Artykuły

Teatr biznesu na tablecie

XXII Malta Festival Poznań. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Koreańską strefę ekonomiczną, kryzys finansowy i samobójstwo na Facebooku pokazuje odświeżony festiwal.

Poznańska impreza pod kuratelą Stefana Kaegi, współtwórcy niemieckiej grupy Rimini Protokoll, przeżywa, tak jak nowe technologie i światowa gospodarka, błyskawiczną transformację. Wprawia widzów w stan szoku poznawczego.

Euro jak UFO

Dirk Fleichmann, autor "Mysaleshow" [na zdjęciu], jest przewrotnym, autoironicznym performerem, który na potrzeby artystycznej prowokacji wciela się w rolę biznesmena i działa jak prezes wielobranżowego globalnego holdingu.

Jego spektakl ujawnia kulisy wolnorynkowej strefy w Keasong, która łączy ekonomicznie dwie Koree. Jeśli ktoś miał nadzieję, że wolny świat toczy wojnę z brutalną komunistyczną dyktaturą - padł ofiarą inflacji ideałów. Pieniądz jest wszechpotężny. Perspektywa gigantycznych zysków skusiła polityków i światowe koncerny do inwestycji za drutem kolczastym. A komunistyczni bonzowie nie brzydzą się kapitalistycznego wyzysku i każdego dnia użyczają współczesnym fabrykantom dziesiątki tysięcy swoich towarzyszy.

Przewrotność kreacji Fleichmanna polega na tym, że wzorem pokazywanych mechanizmów i korporacji też zarabia, na czym się da. Sprzedaje spektakl na festiwale, a podczas prezentacji oferuje towary produkowane w Azji - koszulki, czekoladki, herbatę. Międzynarodowy zespół wystawia je jak na tradycyjnych bazarach - na matach. Ale promuje z użyciem tabletów. Osiągnięte zyski Fleichmann reinwestuje w kolejne projekty - oczywiście artystyczne, ale i ekologiczną elektrownię oraz filipińskie lasy.

Wbijają w ziemię obrazy z głośnikiem i czekoladkami. Pierwszy oglądamy przez kilka minut, słuchając podniosłej pieśni. To reżimowy marsz wzywający do służby komunizmowi. Kobiety pracujące w typowej azjatyckiej szwalni słuchają go na okrągło, licząc, że za nadgodziny otrzymają południowokoreańskie słodycze. Na wygłodzonym połnocnokoreańskim czarnym rynku można je odsprzedać za 10 dolarów.

Z 20-krotnym przebiciem!

Tajemnicę światowego kryzysu zgłębiają Chris Kondek i Christiane Kuhl w spektaklu "Money: it came from outer space". Forma absurdalnej opowieści science fiction klasy B pozwoliła im pokazać spekulacyjny kapitał jako nieuleczalny wirus, mutujący pod postacią różnych walut i kredytów.

Zaraża on gospodarki na całym świecie, działając z zaskoczenia niczym UFO. Przypomina pasożyta. Jest jak wampir. Pozostawia po sobie zadłużone, niezdolne do funkcjonowania państwa, banki oraz doprowadzonych do depresji ludzi.

Show chwilami zmienia się w naukowy wykład. Wypowiedzi specjalistów dowodzą, że pieniądz jest coraz bardziej wirtualny. Ledwie 3 procent ma pokrycie w realnym kapitale, od czasu gdy prezydent Richard Nixon uwolnił kurs dolara od wartości federalnego złota.

Szokujące wrażenie robią stare filmy, w których przybyli na ziemię obcy napadają na banki i rabują miliony. Bawią trikowe zdjęcia. Dzięki nim tajemniczym znaleziskiem odkrytym przez naukowców na Antarktydzie jest gigantyczna moneta Euro. Wzlatuje ponad ziemią niczym niezidentyfikowany obiekt latający.

Pośród wielu sekwencji znalazły się też polskie - "Na srebrnym globie" Żuławskiego i "Wojna światów" Szulkina ze Stanisławem Tymem w roli groźnego ufoludka! Groteskowo brzmi zapowiedź, że kontrolę nad światem przejmą inteligentne komputery maklerów giełdowych. Mają pompować wartość pieniądza nawet po ostatecznej katastrofie naszej cywilizacji.

Dostojewski online

Przetrwa ją z pewnością prezentacja "33 Rounds and Few Secondo" o komentowanym na Facebooku samobójstwie teatralnego reżysera Diyaa, bo w całości zapisana jest na twardym dysku. Komputer transmituje na telebimie internetowe wpisy i komentarze. Wyświetlają się esemesy od dziewczyny samobójcy. Głosy jego przyjaciół słyszymy z telefonicznej sekretarki. Reportaże, programy informacyjne i talk-show oglądamy na ekranie telewizora. Faks wypluwa listy.

Libański artysta Rabih Mroue zrobił spektakl o tym, jak manipuluje się przypadkami samobójstw w mediach i internetowych społecznościach - przypisując dramatom najróżniejsze ideowe przesłanki. Tymczasem Diyaa zrezygnował z życia tak jak bohaterowie Dostojewskiego; bo to jedyny gest absolutnej wolności, na jaki stać człowieka w coraz bardziej pogmatwanym świecie.

Miodem na serce był koncert Faith No More. Wokalista Mike Patton to Caruso epoki rocka. Zażądał białej sceny wyściełanej bukietami kwiatów i pojawił się na niej w białym garniturze, w kapeluszu, z laseczką. Bawił fanów parodiami operowego bel canto - ależ on ma głos!, i błaznował, udając schorowanego staruszka.

A za morze słoneczników Patton odwdzięczył się wiązanką największych hitów - "Midlife Crisis", "Ashes To Ashes" i <"Last Cup of Sorrow". Słysząc, jak 12 tysięcy fanów skanduje ich słowa, przedłużył show do trzech godzin.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji