Artykuły

Świat doskonale zatracony

Protesty dawnych "chłopców malowanych" przeciw szarganiu legendy Armii Krajowej odzywały się zawsze, gdy tekst dramatu Tadeusza Różewicza "Do piachu..." próbowano przywrócić scenie. Nie polemizuje z nimi inscenizacja Teatru Provisorium/Kompanii Teatr. W świecie po katastrofie nie ma nikogo, kto zdolny byłby prowadzić ideowe spory.

Żołnierzom w spektaklu daleko do partyzanckiego etosu. Strzały, które rozlegają się w lesie i budzą wśród nich lęk, to zawsze efekt nieudolnego czyszczenia broni, która od "nadmiaru" ducha walki zarasta mchem. O martwych wrogach tylko się mówi, a jedynym trupem będzie Waluś. "Swój", który ze starszymi stopniem poszedł "na bandziorkę" i na którego zrzucona zostaje wina za gwałt i rabunek. Pragnienie jakiegokolwiek ładu zaspokaja w nich marszruta. Pilnują, aby kroki były miarowe i głośne. Trudno ich nawet nazwać antybohaterami. Ich istnienie przeżera nieudolność.

Przeplatanie scen-obrazów prostackiego życia obozowego z podniosłą "Pieśnią o miłości i śmierci korneta Krzysztofa Rilke" przenosi spektakl w wymiar niekończącego się mitu.

Wojenna rzeczywistość szybko stacza się w otchłań absurdu. Sprawą honorową staje się budowa oddzielnej latryny dla oficerów. Do roli hipnotycznego bożka z koszmaru urasta patefon. Nie ma nieprzekraczalnych granic, ani sacrum. I nie można się cofnąć.

Spektakl-mit anektuje rzeczywistość pozateatralną. Dojmujące poczucie klęski i pustki zespala czas przeszły z teraźniejszością. Co możemy zrobić, pozostawieni z odartym z boskości ciałem Chrystusa--Walusia? My, widzowie - cieszyć się, że tak przenikliwy i brawurowo zagrany spektakl mogliśmy w ramach festiwalu Teatru Nowego obejrzeć w Łodzi. A my, ludzie (?)...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji