie tam - jak zapowiadano - czterogwiazdkowy hotel, możemy zapomnieć też o umieszczeniu tam największego w regionie ośrodka kultury rozwijającej się poza systemem państwowych instytucji. Plany, które władze miasta zarzuciły w 2003 r., były ambitne - w jednym budynku przestrzeń dzieliłyby zespoły muzyczne i teatralne, stowarzyszenia, fundacje i plastycy. Pojawiłyby się tam nawet pokoje dla gości toruńskich imprez.

Fort B66 według koncepcji z 2007 r. był skromniejszą wersją Kombinatu - w budynku na Wałach gen. Sikorskiego 23/25 na ok. 1,2 tys. m kw.miejsce dla siebie miały znaleźć teatry i grupy muzyczne, które mogłyby występować tam na scenie, organizować próby i przechowywać sprzęt. Toruńscy artyści wielokrotnie sygnalizowali, że odczuwają poważne braki lokalowe w mieście. Dziś tak uznane zespoły jak Teatr Wiczy cierpią na bezdomność, nawet Sofa, laureat muzycznego Fryderyka, długo nie mogła znaleźć w Toruniu przyzwoitej sali prób.

Miasto jednak odłożyło plany wyremontowania fortu na dalszy plan - zamierza za to zmodernizować Bulwar Filadelfijski, który przejdzie prawdziwą rewolucję funkcjonalną i wizerunkową. Pojawią się tam dwa pływające pomosty na 20 łódek i pomost dla kajaków. Powstaną dwa boiska, plenerowa scena, miejsce do grillowania, ścieżki dla pieszych i rowerzystów. Prace zakończą się w listopadzie 2014 r. - inwestycja pochłonie 5 mln zł. Ma być dotowana z unijnego Lokalnego Programu Rewitalizacji.

Dlaczego po raz kolejny miasto dało kosza artystom niezależnym? Urzędnicy zasłaniają się kosztami adaptacji, które wynosiły aż 12 mln zł, a także zeszłorocznymi konsultacjami społecznymi na temat przyszłości Bulwaru Filadelfijskiego i wynikami czerwcowej ankiety, w której zapytali mieszkańców, czy wolą odnowiony bulwar od wyremontowanego fortu. Wyniki ciężko uznać za wiążące - wzięło w nich bowiem zaledwie pięciu torunian, z których czterech oddało głos na nadwiślańskie błonia. Nie ma żadnych wątpliwości, że miasto powinno ostatecznie rozwiązać sprawę Bulwaru Filadelfijskiego - tylko dlaczego modernizację tej części miasta stawia w alternatywie do fortu, w którym mogłoby pracować kilkudziesięciu toruńskich artystów? Wiadomo, że w takiej konfrontacji rekreacja wygra z kreacją, rodzinny wypoczynek zwycięży z próbą zespołu rockowego.

Odnowienie starego i zawilgoconego fortu jest zadaniem trudniejszym niż wybudowanie od podstaw infrastruktury żeglarskiej i turystycznej, i to nie tylko ze względów konserwatorskich i budowlanych. Remont Bulwaru jest projektem twardym i infrastrukturalnym, który nie wymaga długotrwałych negocjacji z ewentualnymi partnerami. A tymczasem ludzie kultury są zawsze wymagającym partnerem w dyskusji - nie zadowolą się byle salką, bo nie zostawią w złych warunku drogiego sprzętu nagłośnieniowego i dekoracji scenicznych. Podejrzewam, że przyczyny wyboru Bulwaru Filadelfijskiego są nieco inne - miasto zapewne nie ma pomysłu na formalną organizację Fortu B66. Jeśli kosztująca ponad 200 mln zł sala koncertowa na Jordankach nie doczekała się w fazie projektu koncepcji użytkowej, ciężko wymagać od urzędników, aby zastanawiali się, kto wyłoni zespoły muzyczne, które urządzą sobie w forcie salę prób.

Szkoda, że miasto każe mieszkańcom wybierać między grillem a muzyką i teatrem. Każda złotówka zainwestowana w kulturę w jakiś sposób się zwraca. Niekoniecznie przynosi wymierne zyski, ale zawsze podnosi kapitał społeczny. Kultura jest potężną gałęzią gospodarki i ważnym pracodawcą, nawet w Toruniu, w którym niektóre instytucje jak np. Teatr Horzycy i Muzeum Okręgowe zatrudniają ponad 100 osób. W mieście poza tym działają trzy państwowe galerie, teatr lalek, orkiestra symfoniczna, Od Nowa, Dwór Artusa, Centrum Nowoczesności, CK Zamek Krzyżacki, Toruńska Agenda Kulturalna, Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury, Dom Muz, Młodzieżowy Dom Kultury, Dom Harcerza. Do tego należy koniecznie dołączyć fundacje i stowarzyszenia, prywatne galerie, kluby w spółdzielniach mieszkaniowych, puby, ogniska pracy twórczej, a także rzesze artystów indywidualnych, z których część utrzymuje się ze swojej pracy twórczej.

Kreatywne gałęzie gospodarki są przyszłością Torunia, bo wzbogacająca się społeczność będzie poszukiwała coraz bardziej wyszukanych rozrywek. Życie artystyczne jest obiegiem ekonomicznym - nawet artystyczna nisza mieści się w kategoriach czysto rynkowych. Talenty - jak w przypowieści biblijnej - powinny się mnożyć, a nie czekać zakopane w ziemi. Tymczasem władze miasta celebrują każdy akt filantropii wobec środowiska artystycznego - nawet jak na ostatnim koncercie Toruńskich Gwiazd, gdy między kilku członków zespołu muzycznego dzieliło 1,5 tys. zł.

Stypendia i nagrody nie są tylko wyrazem uznania - to poważna inwestycja. Gdyby Scottish Arts Council nie przyznało J.K. Rowling 8 tys. funtów wsparcia, Szkocja nie zarobiłaby milionów ze sprzedaży książek z cyklu przygód Harry'ego Pottera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji